Obadałem dwa Jaecoo z „piątką". Nie jest to stopień z systemu ocen
Jeździłem mniejszy Jaecoo, tym z numerem 5. Jest wystarczające. Jeździłem też elektrycznym Jaecoo. Będzie kłopot.

W trakcie testu Jaecoo 7 pozwoliłem sobie na taką luźną uwagę, że gdyby to auto było tańsze, to byłoby hitem sprzedaży. Nie mówię, że jest drogie, ale wchodzi już w pułap cenowy, który znacznie oddala je od kwoty 100 tys. zł. Miałem okazję pojeździć mniejszym modelem tej marki, czyli Jaecoo 5. Wiele nie tracimy, zyskujemy cenę.

Jaecoo 5 - nie takie małe 7
Nie ma przesady w stwierdzeniu, że Jaecoo 5 to takie mniejsze Jaecoo 7. Nie da się lepiej go opisać, nie da się też kupić J5 z układem typu plug-in, ani z napędem na cztery koła, co da się zrobić w przypadku numeru 7. W Jaecoo 5 mamy do czynienia z silnikiem 1.6 o mocy 147, połączonym z 7-stopniową skrzynią biegów, czyli jak w „siódemce”. Nie ma też układu hybrydowego, jakiego miałem okazję doświadczyć w Omodzie 5. W rzeczywistości jest taką Omodą 5, ale o innej prezencji.

Jaecoo i Omoda mają w Polsce wspólną stronę internetową. Nie bardzo wiem, dlaczego tak jest i dlaczego produkujący je koncern Chery ma u nas jeszcze jedną markę (z oddzielną stroną) o nazwie Chery. Tożsamość marek nie jest szczególnie mocną stroną chińskich produkcji, ale może da się ułożyć jakąś hierarchię, przynajmniej w przypadku marek Omoda i Jaecoo.

Do tej pory Omodę określiłbym jako markę wejściową. W celu wspięcia się wyżej należało sięgnąć po Jaecoo, jednocześnie otrzymując auto większe. Tak było, gdy w ofercie była tylko Omoda 5 i Jaecoo 7 w wersji sauté, czyli bez wspomagaczy silnika spalinowego.
Jaecoo 7 już od dłuższego czasu ma wariant typu plug-in, a niedawno miałem okazję przejechać się Omodą 5 Hybrid, hybrydą zamkniętą. Doszły też napędy elektryczne i mniejsze Jaecoo, więc trochę się nam to wszystko przemieszało. Mimo to wciąż trzymałbym się tego, że Jaecoo 5 jest chociaż mini szczebelek wyżej niż Omoda 5, mimo podobieństwa napędu i rozmiaru i kłopotu z uzasadnieniem, dlaczego tak jest. Przecież cena jest ta sama (109 900 zł).
Wymiary Jaecoo 5
Zanim dojdziemy do akapitu "jak to jeździ", który będzie raczej krótki, przypomnijmy wymiary i cechy Jaecoo 5.

Wymiary Jaecoo 5 na tle Jaecoo 7:
- długość to 4380 mm, czyli 120 mm krócej
- 1860 mm szerokości, czyli o 5 mm węziej
- 1650 mm wysokości, czyli 30 mm mniej
- 2620 mm rozstawu osi, czy o 52 mm krócej
- 480 l pojemności bagażnika, czyli o 84 l mniej od wersji Urban J7 i tyle samo w wersji Offroad
Najważniejsze jest, że nie bardzo to widać wewnątrz. Różnice w wyposażeniu nie są znaczne, bardziej Jaecoo 5 i Jaecoo 7 Urban różnią się od Jaecoo 7 Offrad, niż od siebie nawzajem.

A jak z Omodą 5?
Może też wypadałoby się odnieść do wymiarów Omody 5. Jaecoo 5 jest krótsze, szersze, wyższe i ma o 10 mm większy rozstaw osi. Bagażnik też ma większy, i to sporo. Moim zdaniem Jaecoo prezentuje się wizualnie lepiej, ale wiadomo jak jest z gustami. Na pewno jest trochę bardziej praktyczne.
W mój gust lepiej też trafia wnętrze Jaecoo, bo jest bardziej spójne i nie wygląda jakby ktoś wylosował kilka elementów z Mercedesa i postanowił je osadzić. Ma też większy ekran centralny, umieszczony pionowo. Nie jest to może szalona przewaga, bo oba systemy są prawie identyczne, ale większy to zawsze większy, bo prestiż rośnie, wiadomo.

