REKLAMA

Fiat 500 miał wrócić do produkcji już za parę dni. Otóż nic z tego, i wiem dobrze kto jest winny

Wy jesteście winni, bo go nie kupujecie. Kochaliście wersję spalinową, a od elektrycznej odwracacie się z niesmakiem. Stellantis miał przywrócić produkcję Fiata 500 już 11 lub 12 października, ale fabryka postoi bezczynnie minimum do 1 listopada, kiedy to albo zaczną znowu go robić, albo podadzą nowy termin.

Fiat 500 miał wrócić do produkcji już za parę dni. Otóż nic z tego, i wiem dobrze kto jest winny
REKLAMA

To ten moment, w którym trzeba zmierzyć się z rzeczywistością i powiedzieć: elektryczny Fiat 500 to porażka. Pomyłka, wpadka, fiasko, klęska, krach, niepowodzenie i plajta. Nie, plajta jeszcze nie, ale z całą pewnością jest to pojazd, którego Stellantis obecnie nienawidzi najbardziej. Przez lata spalinowa 500-tka, ta produkowana w Polsce, ciągnęła sprzedaż Fiata (lub grupy FCA/Stellantis) w całej Europie, a nawet nieźle sprzedawała się w Stanach Zjednoczonych – przynajmniej przez jakiś czas. Później wymyślono genialną koncepcję: przez chwilę posprzedajemy te auta wspólnie, a potem pozostawimy tylko wersję elektryczną. Klienci się przestawią i będą kupować wariant elektryczny, nastąpi ogólne szczęście, sukces i wagony pieniędzy.

REKLAMA

Szło dobrze, tylko klienci nie dopisali

Fiat bardzo niechętnie przekazuje dane dotyczące sprzedaży elektrycznej pięćsetki, bo nie bardzo jest się czym chwalić. Znalazłem jednak, że w pierwszym kwartale roku 2023 w Europie sprzedały się 13 543 sztuki, a w pierwszym kwartale 2024 – 6874 auta. Tak, to jest spadek o 50 procent w ciągu roku. Jest nawet oficjalny komunikat grupy Stellantis ze stycznia 2024 r., w którym twierdzi, że wszystko jest w porządku i w ogóle super. Tyle, że pojawia się tam informacja, że sprzedaż elektrycznej pięćsetki w Europie w roku 2023 wyniosła „prawie 65 tys. sztuk”. Modelu spalinowego sprzedawało się 180 tys. sztuk rocznie bez szczególnego wysiłku. Dla szerszego obrazu: w całej Europie w 2023 r. sprzedało się 2,019 mln aut elektrycznych, co daje Fiatowi 500 3,2 proc. udziału w rynku.

Dlaczego tak się stało?

Moim zdaniem nie wcelowano w profil klienta. Nabywca samochodu elektrycznego jest zamożniejszy niż klient na małe autko miejskie z silnikiem spalinowym. Często ma dom z garażem i własne gniazdko do ładowania. On kupi sobie Teslę, ewentualnie jakieś Volvo czy BMW, bo chce być widziany jako ten nowoczesny i ekologiczny. Dlaczego miałby się interesować małym, elektrycznym Fiatem, w dodatku w cenie dwa razy wyższej niż za spalinowego? Tu jest kolejny problem – był moment, że dawało się kupić dwie spalinowe pięćsetki w cenie jednej elektrycznej. Przejrzałem oferty nowych Fiatów 500 na OLX – jest bardzo źle, najtańszy kosztuje ponad 122 tys. zł, ale najczęstsza cena to 146 tys. zł. Nie chcę już nawet mówić, że to więcej niż nowy, spalinowy Fiat 600, który ma pięcioro drzwi, ale to właściwie tyle co... elektryczny Fiat 600.

Czyli wszystko rozbija się o chciwość

Miała być wysoka marża jednostkowa – i z pewnością jest. Jak zarabiasz dużo na każdym egzemplarzu, to możesz pozwolić sobie na niższą sprzedaż, tyle że ta zasada działa do jakiegoś momentu. Przychodzi moment, w którym sprzedaż staje się tak niska, że nie opłaca się danego produktu dalej wytwarzać. I właśnie teraz Stellantis znalazł się w takim punkcie: bardziej nie opłaca się produkować Fiata 500, niż produkować. Zapewne stąd decyzja o wydłużeniu bezczynności fabryki o kolejne trzy tygodnie.

Nie można jednak zapominać, że wymuszone przejście na samochody elektryczne i konieczność rezygnacji z dobrze sprzedającej się (mimo wieku) spalinowej 500-tki to konsekwencje regulacji Unii Europejskiej, którym Stellantis musi się poddać. Mamy więc sytuację, gdzie producenci znajdują się w sytuacji naprawdę nie do pozazdroszczenia: Unia mówi „macie produkować elektryczne”, a klienci „ale my chcemy spalinowe”. Jedni radzą sobie z tym względnie dobrze, jak Toyota, inni – jak Stellantis – miotają się, nie wiedząc jak wydostać się spomiędzy Scylli i Charybdy.

Fabryka w Mirafiori: auta są, ludzi nie ma.
REKLAMA

Zresztą 500-tka nie jest jedynym przypadkiem elektrycznej porażki w grupie Stellantis

Pamiętacie jak kilka lat temu Citroen i Peugeot zaprzestali sprzedaży bestsellerowego modelu Berlingo/Rifter w wersji spalinowej i pozostawili tylko elektryczne? No, to szybko im przeszło i wrócili do tych tradycyjnych. Jeśli do tego naprawdę dojdzie aktualny Fiat 500 przerobiony na wersję hybrydową zasilaną benzyną, to z jednej strony będę rechotał, a z drugiej będzie mi smutno, że tyle pracy poszło na marne.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA