Unia dotknęła trawy, ETS2 odroczony. Paliwo nie zdrożeje
Z Brukseli nadciągają dobre wieści dla polskich kierowców. Unijny system ETS2, który pierwotnie miał zostać wprowadzony w 2027 r., będzie opóźniony. Dzięki temu paliwo jeszcze nie zdrożeje. Premier się cieszy.

Słowem sprostowania - tutaj nie chodzi o wspaniałą grę ETS 2 (Euro Truck Simulator 2) o jeżdżeniu ciężarówkami. Chodzi o Emissions Trading System 2 - unijny system handlu emisjami. Zakłada on, że przedsiębiorstwa zajmujące się handlem paliwami kopalnymi (ropą naftową, gazem ziemnym, węglem, itp.), żeby prowadzić swoją działalność, musiałyby zakupić odpowiednie uprawnienia, zezwalające na emisję dwutlenku węgla poprzez spalanie rozprowadzanych przez nie paliw. Został on przyjęty w 2023 r. jako element strategii ograniczania emisji i miał pierwotnie wejść w życie w 2027 r.
Teraz został opóźniony
Przywódcy państw członkowskich UE po 13-godzinnych dyskusjach zgodzili się, że powinno się przesunąć wprowadzenie ETS2 na rok 2040. Ma on jednak zawierać "klauzulę rewizyjną" na wypadek, gdyby ekologiczne technologie technologie nie rozwijały się zgodnie z planem, bądź gdyby warunki gospodarcze utrudniły inwestycje niezbędne do osiągnięcia celu klimatycznego. Można więc powiedzieć, że przedstawiciele Unii Europejskiej "dotknęli trawy", czyli zyskali kontakt z rzeczywistością.
Wśród państw sprzeciwiających się wprowadzeniu ETS 2, była Polska, której przedstawiciele w organach UE argumentowali, że potrzebna jest właśnie "klauzula rewizyjna". To właśnie delegacja naszego kraju ma sporą zasługę w zablokowaniu ETS2 - ale nie tylko, bo też proekologicznych państw bałtyckich i skandynawskich.
Jednocześnie, jak podaje Brussels Signal, premier RP Donald Tusk, biorący udział w rozmowach, stwierdził, że Polska nie poprze celu redukcji emisji CO2 w Unii Europejskiej o 90 proc. do 2040 r., gdyż przy obecnych warunkach jest to zwyczajnie nierealne.
Ale kiedyś wejdzie - co wtedy?
Na razie możemy otwierać szampany, gdyż wprowadzenie ETS 2 w 2027 r. zostało odroczone. Jednak nie oznacza to, że możemy o nim zapomnieć - w połowie przyszłego roku mają się odbyć rozmowy dotyczące ustalenia nowego harmonogramu.
A co będzie oznaczało wprowadzenie ETS2? Z punktu widzenia firm, zakup uprawnień do emisji CO2 oznacza koszty. Co więcej, w przypadku przekroczenia uprawnień, firmy będą musiały dokupić dodatkowe pozwolenia - w efekcie, albo będą musiały ograniczać emisję CO2, albo dokupować kolejne pozwolenia.
A kto dostanie wtedy po kieszeniach? Oczywiście my - konsumenci, na których firmy będą musiały sobie odbić straty wynikające z działania unijnych przepisów. Będzie to oznaczało wzrosty cen - i to w zasadzie wszędzie, gdyż wszyscy potrzebują energii, jednak wśród tych, którzy najbardziej to odczują należy wymienić kierowców, którzy zapłacą za paliwo więcej. Przynajmniej tyle, że nie jest to zbyt duże zmartwienie na teraz, ani na jutro, i nie trzeba jechać tankować pod korek.
Więcej o paliwie przeczytasz tutaj:







































