Jak wszyscy wiemy sedan to król nadwozi, jedynie coupe może mu dorównać. Ale ten wspaniały widok, który cieszy oko każdego dnia, jest okupiony pewnymi ustępstwami. Otóż raczej nie spotkacie na nim relingów, więc może wam się wydawać, że macie bardzo ograniczone możliwości transportu. Nic bardziej mylnego, a udowodniło mi to Thule ze swoim bagażnikiem bazowym dla samochodów bez relingów WingBar Evo.

Zaraz pewnie podniosą się głosy oburzonych użytkowników kombi, którzy powiedzą, że trzeba było kupić takie nadwozie i radować się relingami. Niestety jestem estetą, więc przeżyję brak relingów, kosztem mojego zadowolenia. Jeżdżę na rowerze i pomyślałem, że w sumie może kupiłbym jakiegoś SUV-a, albo coś podobnego do przewożenia ich, albo dowiedział się jak wygląda kwestia montażu haka w moim Audi. Udałem się do internetu, żeby dowiedzieć się co mam zrobić w takiej sytuacji i niestety nie znalazłem tam żadnej odpowiedzi. Było kupić kombi, tak usłyszałem, więc poszedłem w inne miejsce.

Pożaliłem się znajomemu, a ten popatrzył na mnie zatroskanym wzrokiem i powiedział, żebym nie tracił wiary, przecież są bagażniki bazowe dla samochodów bez relingów. Zrobiłem oczy jak pięć złotych, poprosiłem o wytłumaczenie. Mój dach w sedanie jest prosty - nie ma relingów, rynienek dachowych, ani stałych punktów mocowania. Dowiedziałem się z tej rozmowy, że istnieją rozwiązania dla takich ludzi jak ja, że świat może stać przede mną otworem, że będę mógł korzystać z rowerów. Kilka minut później skontaktowałem się z przedstawicielem Thule i umówiłem wypożyczenie takiego bagażnika, wraz z bagażnikami rowerowymi. Dzisiaj opowiem wam tylko o bagażniku dachowym, a test bagażników rowerowych przeczytacie za kilka dni, bo najpierw trzeba pomóc moim braciom w sedanach.
Nie lękajcie się - bagażnik bazowy dla samochodów bez relingów to coś wspaniałego
Wybór bagażnika jest banalny - wchodzicie na stronę Thule, wybieracie interesujący was model, sprawdzacie czy występuje w wersji do waszego samochodu, wybieracie kolor, opłacacie i gotowe. Pozostaje wam poczekać na kuriera. Zestaw montażowy składa się z trzech paczek/elementów:
- Thule Kit, czyli specjalny zestaw do montażu bagażnika dachowego Thule do pojazdów bez fabrycznych punktów montażowych bagażnika dachowego lub relingów fabrycznych.
- Thule Evo Clamp, czyli stopy do belek dachowych
- Thule WingBar Evo, czyli dwie belki dachowe - przednia i tylna
Zestaw zajmuje niewiele miejsca. Po rozpakowaniu od razu w oczy rzuci wam się jedna rzecz - jakość wykonania. Nie będzie przesadą jeżeli napiszę, że to produkt klasy premium. Plastiki są dobrej jakości, guma jest przyjemna w dotyku, a same belki dachowe są wręcz idealne. Na duży plus zaliczam to, że każdy element jest podpisany numerem, więc naprawdę trudno się pomylić.


Nie bądźcie mądrzejsi niż producent i nawet nie próbujcie montować bagażnika bez instrukcji. Jest krótka, czytelna, a dla zwolenników form video przygotowano kod QR, który prowadzi do instrukcji w formie nagrania. Przy czym jest jeden niuans - na filmie jest pokazany starszy model, więc różni się regulacja długości, ale ta nowsza jest bardziej intuicyjna, ale do tego jeszcze przejdziemy. W zestawie są jeszcze naklejki, które umieścimy na poszczególnych stopach, tak żeby po demontażu belek wiedzieć jak je z powrotem zamontować.
Nie potrzebujecie żadnych kluczy, jedyny potrzebny z ogranicznikiem siły dokręcania znajduje się w zestawie. Należy najpierw złożyć stopy z zestawem montażowym, czyli połączyć Thule Kit z Thule Evo Clamp. Trwa to jakieś 45 sekund, z przerwą na zajrzenie do instrukcji.

Następnie przechodzimy do połączenia mocowania bagażnika do belek dachowych. Tu też naprawdę trudno się pomylić, bo wszystko jest podpisane, ale mi się udało. Z niewiadomych mi powodów postanowiłem zamontować je odwrotnie niż podawał producent, ale na szczęście sam się połapałem, że coś mi tu nie gra. Przy czym od razu trzeba zaznaczyć, że to byłe efekt tego, że poczułem się zbyt pewnie. W końcu co może być trudnego we wsunięciu belki do mocowania, aż usłyszymy klik, który oznajmia nam, że wszystko jest na swoim miejscu?

Przy belkach są dwie kwestie, które jak się okazało również były w instrukcji, ale na wszelki wypadek podpowiem wam, że uszczelki są połączone i trzeba po prostu je pociągnąć, dopiero jak się rozdzielą będą możliwe do mocowania. I druga rzecz - na jednej uszczelce są znaczki - mają być skierowane do przodu.
I teraz przechodzimy do punktu, który sprawił mi najwięcej trudności. Należy korzystając z czytelnej regulacji dopasować belkę z mocowaniami do dachu. Musicie zostawić troszeczkę odstępu pomiędzy gumą a wybrzuszeniem na dachu, bo po dokręceniu kluczem mocowanie się naciągnie i będzie pasować idealnie.

Miałem problem, bo za nic w świecie nie mogłem ustawić jednego końca, przeszkadzała mi w tym łapa, którą chwyta się wewnętrzną ramę drzwi. Już się miałem oburzyć, że coś tu nie gra, gdy do garażu zszedł mój sąsiad, podszedł zagadać co i jak i opowiedziałem mu jaki mam problem. Popatrzył na mnie jak na przybysza z innej planety i zapytał krótko: a poluzowałeś łapę? Ze zdziwieniem odkryłem, że za pomocą dołączonego klucza można nie tylko dokręcać śruby, ale i odkręcać. Pół obrotu i łapa poruszała się łatwiej i regulacja przebiegła bez żadnego problemu.
Po zamocowaniu należy za pomocą wspomnianego klucza dokręcić belkę do dachu. Zapytacie, ale jak mocno? O tym też pomyślał producent - to klucz dynamometryczny 3 Nm, który przy dokręcaniu wyda jedno kliknięcie, gdy będziemy w połowie drogi i drugie, gdy dokręcimy z właściwą siłą. Proste i skuteczne.

Zostały mi tylko ostatnie kroki - założyłem osłony oraz wsady zamków, które gwarantują nam, że nikt nie ukradnie naszego bagażnika. Od razu polecam schować jeden egzemplarz klucza w schowku, a drugi gdzieś w domu, bo jak zgubimy, to będzie problem.

Po mniej niż godzinie bagażnik dumnie leżał na Audi. Od razu mówię, że jak jesteście trochę bardziej pojętni niż ja, to montaż nie powinien wam zabrać więcej niż pół godziny, straciłem sporo czasu na dopasowywaniu belki do dachu, bo nie wpadłem na oczywistą rzecz. Nie powiem żeby było mi smutno, bo montaż dachu okazał się świetną do integracji sąsiedzkiej.

A jak wygląda Audi z bagażnikiem Thule?
Rasowo. Nie mogę się napatrzeć na ten majestat bijący z błyszczącego czarnego sedana z ciemnymi belkami dachowymi.

Od momentu montażu zrobiłem jakąś setkę zdjęć, tak mi się podoba.



Czy ma to sens? Oczywiście, bo bagażnik bazowy od Thule otwiera nowe możliwości
Widzicie, sam wziąłem go na potrzeby przetestowania bagażników rowerowych, ale to tylko jedna z możliwości - można na nim zamontować inne rzeczy, np. box dachowy, narty, a nawet bagażnik na kajak czy namiot dachowy. Dzięki temu nawet sedan może przewozić multum rzeczy. Wiem, że sezon rowerowy pomału dobiega końca, ale zaraz zacznie się sezon narciarski, więc jeżeli zastanawiacie się jak je przewieźć swoim sedanem, to już nie musicie - zamawacie odpowiedni bagażnik i Tatry czekają.

Musimy odpowiedzieć na kilka pytań, bo wiem, że je zadacie.
Czy bagażnik bazowy podnosi głośność?
Fizyki nie oszukamy, opory powiększa robią się większe, uszczelki w miejscach montażu trochę odstają, więc tak, jest trochę głośniej, ale to jest bardziej szum, niż uciążliwy odgłos. Nie zwracam już na niego uwagi, ale trzeba się liczyć, że będzie trochę głośniej w kabinie.

Czy bagażnik bazowy zwiększa spalanie?
Po raz kolejny fizyka wygrywa, więc spalanie wzrośnie. O ile? Trudno mi powiedzieć, ale wątpię, żeby przekroczyło to poziom litra na setkę. Mam utrudnione zadanie, bo nawet mój oszczędny dieselek pod moją batutą pali zauważalnie więcej niż wtedy, gdy prowadzi go żona. Gdyby mi ktoś przystawił pistolet do głowy, to powiedziałbym, że to około pół litra na setkę, więc niezauważalnie. Zresztą, gdyby był to litr to i tak bym nic nie powiedział.


Czy warto było zamontować bagażnik bazowy w samochodzie bez relingów?
Oczywiście, w dowolnym momencie mogę go zdjąć i w dowolnym momencie zamontować ponownie, a dzięki niemu znacząco rosną możliwości transportowe.

Co można przewozić przy użyciu takiego bagażnika?
Wszystko. Może służyć za podstawę dla uchwytów rowerowych, dla namiotu dachowego, do przewożenia nart, boksu dachowego itd. Zyskujemy dokładnie takie same jak w przypadku samochodów z relingami.
Jaka jest nośność bagażnika?
100 kg.
A co woziłem tym bagażnikiem?
Rowery, ale o tym szczegółowo opowiem wam w następnym artykule, w którym dowiecie się jaki jest najlepszy bagażnik rowerowy. Czekajcie nastrojeni.
Więcej porad eksploatacyjnych przeczytacie w: