Widziałem na żywo kratki nawiewów w nowej Hondzie Civic. Całą Hondę Civic też
Nowa Honda Civic ma być najbardziej sportową hybrydą w klasie. Ale wygląda wyjątkowo spokojnie – zarówno na zewnątrz, jak i w środku.
Nudna, kontrowersyjna, nudna, kontrowersyjna, nudna. Tak pod względem stylu i ogólnego pomysłu przeplatają się ze sobą kolejne generacje Hondy Civic w czasach – nazwijmy to – współczesnych. Po odsłonie numer siedem, która zwłaszcza w odmianie pięciodrzwiowej była ekscytująca niczym picie wody nadeszła odsłona ósma, o której wiele mówi już jej slangowe określenie – UFO. Lata mijają, a Civic VIII wciąż wygląda, jakby przyleciał z Syriusza.
Jego następca, czyli Civic numer dziewięć, był narysowany spokojniej. Znowu niektórzy mówili, że „to już nie to samo”. Dlatego Civic X był kontrowersyjny, zwłaszcza z tyłu. Do dziś nie przyzwyczaiłem się do tego, jak wygląda.
Teraz debiutuje Honda Civic XI
Jedenastka ponownie jest zaprojektowana spokojnie. Nie wiem, czy Honda ma dwie ekipy stylistów, z których jedna – tych zachowawczych - odpoczywa przy krzyżówkach wtedy, gdy druga – bardziej odważna – pracuje i ogląda szalone teledyski, ale tak to trochę wygląda.
Widziałem ten samochód na żywo i dostałem zlecenie na to, by opisać jego najciekawsze elementy. Rzecz w tym, że najciekawsze ma być to, czego nie miałem jeszcze okazji sprawdzić.
Honda Civic XI ma być „najbardziej sportową hybrydą”
Mówimy o „zwykłej” wersji, a nie o odmianie Type-R. Ta druga też się (na szczęście!) pojawi, ale nie będzie hybrydowa. Zwykła będzie miała 182 KM i 315 Nm wytwarzane wspólnymi siłami silników benzynowego i elektrycznego. Podczas konferencji przed statycznym pokazem auta wielokrotnie podkreślano, jak bardzo sportowo ma jeździć nowa Honda Civic.
Czy tak rzeczywiście będzie? Raczej nie ma co liczyć na wrażenia rodem z dawnych Hond, lubianych dziś przez ludzi nadużywających białych czapeczek z daszkiem i red. Adama. Szalone wkręcanie silnika na wysokie obroty, kopniak w plecy ze strony VTEC-a? Przypuszczam, że wątpię.
Jeszcze większe wątpliwości zasiał we mnie dojazd na prezentację Civica. W okolice Olsztyna dotarłem najnowszą Hondą HR-V, też z układem hybrydowym (ale innym, co pocieszające). Na temat tego samochodu można napisać wiele miłych słów (zrobię to!), ale akurat sportu ma w sobie tyle, co sprzedawane kiedyś papierosy „Sport”. Pojeździmy, zobaczymy.
Póki co zobaczyłem, jak nowa Honda Civic wygląda z zewnątrz
Kto nie może pogodzić się z wyglądem poprzedniej odsłony tego modelu, powinien przychylniej spojrzeć na „jedenastkę”. Nie ma tu żadnych odważnych zabiegów w rodzaju potrójnych końcówek wydechu umieszczonych na środku czy trochę zbyt ostro kończącego się tyłu.
Gdyby nowa Honda Civic była człowiekiem, nosiłaby dobrze dobrane ubrania w stonowanych kolorach. Elegancko, ale w sposób, który sprawia, że po chwili można zapomnieć o całym spotkaniu. Kto chce, żeby jego Honda prezentowała się ciekawiej, musi postawić na jakiś mocniejszy kolor nadwozia. Może czerwony?
Jednocześnie, z każdej strony nowy Civic nawet w bieli wygląda po prostu nieźle. Ciekawszy jest moim zdaniem tył. Lubię dla zabawy w różnych autach doszukiwać się podobieństw do innych. Tutaj postawiłbym chyba na Kię Stinger po liftingu.
Czy to już pora na wejście do środka?
Zacząłem od tylnej kanapy. Mocno opadająca linia dachu sugeruje wysokim pasażerom problemy ze zmieszczeniem się w drugim rzędzie. Dałem radę. Przestrzeni na głowę brakowało mi tylko na środkowym miejscu ze względu na konstrukcję podsufitki. W żadnym wypadku nie brakowało mi za to miejsca na nogi.
Jak wygląda kokpit Civica? Egzemplarz pokazowy był w topowej wersji wyposażenia m.in. ze skórzaną tapicerką. To na pewno dodało tu trochę szyku. Nie zmienia to jednak faktu, że deska rozdzielcza jest dobrze zaprojektowana.
Gdybym miał opisać ją jednym słowem, byłaby to „solidność”
Wszystko, czego się w środku Civica dotyka (uwaga, rym) jest dobrze wykonane i funkcjonalne dla użytkownika (uwaga, kolejny). System multimedialny ma bardzo przejrzystą grafikę. Klimatyzacja dostała osobny panel z przyjemnie kręcącymi się pokrętłami i wielkimi przyciskami. Cyfrowe „zegary” za kierownicą mają dość prosty i generyczny design, ale są czytelne. Gniazda USB i indukcyjna ładowarka są łatwo dostępne, a przycisk do ogrzewania kierownicy umieszczono tam, gdzie każdy się go spodziewa i gdzie najłatwiej wcisnąć go nawet zmarzniętymi palcami albo w rękawiczkach.
Całe wnętrze jest proste i funkcjonalne
Podczas prezentacji podkreślano m.in. zmieniony układ deski rozdzielczej i słupków A, który zapewnia lepszą widoczność z kabiny. Bardzo możliwe, choć w sali konferencyjnej trudno mi to było sprawdzić.
Ważniejsze – biorąc pod uwagę sportowe zapowiedzi Hondy – jest to, że wspomnianą kierownicę nie tylko łatwo podgrzać, ale i przyjemnie się ją trzyma. Niskie umieszczenie fotela też pasuje do obiecywanego charakteru japońskiego kompaktu.
Co do interesujących detali i gadżetów… to nie ma ich tu zbyt wiele. Nic w tym złego, bo kokpit jest dzięki temu nieprzekombinowany. Ale skoro dostałem zadanie napisania o „quirks and features” z jedenastego Civica, muszę z czymś wrócić.
Padło na nawiewy
Proste, biegnące przez cały kokpit – również przed pasażerem - kratki nawiewów mają nietypowy wzór. Pokrywa je siatka. Niektórzy pewnie mogą mieć różne ogrodnicze skojarzenia, ale mnie to wszystko bardzo się podoba. Pasuje tu.
Pewną nowością w Hondzie może być też brak klasycznej dźwigni do zmiany przełożeń. Zamiast niej są przyciski. Co jest lepsze? Ilu kierowców, tyle opinii, ale przyciski przynajmniej zajmują mało miejsca.
Czekam, by sprawdzić, jak jeździ nowa Honda Civic
To ważny model ze znaną nazwą. Czasy dla klasy kompaktowej nie są łatwe, ale wygląda na to, że Honda się nie poddaje. Civic XI robi – przynajmniej gdy stoi – wrażenie solidnego, dojrzałego i… jednak trochę nudnego. Ale może to tylko pozory.