REKLAMA

Jeden z najrzadszych i najciekawszych polskich samochodów: Mikrus MR-300 na sprzedaż

Mikrus to jeden z najrzadszych polskich pojazdów. To krótko produkowany w fabryce lotniczej mikrosamochód, który nie znalazł swojego miejsca w rzeczywistości PRL i musiał ustąpić lodówkom. Jeden z nielicznych Mikrusów MR-300 trafił właśnie na sprzedaż i jest w całkiem niezłym stanie.

mikrus mr-300 na sprzedaż
REKLAMA
REKLAMA

Mikrus, choć nie najgorzej pomyślany, nie miał lekkiego życia i nie osiągnął nigdy sukcesu. Produkowano go tylko w ramach luzów w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego w Mielcu, a koszta zbudowania jednego egzemplarza znacznie przekraczały oczekiwania. Przez to Mikrus MR-300 powstawał tylko od 1957 r. 1960 r., a obecnie spotkać choć jednego to wielkie szczęście.

Skąd on się wziął?

Wobec niewykorzystanych mocy przerobowych fabryki WSK narodził się pomysł produkcji mikrosamochodu, który byłby tylko o 25-30 proc. droższy od motocykla. Nie próbowano wyważać otwartych drzwi tylko przeanalizowano istniejące już konstrukcje zagraniczne. Postawiono na niemieckiego Goggomobila, jednak Mikrus nie był jego bezczelną kopią.

Jak można było przeczytać w Motorze z 1959 r. polscy inżynierowie dokonali szeregu zmian w konstrukcji z zachodu. Samochód stał się dłuższy, ale węższy, przeprojektowano płytę podłogową i zawieszenie. Zmodyfikowano także silnik, sprzęgło, skrzynię biegów oraz elementy sterowania. Zmianom uległa także stylistyka, nawiasem mówiąc całkiem udana, w przeciwieństwie do choćby paskudnego radzieckiego mikrosamochodu SMZ S-3D. Ciekawym rozwiązaniem były siedzenia, które dało się rozłożyć do spania.

mikrus mr-300 na sprzedaż
Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Konrad.

Koniec maleństwa.

Pod koniec produkcji skonstruowano wersję towarową. Podobno zlecenie na nią pojawiło się, bo ważny człowiek z rządu przeczytał, że ktoś wystawił na sprzedaż Mikrusa przerobionego na wersję bagażową. Choć na miejscu okazało się, że samochód był beżowy, a nie bagażowy, zlecenie już poszło. To chyba taki ówczesny odpowiednik „wpisałem już do Excela”.

Wytwarzanie mikrosamochodu zostało zakończone, kiedy okazało się, że WSK nie ma już wolnych mocy przerobowych. Mikrus jako drugorzędny i kosztowny w produkcji zakończył swój żywot na rzecz samolotów i lodówek. Ten Mielec to jednak wszechstronna fabryka była.

mikrus mr-300 na sprzedaż
Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Konrad.

Użytkowanie Mikrusa.

Dzięki stronie mikrus.net.pl możemy przeczytać nieco wspomnień o użytkowaniu polskiego mikrosamochodu. Wynika z nich, że auto to przy swoim 14,5-konnym silniku wyciągało nawet 75 km/h (zauważalnie mniej od oficjalnych danych) i okazywało się przyzwoicie pakowne. Gorzej było z trwałością, przeguby napędowe wymagały wymiany co rok, silnik lubił remont w podobnych odstępach czasu. Na całe szczęście naprawa była niezwykle prosta. Często też psuł się wsteczny bieg. Koła przednie nie chciały trzymać zbieżności.

Mimo to pan Stanisław dojechał nim aż na Węgry, ale i tak finalnie po 3 latach wymienił go za parasol. Właściciel chwalił hamulce Mikrusa oraz karoserię, jak na tamte czasy całkiem odporną na korozję. W sumie zabawne, że wtedy o trwałości nadwozia mówiło się kiedy samochód wytrwał 3 lata. A teraz to wielkie mecyje, jak nie ma ocynku...

mikrus mr-300 na sprzedaż
Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Konrad.

Rarytas na handel.

Teraz możecie sami się przekonać jak to było jeździć takim małym sympatycznym samochodzikiem. W ogłoszeniach pojawił się egzemplarz, który nieźle rokuje. Choć poobijany, zakurzony i miejscowo skorodowany, wydaje się trzymać całkiem nieźle. Nie jest też raczej zdewastowany. Co najważniejsze, wygląda na to, że jest w przeważającej mierze kompletny.

REKLAMA

To informacja o najwyższym priorytecie – kupno części do Mikrusa to sport ekstremalny, a wiele trzeba po prostu dorabiać. Co do ceny nie będziemy się wypowiadać, to zbyt rzadki pojazd, przeznaczony dla wąskiej grupy pasjonatów. Nie ma czegoś takiego jak cena rynkowa Mikrusa. Jest wart dokładnie tyle, ile zapłaci ktoś, kto marzy o tym sympatycznym mikrosamochodzie. Każdy egzemplarz trzeba rozważać jako oddzielny przypadek.

Jeśli kogoś z was zainteresował polski mikrosamochód, polecamy rozważyć ofertę z Elbląga. To jeden z najciekawszych polskich samochodów. Zachętą może być także fakt, że społeczność posiadaczy Mikrusa, choć mała, funkcjonuje całkiem prężnie. Powstają też interesujące publikacje na jego temat, takie jak „Podróżując Mikrusem” czy monografia o historii mikrosamochodu z Mielca.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA