Urus denerwuje ludzi i cieszy szefów firmy. Lamborghini bije kolejne rekordy
Marka Lamborghini w samym tylko pierwszym kwartale roku 2022 sprzedała już więcej aut niż wszystkich Countachów przez 16 lat kariery tego modelu.
Kryzys, wojna, rekordowa inflacja, rosnące stopy procentowe, problemy z dostępnością różnych elementów. To nie są łatwe czasy niemal dla nikogo. Trzeba zaciskać pasa i odmawiać sobie przyjemności. Choć są i tacy, którzy poprawiają sobie humor zakupem nowego samochodu.
Na przykład takiego ze znaczkiem Lamborghini
Tak to już jest, że w ciężkich czasach bogaci zazwyczaj stają się jeszcze bogatsi, a marki luksusowe notują rekordowe wyniki. Nie inaczej jest z tą z Sant’Agata Bolognese. Szefostwo Lamborghini ma powody do uśmiechu.
Pierwszy kwartał tego roku był dla firmy najlepszy w historii. Sprzedaż Lamborghini wyniosła 2539 egzemplarzy. To o 5 procent lepiej niż rok temu i aż o 31 procent lepiej niż w pierwszym kwartale roku 2020. Szukacie punktu odniesienia? To spójrzcie na to.
Sprzedaż Lamborghini w pierwszym kwartale 2022 roku przegoniła…
…całą sprzedaż modelu Countach. To o tyle ciekawe, że tamten kosmiczny wóz trafił do sprzedaży jeszcze w szalonych latach 70, był oferowany przez całe lata 80, a wypadł z gry dopiero gdy w kalendarzach następowały po sobie dwie dziewiątki. Dokładniej – sprzedawano go przez 16 lat, od 1974 do 1990 r. Klientów znalazło niecałe 2000 sztuk. Teraz od stycznia do końca marca 2022 kupiono już ponad 2500 wozów. 40 procent z nich jeździ po drogach Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki, 32 proc. sprzedano w Ameryce, a 28 proc. w Azji, przede wszystkim w Chinach i Japonii.
Jaki model ciągnie sprzedaż Lamborghini?
Oczywiście, obędzie się tu bez zaskoczeń. Połowa sprzedanych egzemplarzy to Aventadory i Huracany, dzielące między sobą ten kawałek tortu mniej więcej w równej proporcji. Druga połowa należy do jednego modelu. To Urus.
Sytuacja wygląda więc tak: fani włoskiej firmy (których zwykle na żadne Lamborghini nie stać) narzekają, płaczą i przeklinają, na czym stoi świat, skoro ich ukochana marka oferuje SUV-a. A ci, którzy rzeczywiście mają pieniądze, po prostu idą do salonu i biorą Urusa. Zapewne często do kompletu dokupują jeszcze coś niższego. Albo i nie, bo jeżdżą po złych drogach lub mają problemy ze wsiadaniem do sportowego wozu. To ich pieniądze i ich wybór.
W 2023 roku Lamborghini czeka kolejna rewolucja
Słowem, które najlepiej ją opisuje, jest „hybrydyzacja”. To pewnie kolejny cios dla staroświeckich purystów. Ale chyba powinni już zauważyć, że tylko dzięki sprzedawaniu SUV-ów i wkrótce także hybryd, Lamborghini może jeszcze funkcjonować i mieć w ofercie coś sportowego, w dodatku z dwunastoma cylindrami.
To częsta sytuacja – tak zwana opinia publiczna narzeka i krytykuje, podczas gdy firma po prostu robi swoje i wychodzi na tym coraz lepiej. Znamy to z różnych branż.