Fotoradary zawyżają prędkość. Prawnicy chcą, żeby natychmiast przestać ich używać, rząd się waha
Fotoradary zawyżają prędkość. To szokujący wynik badań przeprowadzonych w Niemczech. Producent urządzenia oficjalnie apeluje o zaprzestanie jego używania. Co z kierowcami ukaranymi na podstawie wskazań tego sprzętu?
U naszych sąsiadów wybuchł skandal związany z przenośnym fotoradarem Leivtec XV3. Jest to jeden z najbardziej popularnych modeli używanych w Niemczech zarówno przez policjantów jak i straże gminne. Okazało się, że urządzenie zawyża wyniki pomiarów nawet o kilkanaście kilometrów. Korzenie sprawy sięgają 2019 roku, kiedy to liczni kierowcy zaczęli kwestionować mandaty nałożone na nich na podstawie pomiaru dokonanego przez fotoradar Leivtec XV3. W ramach postępowań sądowych biegli przeprowadzali eksperymenty, w których udowodniono, że fotoradary przekłamują wyniki. Najbardziej spektakularna wpadka miała miejsce w zeszłym roku. W ramach pomiarów testowych ustawiono dwa fotoradary, żeby sprawdzić czy faktycznie pokazują różne wyniki. Oba zarejestrowały przekroczenie prędkości przez testowy samochód. Jeden pokazał wynik 125 km/h, według drugiego prędkość samochodu wyniosła 141 km/h. Spora różnica bo aż 16 km/h, ale najgorsze było to, że samochód jechał ze stała prędkością 131 km/h, co potwierdziło urządzenie GPS w aucie. Żaden fotoradar nie zmierzył poprawnie prędkości.
Okazało się, że fotoradary zawyżają prędkość w nieprzewidywalny sposób
Pal licho, że dwa fotoradary pokazały dwa różne wyniki niezgodne z prawdą. Im więcej prób przeprowadzano, tym bardziej szokowały ich wyniki. Po przeprowadzeniu 900 pomiarów z użyciem 8 różnych samochodów wnioski były druzgocące. Na wynik miały wpływ najróżniejsze czynniki takie jak kolor samochodu, rodzaj świateł jakich używa (inaczej reagował na LED-y, inaczej na klasyczne światła), a nawet kąt padania promieni słonecznych. Co więcej, urządzenie potrafiło w ogóle nie rozpoznać samochodu, jeżeli ten miał zaklejone światła i chromowane elementy zwykłą taśmą klejącą. Wniosek ekspertów sądowych był jeden – błędy w pomiarach miały istotny wpływ na wysokość mandatów nałożonych na kierowców. Co więcej, sprawa ma charakter międzynarodowy, ponieważ na mocy przepisów o wzajemnej współpracy służb oraz organów egzekucyjnych, mandaty z fotoradarów są egzekwowane na terenie całej Unii Europejskiej. Może się okazać, że ktoś w Polsce został niesłusznie ukarany.
Producent fotoradar wystosował oficjalne pismo do władz z prośbą o zaprzestanie używania jego produktu
Obecnie niemiecki urząd odpowiedzialny za homologację urządzeń pomiarowych, prowadzi postępowanie w celu określenia czy Leivtec XV3 może być nadal stosowany. Tymczasem producent wystosował oficjalne stanowisko, w którym przyznaje się do błędów oraz prosi o zaprzestanie używania jego urządzeń do czasu zakończenia postępowania. Z sytuacji ucieszyli się prawnicy, bo szykuje się dla nich doskonała okazja do zarobku. Prawdopodobnie każdy mandat wystawiony na podstawie pomiaru wykonanego przez to urządzenie powinien zostać unieważniony. To oznacza batalie sądowe, koszty oraz konieczność zwrotu już zapłaconych mandatów. W całej sytuacji Niemców dziwi opieszałość instytucji państwowych, które potrzebowały aż dwóch lat na weryfikację zastrzeżeń kierowców. Co więcej postępowanie homologacyjne trwa od października zeszłego roku i dopiero po pół roku wydano pierwsze komunikaty w tej sprawie, które mówią że faktycznie coś może być na rzeczy, ale żeby wydać jakieś zalecenia urzędnicy potrzebują więcej czasu.
Błędy producenta mają olbrzymi wpływ na kierowców
Przy przekroczeniu dozwolonej prędkości w terenie zabudowanym o 21 km/h w Niemczech traci się prawo jazdy na miesiąc. Na pozostałych drogach wystarczy jechać o 26 km/h zbyt szybko. Co więcej, w Niemczech również funkcjonują punkty karne i w wyniku przekroczenia górnego limitu można stracić prawo jazdy. Wtedy pojawia się poważny problem, ponieważ w Niemczech znacznie trudniej jest je odzyskać, bo często trzeba zdać bardzo trudny egzamin obejmujący również testy psychologiczne, które według statystyk zdaje ledwo 10 proc. przystępujących. Jak można się domyślać – wielu kierowców straciło uprawnienia na podstawie pomiarów pochodzących z Leivtec XV3. Otwiera im to drogę do procesów sądowych o przywrócenie uprawnień i wypłatę odszkodowania. Konsekwencje dla niemieckich władz mogą być naprawdę poważne. Co więcej, otwierają pole do spekulacji, że może również inne urządzenia pomiarowe również podają wyniki niezgodne ze stanem faktycznym. Niemcy zastanawiają się również jak to możliwe, że urządzenie przeszło procedury homologacyjne bez żadnych zastrzeżeń.