REKLAMA

Niestosowny przegląd ofert, cz. 1: karawany

Ponoć są prognozy intensywnego rozwoju dla branży funeralnej.

Niestosowny przegląd ofert, cz. 1: karawany
REKLAMA
REKLAMA

To pierwszy z trzech niestosownych przeglądów ofert, jakie przygotowałem na czas pandemii. Jeśli uważacie, że te treści są niestosowne, należy wcisnąć Alt +F4, wówczas problem się rozwiąże.

Tymczasem dziś zobaczymy jakie samochody można kupić, żeby rozpocząć funkcjonowanie w biznesie pogrzebowym. Jest to branża wysoce dochodowa, ale równie wysoki jest próg wejścia – eleganckie biuro, dobre kontakty z podwykonawcami, walka z silną konkurencją no i oczywiście odpowiedni samochód to podstawa przetrwania. Skupmy się więc na samochodach, które posortowałem od najtańszej do najdroższej propozycji i wybrałem osiem szczególnie wartych uwagi.

Jeden: karawan do 10 tys. zł

Nie wymagajmy zbyt wiele za te pieniądze. Karawany nie mogą być tanie, bo są to samochody do pracy i zarabiania pieniędzy, więc oferty do dychy nie będą jakieś szczególnie wspaniałe. Ale ten pojazd za 8000 zł to zupełnie niezła oferta, bo widziałem go na żywo i powiedziałbym, że bardzo dobrze odzwierciedla wartość 8000 zł. Ktoś może zarzucić mu, że jest zbyt krótki, ma dziwne proporcje i nie prezentuje się dostatecznie prestiżowo. I że ma wolnossącego klekota pod maską, więc maszerujących za nim żałobników będzie podtruwał mieszaniną sadzy i tlenków azotu. We wszystkich tych zarzutach może być jakieś ziarno prawdy, ale zwracam uwagę, że samochody klasyczne znacznie lepiej prezentują się na uroczystych imprezach niż nowoczesne. Nowoczesne kojarzą się z wulgarnym przepychem, a klasyczne z elegancją. Dlatego jeśli karawan, to powinien wyglądać zabytkowo. A jeśli do tego kosztuje tylko 8000 zł, to naprawdę, odwracając popularne powiedzenie, umierać nie żyć.

karawan na sprzedaż
Oferta z OLX. Zdjęcie: Włodzimierz

Jeśli to dla kogoś za drogo, to tu jest jeszcze tańsza oferta, która względnie trzyma się w całości (nie wymagaj nowego auta za mniej niż 7000 zł).

Dwa: to w sumie wszystko jedno

Karawan rozsądku: Hyundai H1 blaszak z bardzo prostą zabudową. Może przewieźć dwie trumny i trochę kwiatów. W sumie to zwróćcie uwagę, że cały ten przepych pogrzebowy jest zupełnie zbyteczny i służy tylko pompowaniu ego osób pozostałych przy życiu, które w ten sposób chcą podkreślić, że zmarły był szczególnie ważny/wpływowy/zamożny/istotny i w związku z tym należy pożegnać go z honorami. Karawan-H1 przekazuje zupełnie inny obraz rzeczy, taki bardziej średniowieczny – memento mori, wszyscy jesteśmy równi w obliczu śmierci i tak naprawdę to nie ma żadnego znaczenia czym zostaną przewiezione twoje doczesne szczątki do miejsca wiecznego odpoczynku. Może to być po prostu skromny, srebrny bus-blaszak. Nikt z tego powodu nie ucierpi i nikogo to nie obrazi, tak jak nie interesuje nas jaką łopatą jest kopany grób. Nie musi to być srebrna łopata z inkrustacjami i nie musi jej trzymać pracownik ubrany w czarny smoking, ważne żeby dobrze i dyskretnie zrobił swoją pracę. Tak samo jest z H1: robi, co do niego należy, zamiast się lansować na gwiazdę tej smutnej imprezy.

Trzy: sam se go zrób go

Ssangyong Rodius. To taki wielki samochód produkcji koreańskiej, który niesłusznie bywa nazywany brzydkim. Wy chyba nie widzieliście brzydkiego samochodu. Nie wiem jak to jest możliwe, że ci sami ludzie, którzy twierdzą że Multipla jest paskudna, Aztek ohydny, a Rodius obrzydliwy, zarazem zachwycają się SUV-ami BMW albo Mercedesem GLE Coupe. Idźcie wszyscy do lekarza od oczu, tylko nie teraz, bo teraz nie przyjmuje.

Wracając do Rodiusa. Jest czarny, co zdaniem właściciela sprawi, że może przydać się w firmie pogrzebowej. Z pewnością jednak w tym celu trzeba byłoby mocno go przerobić, bo wywalenie siedzeń może nie wystarczyć – zabudowy pogrzebowe wykonuje się w zaplanowany sposób, z elegancką podłogą przypominającą marmur, z gumowymi wypustkami uniemożliwiającymi przemieszczanie się trumny, z oświetleniem itp. Dlatego przeróbka Rodiusa na karawan zapewne przekroczyłaby wartość tego pojazdu. A potem pozostaje jeszcze ryzyko negatywnych reakcji na ten pojazd ze strony żałobników. Gdybym był dobry w niesmacznych żartach, napisałbym że zmarły sam otworzyłby wieko trumny i powiedział, że prosi o coś mniej kontrowersyjnego estetycznie. Ale mnie się akurat Rodius podoba, więc ten żart możemy pominąć.

Nie no ładny jest, o co chodzi. Fot. Monika / oferta z OLX.

Cztery: bardzo długi kondukt

Są sytuacje, w których trzeba przywieźć zmarłego z zagranicy. Może ten moment akurat do nich nie należy, ale ogólnie to się zdarza. Niestety, przeważnie wówczas nie chodzi o jedną osobę, a o całą grupę, np. ofiar wypadku. Wtedy przyda się duży karawan na aucie dostawczym z ogromną ładownią. Taki pojazd obowiązkowo musi być wyposażony w chłodnię. Znalazłem taką ofertę na Citroenie Jumperze – wydaje się, że to propozycja niszowa, w rzeczywistości w dobie globalizacji (z przerwą na epidemię) pewnie będzie budzić spore zainteresowanie. Niestety, pojazd jest uszkodzony, rozbita została tylna klapa, która w dostawczakach tego rodzaju jest plastikowa. Przy okazji chyba nigdy nie widziałem Jumpera z unoszoną tylną klapą, zawsze tylko z drzwiami skrzydłowymi. Nawet nie wiedziałem, że coś takiego było dostępne. Przy karawanach to rzeczywiście bardziej sensowne rozwiązanie, bo raczej nie ładuje się do nich nic z wózka widłowego.

Oferta od firmy Przedsiębiorstwo Motoryzacyjne Artur Milian

Pięć: Passat albo nic

Przeskakujemy na poziom cenowy ok. 30 tys. zł i znajdujemy tam idealnego Passata B6 przerobionego na samochód pogrzebowy. Ktoś może powiedzieć: po co dłubać Passata, skoro można po prostu kupić czarnego Transportera i zrobić zabudowę w środku? Owszem można, i wiele osób tak robi, ale równie wiele osób uważa, że nie wypada wieźć trumny bliskiej osoby autem, które wygląda jak ciężarówka. Potrzebne jest coś eleganckiego i prestiżowego, czyli np. Volkswagen Passat 1.9 TDI. I oto on.

karawan na sprzedaż
Oferta z OLX. Fot. Bartłomiej.

Auto ma manualną skrzynię biegów, dwa miejsca i dość bazowe wyposażenie, które w niczym nie przeszkadza, bo i tak jeździ się tym na krótkim dystansie. Jestem pod wrażeniem, jak ładnie rozwiązano kwestię podwyższenia dachu, żeby Passat nie wyglądał jak Syrena Bosto, która zjadła Seata Incę. Wszystko jest naprawdę spójne i eleganckie, o wiele lepsze niż to co wizualizujemy sobie w głowie, gdy ktoś powie „karawan na Passacie B6”. Samochód jest wprawdzie do poprawek lakierniczych, ale to zwykły czarny lakier, żadne wynalazki, więc można go malować do woli i nie będzie szło poznać co robione. Bardzo dobra oferta, jeśli nie chcesz Mercedesa ani nic dostawczego.

