REKLAMA

Z tym nie wygrasz. Chińczycy nie zarabiają na elektrycznych samochodach

Komisja Europejska prowadzi śledztwo w sprawie dotowania produkcji elektrycznych samochodów przez chiński rząd. Tylko po co, skoro Chińczycy sami przyznają, że tam prawie nikt nie zarabia na zelektryfikowanych samochodach? Z taką postawą nie da się konkurować.

BYD Seal
REKLAMA

Jeśli córka prezesa bogatej spółki otworzy lodziarnię, która jest czynna tylko w zimowe miesiące, biznes nie może się nie udać. Nikt nie będzie kupował lodów i nie będzie przychodów, nie wspominając o zyskach. Ale to nie szkodzi. Tata dosypie grosza, żeby interes się kręcił. Potem córka da ceny gałek dwa razy niższe niż pozostałe lodziarnie w okolicy. Również nie będzie zysku, bo nie pokryje to kosztów wytwarzania lodów. Nie szkodzi, klienci będą szczęśliwi, a lokalna konkurencja podupadnie. Tata będzie płacić, dopóki cały biznes nie stanie nogi, przez to, że innym je podciął. Tak wygląda chiński rynek samochodów zelektryfikowanych.

REKLAMA
Nie do końca tak, ale podobnie. Samochody BYD.

Tylko dwóch producentów zarabia

Komisja Europejska prowadzi śledztwo, bo dzięki państwowemu wsparciu chińscy producenci elektrycznych samochodów mogą oferować niskie ceny. Dostali nawet w Europie indywidualne tymczasowe cła wyrównujące. Kto nie współpracuje z Komisją, płaci więcej. Dowodzono już, że nawet dużo większe stawki nie powstrzymają chińskiego marszu po europejskie portfele. Nie da się wygrać z kimś, kto akceptuje, że nie zarabia.

Chińskie samochody w Europie:

Song Zhiping prezes chińskiego stowarzyszenia spółek publicznych przemawiał w trakcie China Bridge Summit i oznajmił, że tylko dwóch chińskich producentów auta zarabia. Nie, że dobrze zarabia, nie zarabia w ogóle. Jedna zarabiająca marka to BYD — znany klientom w innych krajach europejskich i dzięki sponsoringowi mistrzostw Europy w piłce nożnej, ale też już dostępny w naszym kraju. To światowy gigant, choć jeszcze nie przedarło się to u nas do powszechnej świadomości. Z innego bieguna jest druga marka, czyli Li Auto. To chiński start-up produkujący samochody hybrydowe i elektryczne. Teraz już chyba nie wypada nazywać jej start-up, skoro w rankingach sprzedaży aut elektrycznych w Chinach zajmuje wysokie pozycje. Wśród udziałowców ma na przykład Tik Tok. Tylko te dwie marki mają zarabiać na produkcji aut nazywanych w Chinach New Energy Vehicles, czyli NEV - pojazdami zasilanymi nowym rodzajem energii. To pojęcie obejmuje więcej niż tylko elektryczne samochody.

Jak powiedział Song Zhiping, sprzedawanie bez zysku jest konieczne, żeby przejść do elektrycznej motoryzacji. Inaczej nie będzie przyszłości.

Trzeba produkować dużo

W 2023 r. przychody Li Auto wyniosły 17 mld dolarów. Jest to wzrost o 173,5 proc. względem zeszłego roku. Zysk wyniósł 1,6 mld dolarów. Li Auto założono w 2015 r.

Nie da się wygrać z kimś, kto w sposób systemowy nie działa dla zysku. Jeśli podstawowy element biznesu schodzi na dalszy plan, to jakim cudem Europa ma się przeciwstawić chińskiej motoryzacyjnej inwazji?

Dla kontrastu do zarabiających marek można podać wynik Nio. Ta marka zanotowała 2,85 mld dolarów straty, a Xpeng 1,4 mld. Obie te firmy cieszyły się wzrostem sprzedaży i przychodów. Carnewschina podaje, że w Chinach działa 150 marek samochodowych. Stopień wykorzystania mocy produkcyjnych szacuje się na 59 proc., ale w przypadku BYD jest to 80 proc., a na przykład u Tesli 92 proc. Niektóre marki z trudem osiągają kilkanaście procent.

REKLAMA

Niezły biznes

Nawet biznes z lodami zimą ci wyjdzie, jeśli masz bogatego ojca. Dwie marki na 150 osiągają zysk na produkcji zelektryfikowanych samochodów. Mimo to interes idzie znakomicie. Możemy śmiało podnieść ustalone stawki celne nawet dwukrotnie. To i tak nic nie da, oni są przygotowani na to, że nie zarabiają. W końcu zaczną, jak już wszyscy będziemy jeździć chińskimi samochodami.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA