Te samochody kupowali w tym roku Polacy. Są dwie odpowiedzi, kto wygrał
Ceny nowych samochodów wprawdzie dla wielu osób już dawno osiągnęły poziom "tyle to nie" , ale najwyraźniej rynkowi aż tak bardzo to nie przeszkadza - Polacy w tym roku kupili wyraźnie więcej aut niż w 2023. Kto zajął miejsce na szczycie? Odpowiedź brzmi: to zależy.
Od czego? Głównie od tego, czy zapytamy o preferencje klientów firmowych, czy indywidualnych. Jedno natomiast nie ulega wątpliwości.
Polski rynek wygrała Toyota
Zgodnie z wstępnymi danymi opublikowanymi przez SAMAR, japońska marka zgarnęła pierwsze miejsce, jeśli chodzi o sprzedaż zarówno wśród firm, jak i klientów indywidualnych. Na drugim miejscu, ale ze zdecydowanie słabszym wynikiem, uplasowała się Skoda, która również tak samo przypadła do gustu firmom i "cywilom".
Kolejne miejsca? To już zależy od tego, kogo zapytać. Firmy na najniższym miejscu podium ulokowały Volkswagena, a w następnej kolejności zaufały Mercedesowi, BMW, Audi, Hyundaiowi i Kii. W przypadku klientów indywidualnych ta kolejność wyglądała zupełnie inaczej - Kia wspięła się na trzecie miejsce, wyprzedzając Volkswagena, Hyundaia, Dacię, Renault i Suzuki.
O polskich wyborach motoryzacyjnych więcej poczytasz tutaj:
Inne ciekawostki? I prywatni kupujący, i firmy, lubią Audi na podobnym poziomie. Nie ma jednak wśród klientów prywatnych miłości chociażby do BMW - numer 5 z listy firmowej ledwo załapał się u nich do pierwszej dwudziestki.
Firmy natomiast niespecjalnie zakochały się póki co w MG, które zajęło całkiem sensowną pozycję w rankingu aut popularnych wśród "zwykłych" kupujących. Niekoniecznie sięgają też po Hondę czy Suzuki, ale dla odmiany dużo chętniej decydują się na Teslę.
Nie ma zgody, jakie auto jest najpopularniejsze
To znaczy - jeśli liczyć całość rynku, to jest - wygrała Toyota Corolla i to z miażdżącą przewagą, więc jeśli ktoś planuje w przyszłości kupić używanego japońskiego kompakta - będzie miał w czym wybierać.
Jeśli jednak przyjrzeć się statystykom dokładniej, to wychodzi na to, że Corolla jest pierwszym wyborem Polaków, ale tylko, jeśli są to Polacy "firmowi", którzy odpowiadają za przytłaczającą większość zamówień na ten model.
Co wybierają osoby prywatne? Też Toyotę, ale już inną - Yarisa Cross. Corolla w ich przypadku łapie się ledwo do pierwszej dziesiątki, a wyprzedza ją Kia Sportage, Toyota C-HR, Dacia Duster, "zwykły" Yaris, T-Roc, Kamiq i Tucson. Ciekawostka w prywatnym top 20 jest fakt, że a) pojawiło się tutaj MG HS oraz... nie ma tutaj absolutnie żadnego samochodu marki premium. Nic, zero.
Jeśli ktoś przy tym zakładał, że firmy kierują się rozsądkiem i nie wydają pieniędzy na SUV-y i crossovery, to jest w błędzie. Pierwsze miejsca wprawdzie zajęła Corolla, Octavia i Yaris, ale za nimi w rankingu ulokował się Tucson, C-HR - tutaj przerwa na Superba - RAV4, Yaris Cross, Kia Sportage, Cupra Formentor - przerwa na Focusa - Volvo XC60, Skoda Kodiaq i Dacia Duster. Cupra Formentor jest zresztą samochodem kupowanym głównie firmowo, więc to by było na tyle, jeśli chodzi o próby podkreślenia swojej wyjątkowości i indywidualizmu zakupem sportowego crossovera.
A oto garść kompletnie losowych wniosków na koniec.
Z kategorii "śmieszne" - właściwie jedynym dobrze sprzedającym się modelem Forda w Polsce jest Focus (głównie u klientów firmowych), w związku z czym tego modelu za jakiś czas już nie będzie się dało kupić.
Z kategorii "planowanie zakupów" - jeśli będziecie chcieli kupić używaną Toyotę z rąk prywatnych, to lepiej ustawcie filtr na Yarisa Cross, a nie na Corollę.
Z kategorii "ktokolwiek widział, ktokolwiek wie" - czy ktoś widział Fiata w tym zestawieniu?
Z kategorii "zapomnieliście o nich, a oni istnieją" - Suzuki znalazło się naprawdę wysoko na liście najpopularniejszych wyborów klientów indywidualnych, a spory udział ma w tym oczywiście Vitara, chociaż i tak odpowiadała za mniej niż połowę sprzedaży aut tej marki.
A co będzie dalej? Według danych podawanych przez SAMAR ten listopad był dość wyjątkowy, bo bo średnia cena nowego auta w ujęciu rok do roku była minimalnie niższa niż w tym samym okresie w 2023 r. Nie ma się jednak przesadnie co cieszyć, bo w nowym roku wchodzą nowe ograniczenia, a to oznacza, że producenci będą mieli świetny pretekst, żeby podnieść ceny kompletnie nie ze swojej winy, jednocześnie - ale już tylko przypadkiem i zupełnie nieintencjonalnie - podnosząc też swoją zyskowność.
Zobaczymy, kiedy ludzie gremialnie zakrzykną "nie, tyle to już na pewno nie". Podejrzewam, że nic takiego nie będzie miało miejsca.