REKLAMA

Wojsko rosyjskie weszło na poziom Mad Maxa. Oto GAZGAZ, połączenie Gaza z Gazem

Rosyjskiemu wojsku najwyraźniej zaczyna brakować sprzętu, skoro do gry wjeżdżają takie wynalazki. 

Wojsko rosyjskie weszło na poziom Mad Maxa. Oto GAZGAZ, połączenie Gaza z Gazem
REKLAMA
REKLAMA

Napaść Rosji na Ukrainę to rzecz straszna, ale przy okazji dzieją się zadziwiające rzeczy w dziedzinie motoryzacji, które nie powinny nigdy zaistnieć. Armia Federacji Rosyjskiej korzysta nadal z ciężarówek GAZ-66, które teoretycznie wytwarzano do 1999 r., a w praktyce to diabli wiedzą jak długo, bo nikt się nie przyzna. To tak samo jak z Kamazami, które dla wojska dalej powstają w swojej klasycznej formie.

GAZ-66 to pojazd bardzo wszechstronny

Jego historia sięga 1964 r., kiedy to zakłady GAZ-a wreszcie zorientowały się, że ciężarówki nie muszą już mieć wystającego nosa jak przed wojną, a silnik można zabudować w szoferce. Na jego podwoziu można zabudować co popadnie, ale akurat w wojsku bardzo często służy jako mobilne centrum komunikacyjne, jako ambulans lub jako pojazd do transportu piechoty.

Ma napęd na 4 koła, bezsensownie paliwożerny silnik, jest bardzo wolny i prosty jak drut, idealny do wojskowych zadań. Niektórzy szaleńcy robią swapy tego benzynowego 4.3 V8 do Wołgi, co nie ma żadnego sensu, bo on rozwija 115 KM. Oczywiście moc jest ograniczona niskim stopniem sprężania, żeby można było lać do niego benzynę z niskim oktanem.

Najwyraźniej coś jednak nie pykło, bo jeden rosyjski GAZ-66 stracił swoją zabudowę, ale ciężarówka jako podwozie dalej się toczyła. Uradzono, że szkoda zostawiać tak dobry sprzęt i przerobiono go na wojenny omnibus, montując GAZ-a na GAZ-ie. Brakuje jeszcze tylko, żeby to był GAZ na GAZ-ie z gazem.

REKLAMA

Na ramie od GAZ-a 66 znalazła się buda od GAZ-a Gazeli, takiego busa robionego w Rosji na wzór Forda Transita z późnych lat 80., tylko bardziej prymitywnego i na ramie. Tym sposobem powstał wojenny omnibus, wyglądający jakby właśnie urwał się z planu kolejnego filmu z serii „Mad Max”. Przypomnę że oryginalny Mad Max nazywał się w filmie „Rokatański” - nazwisko sugeruje słowiańskie pochodzenie. Nie obejrzałem żadnego Mad Maxa, zniechęca mnie tak samo jak wszelkie tematy wojenne, ale jednak doceniam, że komuś się chciało zbudować coś tak nonsensownego jak GAZ na GAZ-ie. To znaczy bardzo się cieszę, że ktoś musiał uciec się do takiej produkcji, bo to znaczy, że armia rosyjska robi bokami. Mam nadzieję, że mimo wszystko żywot tego pojazdu będzie krótki.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA