Pytanie na niedzielę: jak się Wam sprawują silniki TSI?
Volkswagen T-Cross właśnie otrzymał mocniejszy silnik 1.5 TSI – nikt nie ma wątpliwości, że to już ten poprawiony.
Klienci na auto używane uciekają w panice na widok liter T, S i I, bo nie wiadomo, czy auto, które sobie upatrzyli, jest już z serii poprawionej, czy to wciąż ten wadliwy. Rzeczywiście – TSI słabo zaczęło swoją karierę rynkową i właściwie każdy silnik tego rodzaju miał mniejsze czy większe problemy z trwałością.
TSI TSI nierówne
Tyle że dużym błędem jest generalizowanie i wrzucanie wszystkich silników TSI do jednego worka. Jedyne, co je łączy, to jakiś rodzaj doładowania i bezpośredni wtrysk paliwa. Różnic było więcej niż podobieństw. Są TSI tylko z turbosprężarką (1.2, 1.8, 2.0), są takie z turbosprężarką i kompresorem mechanicznym naraz (1.4), a są też takie, które mają tylko kompresor (3.0). Są takie z łańcuchem rozrządu (1.8), albo z paskiem (1.4 po 2012 r., wczesne 2.0). Są 3-, 4-, 6- i 8-cylindrowe. Trudno więc traktować je łącznie.
Zwłaszcza że wiele z nich ma swoją własną, niepowtarzalną awarię
W pierwszych 1.4 TSI – Twinchargerach – działy się rzeczy straszne. Od niezałączającego się kompresora (chcesz mocy, a tu nima), aż do wypalających się pierścieni tłokowych i to do takiego poziomu, że silnik tracił kompresję. We wczesnych 1.2 TSI padała turbosprężarka, a silnik żarł olej. W 1.4 TSI 122-125 KM rozciągał się łańcuch rozrządu i wymagał wymiany co ok. 60 tys. km, o swoim zużyciu informując głośnym grzechotaniem. Podobny problem, tylko jeszcze gorszy, dotykał silniki 1.8 TSI – łańcuch to jedno, ale wciągały one olej w ogromnych ilościach na skutek źle zaprojektowanych pierścieni tłokowych. To samo działo się w 2.0 TSI. Wolne od problemów są duże TSI, tj. 3.0 V6 z kompresorem, ale one występują bardzo rzadko. Podobnie warianty trzycylindrowe, czyli 1.0 90-115 KM, na razie niczym złym się nie wsławiły.
Volkswagen intensywnie poprawiał rodzinę TSI
Zmieniał rozrządy, głowice, dostawców części (jak w 1.4 TSI w 2010 r. z rozrządem), wprowadzając niemałe zamieszanie na rynku. Często oferował jednocześnie dwa tak samo oznaczone silniki z dwóch różnych rodzin (EA111/211). Trudno wizualnie stwierdzić, czy „to już ten poprawiony”, bo często dwa silniki o tym samym oznaczeniu różnią się jakimś detalem konstrukcyjnym, który sprawia że albo wszystko działa jak powinno, albo wręcz przeciwnie. Inna rzecz, że nawet te teoretycznie wadliwe silniki w wielu samochodach po prostu jeżdżą i nie chcą się psuć, bo po prostu... nie ma reguły, za to jest ryzyko.