Najlepsze auto miejskie kosztuje 60 tys. zł. Paliwo? Wychodzi taniej niż gaz
Pewien użytkownik sprzedaje swoją nastoletnią Teslę. Wóz ma duży przebieg, ale to w ogóle nie powinno wam przeszkadzać.

Za 60 tysięcy złotych dziś się nie poszaleje. Na rynku aut nowych taka - wcale przecież niemała - kwota nie starczy nawet na bazową Kię Picanto z 58-konnym silnikiem i pięciobiegowym manualem. Rynek wtórny oferuje osobom dysponującym takim budżetem więcej - można pokusić się o zakup kilkunastoletniego wozu segmentu premium z mocnym silnikiem. Może to być sedan/kombi segmentu E albo prestiżowy (przynajmniej dawniej) SUV. Tyle że koszty utrzymania mogą być srogie. Po wydaniu sześciu dych potem trzeba jeszcze odkładać na wymianę płynów, nowy rozrząd, regenerację turbo i parę innych przyjemności.
Czy jest jakaś alternatywa?
Owszem - można zmniejszyć wymagania i kupić coś mniejszego, słabszego i mniej skomplikowanego. Ale są też inne opcje. Co jeśli powiem wam, że możecie kupić za niecałe 60 tysięcy złotych duży, bardzo szybki samochód (moc 367 KM, setka w pięć sekund z kawałkiem), w którym nie trzeba zmieniać płynów, nie ma turbo ani rozrządu?
To Tesla Model S
Do napisania tego tekstu zainspirowało mnie napotkane w sieci ogłoszenie. Pan Marcin sprzedaje swoją Teslą Model S z 2014 roku. Wóz kosztuje 59 000 zł, jest po serwisie (m.in. wymienione miechy pneumatycznego zawieszenia za 7000 zł, założony nowszy system informacyjno-rozrywkowy za 6400 zł) i można jeździć nim po Europie… za darmo. Mówimy bowiem o aucie, które jest objęte programem darmowego dostępu do ładowarek Supercharger.

Dodajmy do tego bogate wyposażenie, wspominane osiągi na poziomie auta co najmniej usportowionego i to, że Model S to duży, wygodny samochód.
Gdzie tkwi haczyk?
W tym, że wóz ma 327 700 km przebiegu. Jego pierwsza rejestracja miała miejsce w roku 2015 w Austrii. Może się wydawać, że to duży przebieg. Nie da się ukryć - większość Tesli ma na liczniku mniej.

Czy jednak należy się obawiać pokaźnego stanu licznika Modelu S? Niekoniecznie. Nie ma tu zbyt wielu części, które mogłyby się popsuć, a potencjalnie drogi element (pneumatyczny „zawias”) został już wymieniony. Tesla nie jest tak wrażliwa na styl jazdy i zaniedbania eksploatacyjne, jak auta spalinowe. Nie ma znaczenia „upalanie” na zimnym.

Można oczywiście obawiać się, że wnętrze Modelu S po ponad 300 000 km będzie wyglądać, jakby w środku mieszkało stado wygłodniałych pitbulli. Ale na zdjęciach całość prezentuje się dobrze. Widziałem kiedyś środek Tesli, która ma na liczniku jeszcze więcej, bo 500 000 km. Wyglądała lepiej niż wiele aut spalinowych premium. Co z żywotnością baterii? Właściciel pisze w ogłoszeniu, ze auto nadal pokonuje na jednym ładowaniu ok. 340 km. Wystarczy.

To naprawdę dobra opcja na miasto

O ile komuś nie przeszkadza fakt jeżdżenia po mieście pięciometrowym wozem, Model S za 60 tysięcy to świetny pomysł na wóz do załatwiania codziennych sprawunków. Można ominąć korek buspasem, parkować za darmo i jeszcze wyprzedzić wszystkich spod świateł. Grunt to dostęp do gniazdka w garażu. Potem można skoczyć na wakacje i ładować się na Superchargerach. Sensowna opcja - tylko trzeba wcześniej przełamać w swojej głowie kilka barier dotyczących przebiegu i typu zasilania auta.
Poczytaj więcej o marce Tesla: