REKLAMA

Moje dzieci jeżdżą na rowerze na angielski. Nielegalnie, a każde z innego powodu

Polskie prawo jest tak skonstruowane, żeby nie dawało się go nie łamać. Odcinek 314159. 

Moje dzieci jeżdżą na rowerze na angielski. Nielegalnie, a każde z innego powodu
REKLAMA
REKLAMA

Na angielski jest naprawdę kilkaset metrów, może 800, może 1 kilometr. Dzieci lubią jeździć na rowerach, więc pozwalam im tam jeździć samym, przynajmniej dopóki jest jeszcze jasno. Wydawałoby się, że wszystko jest super – na miejsce prowadzi droga rowerowa, dzieci jeżdżą w kaskach, po drodze nie ma niebezpiecznych skrzyżowań. A mimo to obie sztuki dzieci jeżdżą nielegalnie, przy czym jedno dziecko mogłoby jechać zgodnie z prawem, ale doprowadzając ludzi do szału, drugie nie może jeździć w ogóle, bo jest na łasce i niełasce systemu.

Przypadek pierwszy: dziecko 9-letnie

Dziecko 9-letnie jest pieszym, choć porusza się na rowerze i to w całkiem żwawym tempie. Prawnie to jednak pieszy, więc nie wolno poruszać mu się po drodze rowerowej. Nawet jeśli jedzie na rowerze i ma kask na głowie, musi jechać po chodniku między pieszymi. To nierealne, bo ci piesi reagują agresją, krzycząc że obok jest droga rowerowa. O dziwo, rowerzyści na drodze rowerowej podchodzą do tematu ze zrozumieniem, po prostu wyprzedzając moje dziecko#2 i jadąc dalej. Nikt nie zwraca mu uwagi, że po drodze dla rowerów jedzie nielegalnie i powinno zjechać na chodnik. Jeszcze śmieszniejsze jest to, że nawet kiedy ja jadę z dzieckiem na moim wielkim rowerze, to też powinienem jechać po chodniku...

Przypadek drugi: dziecko 12-letnie

Uwaga: w Polsce dziecko 6- czy 7-letnie może wsiąść na rower bez uprawnień. Tak samo może postąpić też każdy dorosły. Ale małoletni w wieku od 10 do 18 lat musi mieć kartę rowerową, na którą trzeba zdać egzamin w szkole. Jeśli tego egzaminu akurat nie ma, bo się nie odbywa (czekajcie, co to była za afera przez ostatnie 2 lata? Pandemonium czy coś podobnego), to dziecko w wieku lat 11 czy 12 nie ma prawa wsiąść na rower. Jest to jazda bez uprawnień. Dziecko nie zostanie za to ukarane, bo dzieci nie dostają mandatów (wbrew temu co piszą niektóre „eksperckie” portale), ale teoretycznie można by za to ukarać opiekuna, czyli mnie. Ciekawe, czy mogą mi za to zabrać prawo jazdy. W sumie jeśli osoba pod moją opieką jedzie bez uprawnień, to tak jakby ja jechał bez prawka, ale jeśli to ja jechałem bez prawka na rowerze, to wszystko jest git, bo ono do jazdy na rowerze nie jest potrzebne.

To wszystko jest postawione na głowie

REKLAMA

Postawione na głowie jest z kilku powodów. Pierwszym jest szaleńcza chęć uregulowania wszystkiego za wszelką cenę. Powodem drugim jest brak porozumienia między osobami tworzącymi prawo z tej samej kategorii, dlatego teraz mamy gdzieniegdzie „drogę dla pieszych”, a gdzie indziej nadal „chodnik”. Wreszcie jest to zrobione w całkowitym i totalnym oderwaniu od rzeczywistości. W rzeczywistości rodzice uczą dzieci jeździć na rowerach, a potem te dzieci zaczynają na tych rowerach jeździć same. Jest to normalna kolej rzeczy, próby psucia tego ustawami powodują powstawanie prawnych potworków, takich jak wyżej wymienione.

Ja wiem. Po prostu powinienem wozić je samochodem. Wtedy byłoby idealnie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA