Mercedes SL 600 z 2002 r. przerobiony na klasycznego W100. Dawno nie widzieliście czegoś tak paskudnego
Są na świecie samochody, których nie da się odzobaczyć. Jednym z nich jest wzbudzający obrzydzenie Mercedes SL600 Silver Arrow zbudowany przez Karla Middelhauve.
Załóżmy, że bardzo lubicie Mercedesa 600,znanego też jako W100. Co robicie? Zapewne kupujecie sobie różne jego wersje, odbudowujecie je, pielęgnujecie. Jeśli jednak nazywacie się Middelhauve, to budujecie takie coś:
Tylko spójrzcie, ile pracy i starań zostało zmarnowanych by zbudować to paskudne coś. Połączono dwa modele 600 - ten pierwszy, oryginalny i SL 600 z serii R129. Bazą do przeróbki stał się egzemplarz z 2002 r., w rzadkiej wersji Silver Arrow. Zanim jednak opowiem co nieco na temat samego projektu, warto porozmawiać o jego kulisach i dziwnej rejestracji P BRACQ.
Kto jest kim?
Karl Middelhauve prowadzi w stanie Wisconsin zakład zajmujący się naprawą i odbudową Mercedesów W100. Kolekcjonuje też klasyczne pojazdy tej marki, prawdopodobnie również jest fanem Paula Bracq'a, człowieka, który zaprojektował oryginalną 600-stkę. Pan Middelhauve kocha też silniki M100, czyli stare mercedesowskie V8 o pojemności 6.3.
Poza odbudową klasycznych, ekskluzywnych aut dla starszych ludzi niemiecki imigrant ekonomiczny zajmuje się też tworzeniem dziwnych projektów. Tak się składa, że zna osobiście Paula Bracqa, który na prośbę Karla zaprojektował dwie wersje przeróbki W100 na pickupa w stylu El Camino. Tak narodziły się Benzomino i El Benzo, które może i z założenia dziwne, okazały się całkiem niebrzydkimi pojazdami, przy okazji ukazując światu kunszt rzemieślników z warsztatu Middelhauve'a.
Y U RUNE KLASSIK?
Rozochocony całkiem udanymi przeróbkami pan Karl postanowił stworzyć nowy, jeszcze śmielszy projekt. Mercedesa 600 ze zdecydowanie lepszymi osiągami. Wymyślił więc, że przerobi model R129 w wersji SL 600 Silver Arrow na klasyczne W100. Wnętrze i mechanika miały pozostać bez zmian, Middelhauve przerobił tylko wygląd zewnętrzny. W pewnym sensie osiągnął swój cel. To nadal szybki roadster z potężnym V12 o mocy 389 KM i szeregiem nowoczesnych systemów wspomagających kierowcę. Problem leży w tym jak to coś wygląda.
Rzekomo Middelhauve ponownie poprosił o wsparcie Paula Bracq'a, stąd taka dźwięcznie brzmiąca rejestracja. Kiedy jednak patrzę na to coś, to niespecjalnie jestem gotów uwierzyć w tę wersje zdarzeń. Nic tu nie trzyma proporcji. Długi przód, zakończony zwalistym, wręcz barokowym frontem gryzie się z dość filigranową i ewidentnie nowocześniejszą linią dachu. Także pudełkowaty, klasyczny tył, kompletnie nie pasuje do płynnie poprowadzonych słupków B. Z odległości kilometra widać, że przód i tył są wyrwane z lat 60. i kompletnie nie pasując do kabiny stworzonej pod koniec 80. Także rozstaw osi czy wielkość i rodzaj kół kompletnie nie pasują do masywnych elementów z W100.
Jak mawia pewien były korespondent telewizyjny ze Stanów Zjednoczonych - to się nie dodaje. Wygląda po prostu tragicznie źle.
Czy w tej bajce jest jakaś puenta?
Po pierwsze nie każdy projekt firmowany nazwiskiem znanego designera musi być dobry. Jeśli faktycznie Bracq narysował to połączenie W100 i R129, to raczej nie czuł się wtedy najlepiej. Wątpię, by rozpierała go duma na widok swojego nazwisko na rejestracji tego dzieła.
Po drugie nie każda śmiała, pomysłowa konwersja musi być ciekawa i warta zrobienia. O ile Benzomino i El Benzo okazały się całkiem udanymi i ładnymi tworami, o tyle ta patologia na SL 600 nie powinna była nigdy powstać. Wygląda jak ucieleśnienie wszystkiego co najgorsze w tuningu z nurtu new to old.