Pamiętam, gdy przy okazji Jaecoo 7 toczyłem wewnętrzną walkę ze sobą, jak określić tamtejszy system multimedialny. Ostatecznie nazwałem go dobrym, choć paru branżowych kolegów kazałoby mi się mocno puknąć w głowę. Do tej pory nie wiem, czy nie przesadziłem, ale jak się przejdzie z pierwszego wrażenia do drugiego i nauczy, gdzie znaleźć sterowanie klimatyzacją, robi się już akceptowalnie.
Aplikacje o niezrozumiałych zastosowaniach oczywiście pozostaną, ale jak się ich nie dotyka, to nie robią nic złego. Doceńmy przystępny dostęp do takich funkcji, jak ustawienie wysokości podnoszenia klapy bagażnika.
Jak jeździ Jaecoo 5?
Moja najważniejsza myśl po przejażdżce Jaecoo 5 była taka: to nie jest dużo mniejsze, wiele się nie traci. Nie traci się kompletnie nic jeśli chodzi o pracę układu napędowego. Tu prawie nie ma żadnych różnic między Omodą 5, Jaecoo 7 i 5. To wszystko nie są auta o niesamowitej trakcji, czy płynności pracy skrzyni biegów. Nawet pozycja za kierownicą i wrażenia z dłuższej jazdy będą zbliżone. Płaci się tu za dostępność cenową, połączoną z zadawalającym wizualnie wyposażeniem, a nie za wybitne walory jezdne.
Zainteresowani modelem oznaczanym cyfrą 7 powinni się ucieszyć, to naprawdę jest ten sam samochód, tylko nieco mniejszy. Jako pasażer nie odczułem utraty miejsca w przedniej części pojazdu, tył też wciąż prezentował się godnie. Prawie płaska podłoga była przyjazna, nogi nie powinny się obawiać, że zabraknie im miejsca, o ile nogi mają uczucia.

Pewnie da się odczuć różnice przy wyższych prędkościach, wynikające z innego rozstawu osi, ale nie udało mi się ich jeszcze wychwycić. Warto odnotować ciekawostkę, Jaecoo 5 ma większą ładowność niż Jaecoo 7.
Jaecoo E5 to wersja elektryczna
Miałem też okazję jechać Jaecoo E5, czyli wersją elektryczną. Nie będę przesadnie oryginalny, gdy napiszę, że to to samo auto, tylko z silnikiem elektrycznym. Jest ono kompletnie nie wyróżniające się i takaż pewnie będzie jego sprzedaż. Ma 211 KM mocy i akumulatory o pojemności 61 kWh (LFP), czyli trochę za duże na auto miejskie, a trochę za małe na auto dalekodystansowe. Wprowadzenie wariantu typu 40-50 kWh mogłoby pomóc stworzyć niższą cenę. Ta wynosi od 139 900 zł, ale nie ma to tak dużego znaczenia jak ewentualna oferta z oburzająco niską ratą miesięczną, której nie dostrzegłem.

Zużycie energii było również niezbyt wyróżniające. Po podróży z prędkością około 100 km/h i z niższymi, w zimny dzień, ale z oszczędnie używanym ogrzewaniem, wyniosło ostatecznie około 23 kWh, a to i tak był spory spadek z poziomu wcześniejszych wartości. Ale nie wiem, czy jechałem autem z pompą ciepła, czy bez, chyba niestety była obecna.
Auto prowadzi się prawie identycznie jak spalinowe, czyli w opisany wyżej sposób i w sposób opisany przy okazji jazdy Omodą 5. Cech, które wzbudzą entuzjazm klientów trzeba szukać pieczołowicie. Chyba że sam panoramiczny dach, czy technologia V2L są już wystarczająco atrakcyjne. 130 kW maksymalnej mocy ładowania, brak możliwości dopłaty do napędu na obie osie i przyspieszenie do setki 7,7 s to nie są wartości czyniące przewagę konkurencyjną. Jest tak idealnie średnio.
W ramach kolejnej ciekawostki dodam, że auto ma trzy tryby zarządzania energią na postoju, które robią prawie to samo. Jeden jest na kemping, drugi dla psa, a trzeci jest postojowy. Można też podłączyć mikrofon i odpalić tryb karaoke, czyli ma funkcje wielbione w Chinach. Jest też 35-litrowy przedni bagażnik, ale nie zrobiłem zdjęcia, bo było za ciemno.
Chiński samochód elektryczny musi mieć ofertę typu 300 zł miesięcznej opłaty, żeby się skutecznie sprzedawać. Opisane wyżej cechy mają mniejsze znaczenie. Jaecoo 5 wróżę powodzenie, jego elektryczny odpowiednik będzie się temu przyglądał z bezpiecznego dystansu.







