Sześć: ten dźwięk silnika budzi umarłych

Pozostańmy przy tym samym sprzedającym, panu Bartłomieju. W opisie Passata zachwalał on swoje drugie auto na sprzedaż, także pogrzebowe. Kliknąłem i oczom mym ukazał się wyjątkowy Ford Crown Victoria, wyceniony na ok. 38 tys. zł, w którym na jego sedanowatą część została nałożona karawanowa nakładka i tym sposobem powstał niezwykły Crown-Victoria-ala-kombi z drzwiami ładowni otwieranymi na bok. Przeróbka prezentuje się świetnie, samochód ma odpowiednio duże, okazałe rozmiary i profesjonalnie wykonaną zabudowę. Można się zastanawiać, po co mu tylne drzwi z boku (w Passacie je usunięto), ale może ułatwiają wsuwanie trumny do przestrzeni załadunkowej. Najważniejsze jest jednak to, że taki Ford Crown Victoria podczas powolnej jazdy w kondukcie nie klekocze dieslem (w odróżnieniu od dwóch poprzednich propozycji), tylko kojąco bulgocze 4,6-litrową V-ósemką. Jeździłem takim autem i jego dźwięk silnika wspominam wspaniale. Obie oferty od pana Bartłomieja przedstawiają się atrakcyjnie, ale kierowane są chyba do różnych odbiorców. Taki Ford Crown Victoria pasowałby do Białegostoku - z jakiegoś powodu w tym mieście jeździ mnóstwo aut w wersjach amerykańskich.

Siedem: nie musi być czarny ani srebrny

Z jakim kolorem kojarzy się karawan? Wiadomo. Ale może być też srebrny, bo to również kolor elegancji, a zarazem pewnego smutku, kojarzący się z siwymi włosami. A czy karawan może mieć kolor hellelfenbein, czyli jasna kość słoniowa? No nie, przecież ten kolor jest zarezerwowany dla niemieckich taksówek, karawan w budyniu to byłoby coś niedopusz...

Oferta z Otomoto. Fot. Leszek

No właśnie nie. Oczywiście że może, i co więcej, w tym kolorze wygląda zupełnie dobrze. Pochodzi z Włoch, to dziwne że trafił do Polski, bo tam u nich ponoć teraz są wyjątkowo potrzebne. Bazuje na klasie E W211 (widać po wnętrzu), ale front pochodzi z klasy S – przeróbki przodu w Mercedesach karawanach to rzecz normalna i powszechnie spotykana. Przy okazji jest to karawan z jasnym wnętrzem i dwoma rzędami siedzeń, co jest stosunkowo rzadko spotykane wśród innych ofert. Przekłada się to oczywiście na imponującą długość nadwozia. Swoje kosztuje, bo ponad 165 tys. zł to znaczna kwota, ale takim pojazdem można obsłużyć nawet najbardziej prestiżowy pogrzeb prezesa korporacji taksówkowej.

Osiem: na bogato

REKLAMA

Jeśli nie ma górnego limitu ceny, można zaszaleć. Oto karawan na klasie E, ale tej aktualnej, wyceniony na 344 tys. zł. Wprawdzie to auto używane, ale z minimalnym przebiegiem wynoszącym tylko 6000 km. Na pokładzie absolutnie wszystko, co można sobie wymarzyć. Są dwa rzędy siedzeń, jest superelegancko wykończona przestrzeń na trumnę z niebieskim podświetleniem i wysuwanym podestem wyposażonym w krzyż i elektryczny świecznik. Krzyż umieszczono także na dachu. Wszystko to predestynuje tego Mercedesa do obsługiwania raczej katolickich pogrzebów, ale oczywiście takie w naszym kraju dominują. Nie można tak naprawdę przyczepić się do niczego w tym wozie, jest absolutnie idealny, dopasiony, wspaniały, wyjątkowy, the ultimate hearse czyli karawan ostateczny. Powstaje tylko jedno pytanie, które mogą zadać sobie katolicy (reszta może to olać): czy to przypadkiem nie podchodzi już pod grzech pychy?

Oferta z Otomoto od firmy Young Cars Premium - Dealer Samochodów Rocznych
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA