Zestawili najmniej i najbardziej awaryjne samochody. Przebojowa marka z Chin zamyka ranking
Angielski ranking niezawodności czasopisma What Car? nie ma dobrych wiadomości dla właścicieli MG. Marka szturmem zdobywa polski i brytyjski rynek, ale nad bezawaryjnością będą musieli jeszcze popracować.

Na początek wypada uczynić ważne zastrzeżenie: rankingi niezawodności owszem niosą wiele ważnych informacji dla kupujących nowe auta, ale nie należy do końca wierzyć w dane tam zawarte, ponieważ obarczone są dużą dozą przypadkowości. Samochody mało popularne są traktowane tak samo jak te najpopularniejsze, więc wystarczy że w niepopularnym modelu popsuje się kilka egzemplarzy – i już ląduje na katastrofalnie niskim miejscu. O takim przypadku napiszę na końcu, a teraz już zwycięzcy i przegrani najnowszego rankingu What Car?
Najmniej awaryjne samochody:
- Hyundai i10
- Hyundai Santa Fe
- Kia EV3*
- Toyota GR Yaris*
- Toyota Aygo X
- Vauxhall Grandland
- Toyota RAV4
- Mini Hatchback
- Volkswagen T-Roc
- Porsche Macan

Gwiazdką oznaczyłem pojazdy, które ze względu albo na bardzo świeży rocznik (Kia EV3) albo nikłą popularność w ogóle nie powinny być jeszcze ujęte w rankingu. GR Yarisów jeździ śmiesznie mało, jest to pojazd niszowy – a każda Kia EV3 jest jeszcze na gwarancji, więc co za różnica co się w niej popsuło, skoro nijak nie obciąża to finansowo użytkownika. Reszta bez większych zaskoczeń, są rozliczne Toyoty i Hyundaie, a im prostszy samochód – tym mniej awaryjny. Może tylko Vauxhall Grandland nieco dziwi na tak wysokim miejscu, zwłaszcza że w tej sytuacji także inne samochody od Stellantis powinny wypaść świetnie.
Najbardziej awaryjne samochody:
W kolejności od najmniej złego do najbardziej katastrofalnego:
- Renault Austral*
- Hyundai Ioniq EV*
- Volkswagen ID.4
- Audi Q7
- Volvo S90
- Mercedes klasy C (W205)
- Mazda CX-60
- Kia Sportage
- Volkswagen Tiguan
- Nissan Juke

Dość zaskakujące zestawienie. Gwiazdki dla Australa i Ioniqa przyznałem z tego samego powodu, co przy rankingu aut najniezawodniejszych: Austral jest za nowy (debiut 2023), a elektryczny Ioniq to była raczej wprawka koreańskiego koncernu – pojazd krótko produkowany, rzadko spotykany i co najciekawsze, regularnie chwalony przez warsztaty naprawiające auta elektryczne jako superniezawodny. What Car? przyznał mu słabe noty za rozładowujący się akumulator 12V i długi czas naprawy oraz niską dostępność części.
Niespodziankę sprawiło drugie od końca miejsce Tiguana. Mowa o aktualnej generacji (!) z roku 2024, gdzie podobno 81 proc. pojazdów sprawiło jakiś problem w pierwszym roku eksploatacji. Najczęściej był on związany z wadliwym działaniem systemu infotainment. Nie pomogło Tiguanowi to, że wszystkie usterki usuwano za darmo w ramach gwarancji, a ostatecznie pogrążył go średni czas naprawy sięgający jednego tygodnia. Katastrofą okazał się aktualny Nissan Juke – wysoka awaryjność, długi czas naprawy i wysoki średni koszt sięgający 1500 funtów (szokujące 7330 zł): te czynniki zepchnęły Nissana na koniec rankingu. Inne modele tego producenta, tj. Leaf, X-Trail czy Qashqai wypadły znacznie lepiej. W przypadku Kii Sportage najczęściej psuły się silniki Diesla, w Maździe CX-60 narzekano na wadliwe działanie hybrydy plug-in. Albo marki japońskie mają słaby czas, albo Brytyjczycy trochę naciągają ten ranking, skutecznie gumkując z niego awarie Jaguarów i Land Roverów.
I jeszcze ranking marek.
Trzy najmniej awaryjne marki: Honda, Mini, Lexus
Trzy najbardziej awaryjne marki: Fiat, Nissan, MG
Trzeba tu podkreślić, że brak aut MG w ostatniej dziesiątce rankingu nie oznacza, że wypadli dobrze, ponieważ średni poziom niezawodności wyniósł poniżej 90 proc. Chociaż MG znowu zamyka ranking – tak było i w zeszłym roku – to trzeba zauważyć, że zrobili duży postęp (rok temu ledwo uzyskali 76 proc.) i jak tak dalej pójdzie, to za rok-dwa wszystko wróci do normy, i na ostatnim miejscu będzie jak zwykle Fiat. Albo Land Rover, chociaż w brytyjskich rankingach ta marka wypada zadziwiająco dobrze.