Producenci wstrzymują produkcję. Brakuje kluczowego elementu nowych samochodów
Produkcja nowych samochodów została wstrzymana bo producenci nie mają najważniejszego elementu potrzebnego do poprawnego działania samochodu. I wcale nie chodzi o silniki, tylko o półprzewodniki.
Producenci samochodów w wyniku pandemii wpadli w błędne koło. Z powodu znacznego osłabienia gospodarczego na początku 2020 roku sprzedaż nowych aut mocno spadła. W obawie przed zostaniem z ogromną liczbą aut, które będą stały i sezonowały się pod halami produkcyjnymi, producenci wstrzymywali produkcję aut. W miarę upływu czasu sytuacja ekonomiczna się ustatkowała, obostrzenia zostały poluzowane, a ludzie chcieli wrócić do normalności, więc znów ruszyli do salonów po nowe auta. Produkcja ruszyła pełną parą. Szybko okazało się, że trzeba ją znów wstrzymać, bo producenci półprzewodników nie mogli pozwolić sobie na przestoje, więc skupili się na ich produkcji dla innych gałęzi przemysłu.
Pandemia była czasem rozkwitu pracy zdalnej i lekcji online. Całe życie przeniosło się do sieci. Dlatego większe zapotrzebowanie na półprzewodniki zgłosili producenci laptopów, komputerów oraz smartfonów. Łańcuch produkcyjny został zakłócony. Oznacza to, że klienci będą musieli długo czekać na swój wymarzony samochód, a jeżeli produkcja nie zwiększy się, to na samochód będziemy czekać tyle co nasi rodzice na wymarzonego Malucha. Albo będziemy musieli się zapisać w kolejkę.
Produkcja nowych samochodów wstrzymana przez brak półprzewodników
Mówiąc prosto i skrótowo półprzewodnik to substancja (najczęściej krystaliczna), która przewodzi prąd. Nazwa wzięła się od tego, że ich konduktywność (poproszę o brawa za użycie mądrego słowa) mieści się między przewodnictwem metali, a substancjami, które w ogóle nie przewodzą prądu. Bez nich nie powstanie żadne nowoczesne urządzenie wyposażone w elektronikę. Producenci potrzebują ich dosłownie do wszystkiego. Hamulce, czujniki bezpieczeństwa, czujniki parkowania, kamery, systemy multimedialne, systemy asystujące i wielu wielu innych rzeczy składających się na auto. Producenci aut musieli wygaszać produkcję. Honda przez kilka dni w styczniu w ogóle nie wytwarzała aut w fabryce w Swindon. Nissan ograniczył produkcję Note'a do szczątkowych ilości. Ford ma problem z produkcją Focusa – musiał zatrzymać na kilka dni linię. Mercedes ma problem z nową klasą S. General Motors wstrzymuje kolejne fabryki. Volkswagen ograniczył produkcję, ale ciągle wysyła uspokajające sygnały, że to tylko taki okres, że to zaraz minie. Tyle, że nikt nie powiedział, że tak na pewno będzie.
Nie wiadomo na ile została wstrzymana produkcja nowych samochodów
Epidemia koronawirusa trwa w najlepsze. Producenci elektroniki potrzebują ogromnych ilości półprzewodników. Znajdują się w lepszej sytuacji niż producenci aut, ponieważ nie zmniejszali zapotrzebowania, więc linie produkcyjne przestawione są pod ich potrzeby. Swoje piętno odcisnęły również Chiny, które po początkowej stagnacji szybko stanęły na nogi i teraz panuje tam ogromny popyt na artykuły elektroniczne. Huawei nakupował półprzewodników na zapas w obawie przed kolejnymi sankcjami ze strony USA. Xiaomi postanowiło zrobić to samo. Do tego Apple uruchomił produkcję własnych procesorów M1. Producenci elektroniki chłoną każdą ilość półprzewodników i nie zanosi się na to, żeby się ograniczali. Swój wpływ ma również czas jaki mija od przetworzenia krzemowej płytki na użyteczny chip, który wynosi około 90 dni.
Co więcej, brak półprzewodników uderza w dostawców gotowych podzespołów, na których opiera się współczesna produkcja. Taki Bosch z powodu braku półprzewodników nie może produkować swoich podzespołów. Ich partnerzy z tego samego powodu nie dostarczają im potrzebnych elementów. Koniec końców odbija się to na producentach samochodów, którzy czekają na wznowienie dostaw. Sytuacja się nie poprawia, a wręcz ulega pogorszeniu. Praktycznie nie ma firmy, która nie byłaby dotknięta brakiem półprzewodników. Jedyną, która może mieć nieznacznie lepszą sytuację jest Tesla, która od kilku lat produkuje własne podzespoły elektroniczne. Ale i ona jest zależna od dostawców, którzy mają problem. I koło się zamyka.
Producenci szukają różnych wyjść z sytuacji, ale nic to nie daje
Dwie największe firmy produkujące półprzewodniki to tajwański TSMC i szanghajski SMIC. Obie nie nadążają z produkcją. Jeden z producentów chciał oszukać system i wycofał swoje zamówienia z SMIC i poszedł do TSMC. Nic mu to nie pomogło, bo tajwański producent półprzewodników ma tak długą listę oczekujących, że sprytny producent samochodów został z ręką w nocniku. Nic dziwnego, że woli pozostać anonimowy. Kryzys wywołany epidemią spowodował, że świat właśnie dowiedział się, że jest w praktyce uzależniony od Chińczyków i tego jak ustawią priorytety w swoich fabrykach. Tania produkcja zemściła się okrutnie. Po pierwszym szoku uznano, że tak dłużej nie może być, więc przystąpiono do działań mających na celu przeniesienie produkcji do innych państw. Tylko to potrwa, a półprzewodniki są potrzebne na już.
Co więcej, kryzys pokazał, że nie ma co liczyć na solidarność. Każde państwo działa na własną rękę, żeby ochronić własnych producentów. Amerykanie w listopadzie wydali zgodę dla TSMC na budowę fabryki na terenie ich kraju. Zanim osiągnie moc produkcyjną minie sporo czasu, którego amerykańscy producenci nie mają. Przestoje w fabrykach pociągają za sobą straty finansowe, skutkują bezrobociem i kryzysem. Według jednego z raportów przez pierwsze 13 dni stycznia 2021 roku wyprodukowano o 202 tysiące mniej samochodów niż potrzeba. Producenci chcą ograniczyć straty, więc zabezpieczają produkcję najdroższych modeli, na których mają największy zysk, kosztem tych tańszych.
Nie chcesz czekać - kup używany samochód albo taki ze stocku
Jeżeli klient nie będzie chciał czekać musi udać się na plac dealerski. Może poszukać nowego auta wśród marek, które mają duże doświadczenie w sezonowaniu swoich produktów. Ich stocki czekają z utęsknieniem na cud, który najprawdopodobniej właśnie się wydarzył. Ewentualnie można zmienić swoje priorytety i kupić samochód używany. Cała ta historia to smutny dowód na to, że wcale nie trzeba żadnej wojny, żeby uzależnić od siebie świat.