Nowy Bentley Continental Flying Spur przypomina, jak się robi luksusowe samochody
Ekrany to nie jest element luksusowy, tylko prymitywny. W luksusowym samochodzie ekranów być nie powinno. Jak w Bentleyu. To znaczy one są, ale można je ukryć. Jak w nowym Continentalu Flying Spur.
Pamiętam, że gdy wsiadłem do aktualnego Audi A8, byłem zniesmaczony – a to mało powiedziane. Samochód wyglądał w środku jak wystawa sklepu RTV-AGD. Na dzień dobry przywitały mnie trzy ekrany, każdy wyświetlał co innego. I to jest najdroższy model w gamie? Jeśli chodzi o Audi – tak, ale na szczęście Volkswagen ma w swoim portfolio markę prawdziwie luksusową i jest to Bentley.
Nowy Bentley Continental Flying Spur
Długie auto, długa nazwa. Bentley ostatnio ma problemy, zapowiedziano bowiem że jeśli nie zacznie przynosić znacznej zyskowności i to jak najszybciej, to będzie musiał liczyć się z przykrymi konsekwencjami, przy których brexit wydaje się tą najprzyjemniejszą. Być może uratuje go nowy Conti F.S. Możemy teraz gładko przejść do opisu tego modelu, którego i tak sobie nie kupicie, a który ja z pewnością będę wkrótce oglądał z bliska z racji mojego sąsiedztwa z Najbardziej Prestiżową Szkołą w Mieście.
Nowy Continental Flying Spur to po prostu nowy Conti GT w wersji sedan, tak jak było do tej pory. Dorzucili mu 13 cm rozstawu osi, żeby z tyłu wygodniej się siedziało. Jak patrzę na zdjęcia, to jakiś szczególnie przestronny mi się nie wydaje, ale to pewnie tylko złudzenie optyczne. Udało się przesunąć przednią oś do przodu, zapewniając lepszą stabilność przy wysokich prędkościach. Conti F.S. ma też mieć aktywny system wszystkich kół skrętnych, napęd na 4 koła i oczywiście regulowane zawieszenie. To jakby minimum w tej klasie.
Z ciekawostek można jeszcze zwrócić uwagę na podświetlane logo Bentleya na masce i opcję w postaci wyłożenia boczków drzwiowych diamentami. Świat tego potrzebował, dzwoniłem do mojego kumpla Jurka Sorosza i powiedział że to brzmi odpowiednio luksusowo.
Przejdźmy do najważniejszych informacji
Po pierwsze – pod maską zostaje silnik 6.0 W12 TSI. Dwanaście cylindrów to dokładnie tyle, ile potrzeba w Bentleyu. Ewentualnie może być osiem, ale osiem jest do szybkich samochodów, a do luksusowych jest dwanaście. To jest dobra wiadomość. Lepsza wiadomość jest taka, że dizajnerzy Bentleya rozumieją negatywny wpływ obecności ekranu na estetykę wnętrza i podobnie jak w Conti GT, cały 12,3-calowy ekran można obrócić i schować, żeby nie zakłócał tablicy przyrządów. To jest jakieś. Podobnie jak analogowe wskaźniki za kierownicą. Kto w ogóle wpadł na pomysł, że ekran zamiast wskaźników może być czymś pożądanym? A jaki zegarek jest bardziej luksusowy – ten ze wskazówkami czy ten z ekranem? Omega Constellation czy Apple Watch? Szach-mat, ekraniarze.
Oczywiście taki Conti F.S. całkiem mi się podoba, ale prawdziwym Bentleyem dla mnie jest dopiero Mulsanne. Najlepiej taki kanciasty z lat 80. Też nie miał ekranu.