REKLAMA

Do kupienia jest silnik z Ferrari F40. Mam kilka pomysłów, gdzie go zamontować

Silnik legendarnego Ferrari F40 czeka na nabywcę w Danii. Co z nim zrobić? Najlepiej coś głupiego, to jasne!

Ferrari F40 silnik
REKLAMA
REKLAMA

Ferrari F40 to nie tylko jeden z najbardziej znanych modeli w historii włoskiej marki, ale i ostatni jej model, który pojawił się na rynku przed śmiercią Enzo Ferrariego. Na obszerny opis F40 przyjdzie jeszcze czas, ale najważniejsze, co musicie wiedzieć w tej chwili to to, że to auto powstało na bazie modeli 288 GTO oraz jego wyścigowej wersji Evoluzione i korzystało z wielu elementów wziętych z GTO.

Ferrari F40 silnik

Podobny był także silnik.

Pierwszy rzut oka na dane techniczne mógłby nawet sugerować, że to to samo: i tu, i tu mamy 2,9-litrowe, podwójnie turbodoładowane V8. Ale jednak są różnice, choćby w samej pojemności skokowej; o ile w 288 GTO wynosiła ona 2855 cm3, to w F40 już 2936 cm3. Wzrosła także moc - zamiast 400 KM, jak w 288 GTO, F40 osiągało już 478 KM, co wystarczało na rozpędzenie się do 100 km/h w 4,6 s i rozpędzenie się do ponad 320 km/h (według różnych źródeł, od 321 do 325).

Teraz taki silnik rodem z Ferrari F40 można sobie kupić.

Aukcja kończy się w najbliższy piątek o godzinie 22, ale już teraz ktoś oferuje za niego 51 tys. funtów (jakieś 253 tys. zł). Drogo? A skąd - przecież całe F40 jest warte ok. 6-7 mln zł. A skoro w aucie sportowym i tak najważniejszy jest silnik, to patrzcie tylko, ile można zaoszczędzić!

Ferrari F40 silnik

Historia tego konkretnego egzemplarza motoru Tipo F120A jest zresztą całkiem ciekawa. Ta jednostka służyła tylko do testów japońskiemu zespołowi wyścigowemu Team Taisan, nie przejeżdżając w ich trakcie nawet 1000 km. Została wymontowana z auta, gdy zadecydowano o modyfikacjach wyścigowego F40 - miało ono się ścigać w serii All Japan Grand Touring Car Championship (obecnie Super GT).

Niestety, po wymontowaniu z wyścigówki silnik nie był już uruchamiany, co oznacza, że od ćwierćwiecza jest w bezruchu. Jednak dobre warunki przechowywania dają nadzieję, że uda się motor odświeżyć i uruchomić. A to z kolei prowadzi do jednego bardzo ważnego zagadnienia:

gdzie to zamontować?

Oto 4 moje propozycje. Jeśli kupicie ten silnik i któryś z poniższych pomysłów zrealizujecie, to zastrzegam sobie prawo do zaklepania jazdy w ramach cyklu „Jak to jeździ”!

1. Ferrari F40, ale nie do końca

„Nie do końca”, czyli po prostu replika. Wyobraźcie to sobie tylko: na pasie obok Was staje okropna, bezkształtna kopia Ferrari F40 zbudowana na bazie - a jakże - Pontiaca Fiero. Wiecie, że gdy tylko zapali się zielone, to zetrzecie tego pozera w pył - w końcu Wasze 115-konne TDCi to nie w kij dmuchał.

Pontiac Fiero
By Brian Snelson from Hockley, Essex, EnglandCropped and blurred by Mr.choppers (Ferrari F40 replica) [CC BY 2.0 ], via Wikimedia Commons

No ale zapala się to zielone, a rzeczone Fiero zamiast po prostu ruszyć z miejsca, to wydaje się teleportować. Wszyscy krzyczą. Krzyczycie Wy, krzyczą przechodnie, a przede wszystkim krzyczy kierowca, z mieszanki radości i absolutnego przerażenia. Brzmi dobrze!

2. Niszczymy klasyka

Silnik Tipo F120A należy do serii jednostek Dino, która obejmowała motory 6- i 8-cylindrowe. To może w takim razie wrzucić silnik z takiej serii do Ferrari Dino 206 lub 246 GT? Wszystko by pięknie pasowało... poza ułożeniem silnika. Dino miały bowiem jednostki napędowe ułożone poprzecznie, a F40 - wzdłużnie. Ale nie takie rzeczy się robiło!

To by było pewnie jeszcze bardziej przerażające od 480-konnego Fiero. Proszę zapakować!

3. Niszczymy klasyka cz. 2

Dino jednak za bardzo szkoda? No to może w takim razie Maserati Biturbo? Pomijając problematykę doboru skrzyni biegów to przecież idealny pomysł - niezawodność prawdopodobnie pozostanie na tak samo żenującym poziomie, ale chociaż osiągi się poprawią. No i wartość takiego Maserati powinna wzrosnąć po konwersji - kto wie, może by nawet ktoś kupił taki samochód za 250 zł?

4. Wozimy tylko małe towary, ale za to bardzo szybko

Skoro Jaguar mógł testować układ napędowy modelu XJ220 w nadwoziu Forda Transita, to nie widzę powodu, dla którego nie mógłby powstać Fiat Ducato w podobnym stylu. Silnik byłby oczywiście zamontowany nie z przodu, a w przestrzeni ładunkowej, co miałoby tę wadę, że zmniejszyłoby ilość miejsca na towary. Ale to nie szkodzi - w czasie, kiedy kierowca seryjnego Ducato wrzucałby akurat 3. bieg, to kierowca Ducato F40 wracałby właśnie po drugą część ładunku.

REKLAMA
Kolor się zgadza.

Czekam na Wasze propozycje.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA