Tydzień z Bestune B70. Ruszanie z automatyczną skrzynią biegów też może być trudne
Bardzo chciałem przejechać się samochodem Bestune B70, ponieważ podoba mi się jego linia i założenie – to wielki, elegancko stylizowany liftback z mnóstwem miejsca z tyłu i ogromnym bagażnikiem. A jak jeździ? Tu można się zdziwić.

Bestune – taka nowa, chińska marka w Polsce. Wcześniej nazywali się Besturn, ale to w czasach, gdy chińskie koncerny nie atakowały jeszcze Europy z taką energią. Bestune weszło do Polski z trzema modelami, z których dwa to SUV-y: T77 i T90, a jeden (B70) to zwykły samochód osobowy klasy Passata, może Superba albo nawet Toyoty Camry. Tyle że oczywiście dużo tańszy. Pojazd jest znany od 2020 r., w Polsce debiutuje z dużym opóźnieniem.

Litery FAW na tylnej klapie mogą wiele powiedzieć, jeśli trochę się tym interesujemy
First Auto Works to chiński producent, który na tamtejszym rynku produkuje między innymi Volkswageny. Nie powinniśmy więc być zdziwieni, znajdując pod maską Bestune B70 silniki spokrewnione z jednostkami VW. Bazowy wariant jest napędzany przez 4-cylindrowe 1.5, ten wzmocniony (testowany) – przez silnik 2.0. W obu przypadkach podstawowa konstrukcja silnika jest wspólna z TSI, ale osprzęt pochodzi już od chińskich inżynierów.

Bestune B70 - pierwsze wrażenia
Ogromny, aż 500-litrowy bagażnik. Bezpłciowe wnętrze z przeciętnie udanymi ozdobnikami w rodzaju srebrnej, plastikowej listewki poniżej nawiewów. Zaskakujące oszczędności, jak przycisk od bezkluczykowego otwierania tylko w drzwiach kierowcy. Inne zaskakujące oszczędności, jak brak klamki w klapie bagażnika, co zmusza kierowcę albo do długotrwałego trzymania przycisku na pilocie, albo do naciskania guzika po lewej stronie od kierownicy. Twarde, ale względnie wygodne fotele zmuszające do przyjęcia niskiej, lekko sportowej pozycji za kierownicą. To były moje pierwsze wrażenia z Bestune B70, zanim jeszcze uruchomiłem silnik.

Potem sytuacja nabrała dynamiki. Silnik 2.0 odpala wydając nieco dziwny, kaszlący dźwięk. Natomiast jego wyciszenie na wolnych obrotach nie budzi żadnych zastrzeżeń, nie są wyczuwalne też żadne wibracje w kabinie. Przełączyłem całkiem elegancki przełącznik wyboru kierunku jazdy na pozycję D i chciałem ruszyć. Wtedy zdarzyło się coś dziwnego: Bestune zawahał się na dłuższą chwilę, a później wystrzelił do przodu jak rakieta. Uznałem, że źle ruszyłem, że zbyt mocno wciskałem gaz i trzeba po prostu lepiej wyczuć pojazd.

To tylko część prawdy, ponieważ płynne ruszanie Bestunem (postanowiłem jednak odmieniać tę nazwę) wymaga naprawdę wybitnie delikatnego traktowania gazu. Przy normalnej jeździe efekt startu rakiety występuje stale i jest dość męczący, zwłaszcza że auto również traci przyczepność przy bardziej śliskiej jezdni. Przydałoby się pewnie zmienić jakieś ustawienia w oprogramowaniu sterującym skrzynią. Może trzeba poczekać do liftingu.

Przy większych prędkościach Bestune B70 przyspiesza liniowo i skutecznie
Osiągi tego pojazdu są znakomite, możliwość osiągania prędkości autostradowej – momentalna. Do tego wszystkiego jeszcze zużycie paliwa: po tygodniu jazdy osiągnąłem wynik 8,4 l/100 km. Jak na samochód o mocy 218 KM, przyspieszający do 100 km/h w czasie „do 7 sekund” (cytat z cennika) – to całkiem nieźle. Ogólnie podejście Chińczyków do kwestii zużycia paliwa może tu zaskakiwać, ponieważ Bestune B70 nie ma systemu start-stop. To może być zresztą zaleta dla wielu osób. Czego nie ma, tego nie trzeba pracowicie za każdym razem wyłączać.

Nie ma też możliwości zmiany biegów - nie przewidziano łopatek za kierownicą. O dziwo, ta funkcja występuje w słabszej odmianie 1.5. Można za to wprowadzić przekładnię w tryb sportowy (S). Niestety, jego włączenie nie rozwiązuje problemu dziwnego, mało płynnego ruszania. Zwracam uwagę, że w wersji 1.5 tego efektu może nie być w ogóle, ponieważ tam napęd przenosi siedmiobiegowa skrzynia DCT, czyli dwusprzęgłowa zautomatyzowana. W wariancie 2.0 mamy hydrokinetyczny „automat” 6-biegowy.

Bestune B70 to zderzenie prestiżu i oszczędności
Wyraźnie walczono o każdego juana, żeby wóz mógł być jak najtańszy. Zarazem jednak to duży samochód, więc nie może wyglądać tanio i byle jak – o żadnym klimacie Dacii Sandero nie ma tu mowy. Oszczędności zostały ukryte głębiej. Na przykład w rozwiązaniu podgrzewania foteli. Włączamy je oczywiście z ekranu, ale są dwie pozycje: włączone i wyłączone. Regulacja temperatury grzania nie istnieje. Klimatyzacja jest jednostrefowa i już. Tańszy wariant 1.5 nie ma kurtyn powietrznych bocznych, elektrycznie otwieranego bagażnika ani monitorowania martwego pola w lusterkach. Wszystko to da się nawet zaakceptować w cenach, jakie proponuje Bestune (o tym na końcu). Nawet rozmiar felg, czyli 18 cali dla 1.5 i 19 cali dla 2.0, nie jest przesadnie duży, co wpływa korzystnie na komfort jazdy.

Zaskoczyło mnie użycie dodatkowej manetki pod kierownicą służącej tylko do obsługi tempomatu. Wystarczy wcisnąć przycisk na jej końcu i włączy się system samoczynnego utrzymania i prędkości, i toru jazdy. Nie mogę jednak do końca zarekomendować używania tego systemu, ponieważ podobnie jak w innych tanich samochodach utrzymanie pasa ruchu powoduje, że auto jedzie od krawędzi do krawędzi, nieustannie korygując tor jazdy. Jeśli to jest ta jazda autonomiczna, o której tyle słyszałem, to jestem trochę przerażony.

Niespecjalnie rozumiem, po co jest kamera boczno-dolna. Pokazuje ona obraz auta niby to z boku pod ukosem, ale ze względu na techniczne ograniczenia, jest on skrajnie zniekształcony. Zresztą z kamerami ogólnie jest Bestunowi średnio po drodze, bo aby włączyć kamerę przednią przy parkowaniu, trzeba najpierw przełączyć na R, a potem na D (tak jest najszybciej, aby wymusić obraz z niej na ekranie). Nie ma jednak przednich czujników, więc jedziemy po prostu na widok z kamery.


Sam jestem zdziwiony, że zatęskniłem w nowym samochodzie za jakąś formą elektryfikacji
Gdyby Bestune B70 był hybrydą, pewnie wypadłby dużo lepiej. Może nie miałby takich osiągów, ale spalanie na pewno dałoby się utrzymać na poziomie 5,5-6 l/100 km. Ruszałby płynniej, wykorzystując do tego energię elektryczną. Widzę tu zresztą znaczną niespójność: Chińczycy na własnym rynku stawiają całą stawkę na NEV - New Energy Vehicles, czyli auta elektryczne i plug-iny. A potem wchodzą na rynek europejski z samochodami czysto benzynowymi. Poza Bestune to również MG, Omoda, Jaecoo i BAIC-Beijing: wszystkie te marki mają w ofercie auta niehybrydowe. To w którym kierunku w końcu idziemy?


Widzę dla Bestune B70 jedno dobre zastosowanie
To idealny samochód dla samorządów, ale i agencji rządowych. Nie rzuca się w oczy, ale zarazem nie jest SUV-em jak większość nowych aut – zachowuje wystarczająco elegancką sylwetkę sedana (choć to liftback). Idealnie nadaje się do zastosowania typu „auto burmistrza średniego miasteczka” albo pojazd służbowy jakiegoś państwowego przedsiębiorstwa. Nikt nie oskarży jego nabywcy o to, że chce się pokazać w tzw. drogiej limuzynie. Dodatkowo mamy jeszcze podkreśloną w cenniku możliwość zainstalowania LPG. Wprawdzie oba silniki mają bezpośredni wtrysk paliwa, więc zapewne mowa o instalacji z dotryskiem gazu, a nie zasilaniem ciągłym, ale zawsze jest to jakieś obniżenie kosztów eksploatacji. Są to instalacje firmy EuropeGas, niestety nie podano ich ceny w oficjalnym cenniku.


Podsumowanie
Bestune B70 wygląda zaskakująco dobrze. Jeździ zaskakująco szybko, choć niezbyt płynnie – podejrzewam, że wybór wersji 1.5 pozwala uniknąć tej wady. W niektórych kwestiach zaskakuje oszczędnościami, ale są one w pełni zrozumiałe, gdy spojrzy się na cenę: tańszy kosztuje 119 900 zł, droższy 139 900 zł. Za tyle nie kupimy żadnego konkurenta z tego segmentu. Zróbcie z niego jeszcze hybrydę, a Corolla będzie mogła zacząć się martwić o swoją pozycję najpopularniejszej polskiej taksówki.










































