REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Wiadomości

Hola piękny kawalerze. Masz chwilę, żeby posłuchać o elektrycznej Dacii Cargo?

Dacia to fenomen socjologiczny i społeczny. Marka, która na początku była obiektem niewyszukanych kpin i przytyków, stała się jedną z ulubionych marek Europejczyków. Przepis na sukces był prosty - dobre samochody w jeszcze lepszych cenach. Jednak jak do każdej marki i do Dacii musiała zapukać elektryfikacja. Czas na elektryczny samochód cargo.

03.06.2024
14:03
Hola piękny kawalerze. Masz chwilę, żeby posłuchać o elektrycznej Dacii Cargo?
REKLAMA

Dacia to mój cichy crush, kibicuję marce od lat i mam nadzieję, że znajdzie się w top 3 największych marek na świecie, zmiatając z rynku kilka chińskich brandów. Jest miła dla oka, poprawnie wykonana, a także jeżeli wierzyć jej użytkownikom to nie chce się psuć. Owszem, już nie kupimy Dacii za kilka przeciętnych pensji, jak na początku jej współczesnej obecności na rynku, ale nadal są to samochody, które nie szokują ceną. Wśród modeli Dacii znajduje się również elektryczny Spring, który niedawno przeszedł lifting, za sprawą którego mały samochodzik nie wywołuje chęci wydłubania sobie oczu widelcem. Ze zdumieniem odkryłem, że Spring występuje również w wersji cargo. Woziłbym nim palety na koniec świata.

REKLAMA

Więcej o Dacii przeczytasz w:

Oto ona. Dacia Spring w wersji Cargo

Nadal jest mała, nadal jest elektryczna i co najważniejsze - jest tania. W wersji cargo z tyłu zniknęła tylna kanapa, została zastąpiona przez dużą pakę, a przedział pasażerski od towarowego oddziela spora kratka, pamiętamy ją z dawnych czasów w Polsce. Wszyscy wiemy, że chodzi wyłącznie o kwestie podatkowe, tak żeby taki samochód był jak najtańszy.

Jak bardzo tania? Słabsza wersja o mocy 45 KM, w której nie można być pewnym pierwszego miejsca w wyścigu ślimaków (bo przyspieszenie to ponad 19 s) kosztuje we Włoszech 18 900 euro, a wersja 65 KM (13,6 s do setki), 19 900 euro. Ale najlepsze dopiero przed nami - Włoski rząd dopłaca 11 tys. euro, żeby przesiąść się na samochód elektryczny cargo, więc mamy ceny 7900 i 8900 euro. To jak za darmo, a co za to dostajemy? Biały samochód z 14-calowymi kołami stalowymi, czarnymi lusterkami i zderzakami. Czuć, że nie ma tu miejsca na luksusy, ale z drugiej strony nie zabrakło sporego ekranu multimedialnego w środku:

REKLAMA

Czekam na polski debiut, ale chyba nie będzie aż tak atrakcyjnie jak w przypadku Włochów. Z drugiej strony w ich temacie to zakrawa na ironię, że włoskie samochody z włoskimi flagami mają pod górkę w słonecznej Italii, a dotuje się elektryczne samochody z Rumunii. Coś tu nie pykło.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA