Odpalono paryski manewr okrążający. Obwodnica to nie jest miejsce dla samochodów
Śródmiejska obwodnica Paryża to nie jest miejsce dla samochodów. Teraz to będzie miłe, zielone miejsce. Tego chce merka Paryża.
Nie wiem, jak w terminologii wojskowej nazwać ten manewr, ale jest on niezwykle chytry. Jego cel jest też dość jasny, utrudnić życie kierowcom pojazdów spalinowych, zniechęcić ich do tego środka transportu. Śródmiejska obwodnica Paryża ma być zielona. Może nie w sensie dosłownym, choć w sumie trochę też, ale ma być bardziej eko, przyjazna taka. Chyba dobrze to tłumaczę, ale zanim konkrety, najpierw zajmijmy się chytrością manewru.
Paryż w awangardzie antysamochodziarstwa
Anne Hidalgo, merka Paryża znana jest z pewnej takiej niechęci do ruchu samochodowego. Ostatnio trochę nie poszło jej w krajowych wyborach prezydenckich (była jedną z ostatnich), więc ze zdwojoną ochotą postanowiła dalej reformować Paryż. Na spotkania z wyborcami zapewne nie jeździła rowerem, ale pewne zasługi w zwalczaniu samochodów w Paryżu ma, choć zapewne woli je nazywać przywracaniem miasta ludziom, czy jakoś podobnie.
W Paryżu wprowadzono tam dość drastyczne ograniczenie prędkości, tylko obwodnica i Pola Elizejskie ocalały. W sumie i tak się tam głównie stoi w korkach, to może to nie szkodzi. Oberwało się nawet kierowcom spalinowych jednośladów, którzy musieli zacząć płacić za parkowanie. Właściwie to każdy środek jednoosobowej lokomocji może znaleźć się na paryskim celowniku, bo hulajnogi elektryczne też nie przypadły tamtejszym władzom do gustu. Acha, no i jeszcze zapowiedziano likwidację 60 tys. miejsc parkingowych. Samochody są wyraźnie niemile tam widziane. To gdzie jest ich miejsce? Pewnie na obwodnicy? Acha, tak, no.
Paryski ring
To śródmiejska obwodnica o długości 35 kilometrów, jedna z ważniejszych dróg w mieście i wiecznie zakorkowana, mimo swojego autostradowego charakteru. Już w 2019 roku Anne Hidalgo wspierała plan "zazieleniania" tej trasy. Spodobał się jej pomysł ograniczenia prędkości z 70 do 50 km/h, wyznaczenia jednego z 3-4 pasów dla wspólnych przejazdów osobowych (carpoolingu) i służb miejskich. Wyrosłyby tam też drzewa i krzewy. Wtedy ten plan składał się z 40 propozycji, w dłuższej perspektywie czasowej droga, po której dziennie przejeżdża ponad jeden milion pojazdów, miałaby stać się miejskim bulwarem.
Odgrzany plan gruntownie tej koncepcji nie zmienia. Wciąż jeden pas miałby służyć środkom zbiorowego transportu, co pozwoliłoby wyeliminować z ruchu ulicznego około 80 tys. samochodów. Czyli tylu mieszkańców ma się tak wściec, że da sobie spokój z samochodem. To pomysł z okazji zbliżających się igrzysk olimpijskich w tym mieście, ten pas nazywałby się olimpijskim.
Do 2030 roku miałby całkowicie zniknąć jeden pas ruchu, teraz głównie są cztery w każdą stronę. Droga ma stać się bardziej zielona, także dosłownie. Planowane jest posadzenie 70 tys. drzew, nawet na tym pasie, który zostanie kierowcom odebrany. Wzdłuż drogi mają zostać posadzone rośliny na 10 hektarach powierzchni.
Zmiany poprawią jakość życia pół miliona mieszkańców z okolic tej drogi. Zmniejszy się hałas i zanieczyszczenie powietrza. Mer Paryża planuje wysłuchać głosu kierowców i sklepikarzy zanim ruszy z kopyta z realizacją planu. Oni może i powiedzą "nie", ale za to ona powie "tak".
Chytry manewr okrążający
Na samochody za wiele miejsca w Paryżu nie zostanie. Najpierw zwrócono przestrzeń pieszym w środku miasta, samochody miały pozostać na obwodnicach. Teraz przyszła kolej i na nie, śródmiejska obwodnica też przestaje być dobrym miejscem dla ruchu samochodowego. W środku miasta można posłużyć się innymi środkami transportu, ale czym przemieszczać się po obwodnicy, jak nie samochodem? Teraz powinno przedstawić się kolejny plan, w którym zieloność śródmiejskiej obwodnicy powinna postępować w głąb miasta. Wtedy samochody znajdą się w potrzasku i Paryż stanie się idealnym miejscem do życia dla ludzi, którzy nie mają samochodu. Tylko czy na pewno tego chcą zmotoryzowani mieszkańcy?