Skoda wariuje na temat 100. Bohaterka czechosłowackiego hitu straciła tylną szybę
Skoda właśnie zaprezentowała nam wizualizację współczesnej wersji swojego ważnego modelu sprzed lat - Skody 100. Jednak prosta jak drut tylnonapędowa "Skodovka" w nowoczesnym wydaniu już nie wygląda jak proste auto dla ludu.

Skoda ostatnio serwuje fanom swoich modeli z epoki jednego, komunistycznego państwa Czechów i Słowaków. Poznaliśmy już współczesne iteracje Skody 110 R, 1000 MBX, czy Favorita, a także już postkomunistycznej Skody Felicii Fun. Teraz swojej nowoczesnej wizji doczekała się Skoda 100, czyli...
Pierwsza Skoda wyprodukowana w liczbie miliona egzemplarzy
Historia zaczyna się w roku pańskim 1969. W Mladej Boleslav stworzyli wówczas następcę dla modelu 1000 MB, choć bardziej trafnym określeniem będzie "duży lifting". Konstrukcja pozostała w zasadzie ta sama, a zmiany były widoczne jedynie na zewnątrz - przeorganizowano stylistykę przedniej części nadwozia, wtłaczając reflektory w przedni pas, co bardziej pasowało do ówczesnych standardów samochodowego designu, zaś z tyłu z podobnych powodów usunięto tzw. "skrzydła", zaś umieszczone w nich światła zamieniono na poziome, będące integralną częścią tylnego pasa, oraz poszerzono słupek C.

Mnie, ale pewnie także wielu z was, Skoda 100 kojarzy się przede wszystkim z (chyba) najsłynniejszą piosenką nagraną w Czechosłowacji - "Jozin z Bazin" autorstwa Ivana Mladka i jego Banjobandu. W pierwszej zwrotce tego chwytliwego utworu, podmiot liryczny opowiada jak jedzie swoją Skodą 100 przez Morawy na biwak, lecz musi uważać na tytułową bestię - Jozina, żywiącego się głównie Prażanami.
Oprócz wiekopomnego dzieła czeskiej kultury, Skoda 100 była również bohaterką kamienia milowego dla Skody - przez osiem lat wyprodukowano nieco ponad milion egzemplarzy (819 787 Skody 100 i 259 921 droższych Skód 110L i 110 LS). Następcą 100 i 110 została rodzina 742, u nas nazywana potocznie "stopiątką".
Nowy prezentuje się znacznie drożej
Sam autor projektu - Martin Paclt - mówi, że skorzystał z proporcji stosowanych w modelu Superb, czyli jakby nie było modelu klasy średniej/wyższej, podczas gdy oryginał był jedynie autem miejskim. Tworzy to obraz konceptu o futurystycznej, lecz i zgrabnej formie.

Najciekawszym, rzucającym się od razu w oczy detalem jest zaś brak tylnej szyby - Skoda 100 jak pamiętamy normalnie ją miała, lecz tu uznano ją za niepotrzebną. Ma to być swoiste lustrzane odbicie całkowicie przeszklonej przedniej części dachu, a także dało miejsce na wlot powietrza, będący częścią nowoczesnego układu chłodzenia podzespołów - tak, koncepcyjna Skoda 100 ma również silnik z tyłu. Choć w przeciwieństwie do oryginału, nie napędza go etylina, a prąd. Dokładne dane techniczne nie zostały jednak podane.

Oprócz układu napędowego znajdziemy jeszcze kilka nawiązań do czechosłowackiego przodka - wlot powietrza na tylnym błotniku w tylnym pasie, tylne światła, czy przedni pas o zaokrąglonych końcach zwieńczony reflektorami. Jednak w przypadku świateł mówimy bardziej o reinterpretacji, niż nawiązaniu - z przodu zamiast okrągłych reflektorów mamy dwa zakrzywione, romboidalne światełka, zaś z tyłu pięć osobnych kwadratów zamiast zintegrowanych świateł podzielonych na pięć sekcji.

Całość wyszłą jednak bardzo dobrze - zaryzykuję stwierdzenie, że to najlepszy z dotychczasowych konceptów na bazie ikon Skody. Niestety, podobnie jak wcześniejsze projekty, także ten trafi co najwyżej na grafiki w jakimś muzeum. Szkoda - byłby fajny.
O produkcyjnych Skodach przeczytasz tutaj:







































