Jeździłem Mazdą MX-5 na rok 2024. Samochodowe słodycze mają teraz mniej kalorii
Mazda MX-5 na szczęście nie wypada z rynku. W roku modelowym 2024 stała się tańsza, ale przy okazji straciła trochę mocy. Czy silnik 1.5 o mocy 132 KM tu wystarczy? Czy jeżdżący plac zabaw nadal cieszy?
Mazda MX-5 od 35 lat jest samochodowym odpowiednikiem jedzenia lodów na kanapie przed telewizorem. Pełni też tę samą rolę, co zamawianie pizzy albo przekładanie stresującej roboty na jutro. Czyli poprawia humor. To tak naprawdę jedynie zadanie, jakie stoi przed tym wozem. Nie musi być piękny, pojemny, praktyczny ani nawet szybki. Ma sprawiać, że kierowcom od Sapporo przez Sandomierz aż do Sacramento z twarzy nie będzie znikać uśmiech.
Ale czasy nie sprzyjają autom tego typu
Jeśli masz ochotę wprowadzić na rynek SUV-a z V8 pod maską i z układem hybrydowym, proszę bardzo. Upewnij się tylko, by był tak wielki, by po zaparkowaniu zasłaniał słońce mieszkańcom okolicznych budynków. Dodaj do niego tapicerkę zrobioną z powiek aligatora i świecący grill - recepta na sukces gotowa. Nikogo nie obchodzi, że klienci tak naprawdę wcale nie zamierzają ładować baterii. Planeta uratowana, niedźwiedzie polarne przeżyją.
Ale jeśli planujecie sprzedawać jakiś lekki, prosty samochód - wtedy zaczynają się schody. Nagle okazuje się, że taki wóz - nawet jeśli tak naprawdę pali sześć litrów na sto kilometrów - jest stanowczo za mało ekologiczny i właściwie to zabija zagrożone gatunki zwierząt nawet, gdy stoi pod blokiem. Trzeba go wycofać z rynku, czym prędzej.
Właśnie dlatego w ostatnich latach musiałem napisać sporo nekrologów, w których żegnałem różne udane, miejskie hatchbacki, wspaniałe hot hatche i genialne roadstery. Radość z jazdy nie jest już mile widziana, chyba że siedzisz na pierwszym piętrze auta wielkości bloku mieszkalnego.
Czyli to nie są czasy dla Mazdy MX-5
Obecna, czwarta generacja w historii modelu jest z nami od niemal dekady. To długo, zwłaszcza że po drodze nie zamieniła się w hybrydę (nawet miękką) ani nie stała się autem na prąd. Dlatego za każdym razem gdy widzę informację w mediach motoryzacyjnych zaczynającą się od „Mazda MX-5”, obawiam się, że w końcu przyjdzie czas na tę ostateczną. „Koniec produkcji” lub „wycofanie z Europy” wisi w powietrzu. Podobnie muszą czuć się ludzie, którzy są fanami 95-letniego aktora. Wiesz, że okropna wiadomość w końcu nadejdzie, ale z całych sił trzymasz kciuki, by stało się to jak najpóźniej.
Na szczęście gdy niedawno otworzyłem służbową skrzynkę mailową i zobaczyłem wiadomość z nazwą modelu w temacie, po chwili odetchnąłem z ulgą. Nie zawierała złych wieści, a zaproszenie na jazdy testowe zorganizowane z okazji małego odświeżenia MX-5.
Mazda MX-5 2024 - co się zmieniło?
Być może nie uwierzycie w to po obejrzeniu załączonych do tego artykułu zdjęć, ale Mazda zmieniła się również z zewnątrz. Do gamy dołączył widoczny tu, szary lakier. Tapicerka może być jasna, podobnie jak miękki dach, co moim zdaniem wygląda rewelacyjnie. Przeprojektowano zderzaki, z przodu zniknęły diodowe „wąsy”, a światła główne mają teraz zintegrowane LED-y. Z tyłu zmienił się wzór świateł.
Zmianę można wypatrzeć też na kokpicie. Ekran systemu multimedialnego nieco się powiększył i teraz jest bardziej prostokątny niż kwadratowy. Czy można go obsługiwać dotykowo? Nareszcie tak, ale tylko w przypadku korzystania z systemów Apple CarPlay i Android Auto. Przy pozostałych funkcjach trzeba korzystać z pokrętła i przycisków, co niektórzy uwielbiają, a inni chętnie odesłaliby do muzeum.
Czy to koniec zmian?
Prawie. Najważniejsza informacja dotycząca MX-5 2024 nie jest szczególnie wesoła. Z oferty w Europie znika silnik 2.0 184 KM. Zamiast niego, do oferty wchodzi jednostka 1.5 o mocy 132 KM (moment obrotowy: 152 Nm).
2.0 pozostanie w ofercie, ale tylko w Wielkiej Brytanii… a i tam wyleci z cennika z końcem tego roku. 1.5 w gamie kiedyś już było, ale nie cieszyło się zainteresowaniem klientów. W związku ze śladową sprzedażą tego motoru, został wycofany w 2018 roku. Teraz wraca, cały na biało - i staje się jedyną możliwością dla tych, którzy dotąd zwlekali z zakupem MX-5.
Czy 132 KM to wystarczająca moc w roadsterze?
Od zera do setki taka Mazda przyspiesza w 8,3 s. Bez tragedii, ale poprzednik z 2.0 robił to w „sześć z kawałkiem”. Moc, o której mówimy, jest w dzisiejszych czasach - delikatnie mówiąc - skromna. MX-5 już w swojej drugiej generacji potrafiło być mocniejsze (wtedy mówiliśmy o silniku 1.8 140 KM). Czy mniejszy silnik oznacza mniejszą przyjemność z jazdy? Sprawdziłem to przede wszystkim w naturalnym środowisku roadsterów, czyli na krętych drogach. Ale najpierw jeszcze czas na kilka słów wyjaśnienia.
Dlaczego 2.0 wypada? Na usta ciśnie się odpowiedź „przez normy emisji CO2”. Jest prawie dobra. Dokładniej, chodzi jednak o pewną cechę silnika 2.0, która zdaniem unijnych urzędników jest niedopuszczalna. Mianowicie, dwulitrowy motor kręcony powyżej 5000 obrotów na minutę (a w przypadku tej jednostki należało regularnie odwiedzać takie rejony obrotomierza) wymagał niewielkiego dotrysku paliwa, by zapobiec zbyt dużemu wzrostowi temperatury. Gdzie problem? Otóż w nowym protokole homologacji Euro 6e jakakolwiek zmiana mapy tego typu jest niedozwolona. Nie i koniec. Mazda nie chciała ryzykować oskarżeń o „manipulowanie testami” i inne nieładne zachowania. I dlatego 2.0 musiało odejść - zresztą nie tylko z gamy MX-5, ale i pozostałych modeli. W 3 i CX-30 zostaną silniki 2.0, ale z serii Skyactiv-X. W CX-5 2.5 może czuć się bezpiecznie, bo ze względu na większą pojemność nie wymaga dotrysków.
Jak jeździ MX-5 1.5?
Prędkość i moc nigdy nie były w tym modelu kluczowe. To nie jest ani auto do wyścigów spod świateł, ani maszyna do wyganiania innych z lewego pasa. Liczą się wiatr we włosach i radość z prowadzenia rozumiana jako cieszenie się z tego, jak auto skręca, jak dobrze jest wyważone i jak dobrze czuć, co się z nim dzieje. MX-5 zachwyca analogowymi wrażeniami - biegi wchodzą z przyjemnym oporem, a czasami na wyjściu z zakrętu okazuje się, że tył ma ochotę na trochę rozrywki.
Mazda dodała „na osłodę” tryb jazdy torowej pozwalający na ograniczenie działania ESP. Niestety, oprócz analogowych wrażeń dodano też nieco tych cyfrowych - czyli pojawił się system ISA ostrzegający pikaniem (na szczęście niezbyt nachalnym, zwłaszcza gdy w tle szumi wiatr) o przekroczeniu prędkości (realnym lub wymyślonym przez systemy błędnie czytające znaki). Takie mamy czasy.
To nadal stare, dobre MX-5
Napisałem niedawno artykuł o tym, że jazda kabrioletem jest przereklamowana. Na szczęście roadstery mają więcej zalet i obcowanie z nimi jest przyjemniejsze - bo są zwarte i bezpośrednie w reakcjach, a nie rozlazłe i trzeszczące jak stara szafa.
MX-5 cieszy. Bardziej, gdy jedziemy po krętej drodze i mniej na autostradzie, gdy nawet przy zamkniętym dachu jest głośniej niż na szkolnej przerwie. Ale tak jest w tym aucie od lat. Czy 1.5 jest za słabe? Nie, ale nie ma tu mowy o naprawdę dynamicznym przyspieszaniu, zwłaszcza jeśli zapomnimy o redukcji biegu. To samochód, w którym prędkość trzeba szanować. Mocy niby nie brakuje, ale kierowca może czuć niedosyt. Sytuacja, w której pedał gazu styka się z podłogą, a wskazówka prędkościomierza zabiera się do roboty z energią 70-latka po 12-godzinnej zmianie w pracy, nie należy do rzadkości. Trzeba sięgać do lewarka i pozbyć się nadziei na to, że zdołamy uciec tej Octavii prowadzonej przez przedstawiciela handlowego, któremu się spieszy.
Ale to oszczędny samochód
Wiem, że kwestia spalania jest jedną z ostatnich, na które zwracają uwagę nabywcy samochodu-zabawki, ale zawsze miło jest się przekonać, że zwykle z baku co 100 km ubywa tylko 6 litrów, a gdy za wszelką cenę chcemy poczuć każdy ze 132 koni mechanicznych, i tak nie przekroczymy ośmiu.
MX-5 na szczęście też staniało. Poprzednia wersja, czyli 2.0, wymagała wydania przynajmniej 160 tysięcy złotych w przypadku odmiany roadster (bo piękny, choć mniej przyjemny w jeździe i cięższy RF był droższy). Teraz roadster kosztuje 140 900 zł, a RF - o 10 000 zł więcej.
Czy najnowsze MX-5 jest najlepsze?
Nie. Miło, że ten model nie wyleciał ze sprzedaży. Podobno jeszcze trochę pożyje. Nie wiadomo jeszcze zbyt wiele na temat następcy. Czy będzie hybrydowy? A może elektryczny? Niemal pewne jest jednak, że bardziej purystycznej, lżejszej i „oldschoolowej” MX-5 już nie będzie.
Tak czy inaczej, jeśli dotąd opierałeś się przed zakupem MX-5 z salonu, ale wciąż chodziła ci po głowie, idź i kup 1.5. Będziesz zadowolony. To nadal świetne auto. Nie mówimy tu o Audi RS6, w którym ubytek mocy byłby dotkliwy. Roadster cieszy innymi rzeczami. Ale jeżeli należysz do szczęściarzy, którzy mają w garażu wersję 2.0, zwłaszcza w wersji 184 KM… dotykowy CarPlay nie jest tego warty. Zostaw to, co masz i ciesz się prawdopodobnie najlepszym MX-5 w 35-letniej historii modelu.