REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Wiadomości

Amerykański producent elektryków spłukany. Właśnie upada po raz drugi

Po południu 18 czerwca amerykański producent samochodów elektrycznych Fisker złożył wniosek o ochronę przed upadłością. Chce uratować swoją działalność poprzez sprzedaż aktywów i restrukturyzację zadłużenia.

19.06.2024
20:55
Fisker Ocean
REKLAMA

To już któryś raz, kiedy nie wyszło

REKLAMA

Dla Henrika Fiskera - projektanta samochodów pracującego wcześniej dla m.in. Forda i BMW - upadek spółki, której był założycielem, nie jest niczym nowym. W 2005 r. założył Fisker Coachbuild - po dwóch latach małoseryjnej produkcji samochodu sportowego Fisker Tramonto i jego niewielkich sukcesach sprzedażowych, dokonał fuzji z przedsiębiorstwem Quantum Technologies, tworząc Fisker Automotive. Ta z kolei upadła w 2013 r., w międzyczasie produkując jeden samochód - Fiskera Karmę. Wówczas przyczynami bankructwa były globalny kryzys finansowy z 2008 r. i głośna sprawa awarii akumulatora w hybrydowym sedanie, która doprowadziła do kosztownej akcji serwisowej.

Fisker Karma

Tuż przed upadkiem Fisker Automotive Henrik Fisker powołał przedsiębiorstwo VLF Automotive, które również upadło. Nastąpiło to po zbudowaniu krótkiej serii modelu Destino - będącego lekko przeprojektowanym Fiskerem Karma, zaledwie 50 egzemplarzy supersamochodu VLF Force 1, powstałego na bazie technologii Dodge'a Vipera oraz wojskowej terenówki C-Series, czyli na krótko wskrzeszonym pojeździe Humvee.

Gdy z VLF nie wyszło, duński projektant pomyślał, że „do trzech razy sztuka” i spróbował wejść na rynek motoryzacyjny po raz trzeci - tym razem z przedsiębiorstwem Fisker Inc. Po zaprojektowaniu modeli EMotion i Pear oraz wdrożeniu modelu Ocean firma zaczęła radzić sobie coraz gorzej. W lutym bieżącego roku wyraziła wątpliwości co do swojej zdolności do kontynuowania produkcji, a później nie udało jej się zachęcić do inwestycji dużego koncernu, co zmusiło ją do ograniczenia działalności. Dokonane na początku roku zwiększenie produkcji SUV-ów Ocean, które miało uratować Fiskera, okazało się porażką i przyniosło tylko straty.

Więcej o samochodach elektrycznych przeczytasz tutaj:

Długi mogą wynosić nawet pół miliarda dolarów

Na coraz bardziej konkurencyjnym rynku pojazdów elektrycznych w ciągu ostatnich dwóch lat kilka amerykańskich firm, w tym Proterra, Lordstown i Electric Last Mile Solutions, ogłosiło upadłość, ponieważ borykały się ze słabnącym popytem, ​​przeszkodami w pozyskiwaniu funduszy i wyzwaniami operacyjnymi wynikającymi z problemów w globalnym łańcuchu dostaw materiałów.

Kluczowy w przypadku Fiskera był moment załamania rozmów z dużym producentem samochodów - według doniesień agencji Reuters był to japoński Nissan. Inwestor odmówił Fiskerowi finansowania w wysokości 350 mln dol., od którego amerykański producent samochodów był uzależniony, co zmusiło Fiskera do szukania innych rozwiązań.

„Podobnie jak inne firmy z branży pojazdów elektrycznych, stanęliśmy w obliczu różnych trudności rynkowych i makroekonomicznych, które wpłynęły na naszą zdolność do wydajnego działania” – mówił Henrik Fisker.

Według informacji we wniosku o ogłoszenie upadłości, Fisker Group Inc posiada aktywa o wartości 0,5 - 1 mld dol. i zobowiązania na 100 - 500 mln dol. Firma miała wielu wierzycieli, wśród których znajdziemy naprawdę wielkie nazwy. Do największych z nich można zaliczyć Adobe, Google i SAP.

Fisker wszedł na giełdę pod koniec 2020 r. w wyniku fuzji z firmą wystawiającą czeki in blanco, wyceniając ją na 2,9 mld dol. i wzbogacając swój bilans o ponad 1 mld dol. w gotówce. W momencie umieszczenia na giełdzie, Henrik Fisker mówił, że chce być Apple’em w branży motoryzacyjnej, poprzez outsourcing produkcji swoich samochodów - produkcja samochodów odbywała się w zakładach Magna Steyr w austriackim mieście Graz.

Wpadka wielka jak ocean

Model outsourcingowy przyjęty przez Fiskera miał skrócić czas opracowywania pojazdów i obniżyć koszty wprowadzenia ich na rynek. W ten sposób wprowadzony został model Ocean - średniej wielkości SUV o napędzie elektrycznym.

Fisker Ocean

Choć dzięki niemu Fisker miał wypłynąć na powierzchnię, to okazało się, że to przez niego ostatecznie zatonął. W Oceanie wystąpiły problemy z oprogramowaniem i sprzętem, a wpływowa organizacja non-profit Consumer Reports nazwała pojazd „niedokończoną sprawą”.

Samochód jest również objęty dochodzeniem związanym z problemami z hamulcami oraz czasami nieotwierającymi się drzwiami.

Fisker Ocean

Zła sława przełożyła się na słabiutkie wyniki sprzedaży. Po dostarczeniu mniej niż połowy z ponad 10 tys. pojazdów (choć planowano wyprodukowanie dwukrotnie większej liczby), które Fisker wyprodukował w zeszłym roku, w styczniu przeszedł na model dystrybucji oparty na sieci dilerskiej, porzucając podejście sprzedaży bezpośrednio do konsumenta, którego pionierem był główny rywal - Tesla.

REKLAMA

Podpisane zostały umowy z 15 dealerami w USA, a także 12 partnerami w Europie, ale nawet do chwili ogłoszenia upadłości nie udało mu się oczyścić zapasów obejmujących ponad 5000 egzemplarzy nowiutkich Oceanów.

„Fisker od miesięcy jest podłączony do aparatury podtrzymującej życie, więc dzisiejsze ogłoszenie nie jest zaskoczeniem. Nie był to pierwszy nowicjusz w branży pojazdów elektrycznych, który ogłosił upadłość i nie sądzimy, że będzie to ostatni” – powiedział Garrett Nelson, wiceprezes i analityk w CFRA Research.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA