REKLAMA

Dokonało się. Cła na chińskie samochody przegłosowane, Niemcy nie są zachwyceni

Piątek 4 października 2024 r. stał się sądną datą dla wszystkich chińskich producentów samochodów. Unia Europejska przegłosowała wyższe stawki cła, ale najciekawsze jest to, kto głosował przeciwko.

Dokonało się. Cła na chińskie samochody przegłosowane, Niemcy nie są zachwyceni
REKLAMA

Od kilku miesięcy toczy się otwarta wojna lobbystów - Chiny straszą zastopowaniem inwestycji w państwach popierających wyższe stawki ceł na chińskie samochody elektryczne, co jak się okazało przekonało hiszpański i węgierski rząd, niemieccy producenci apelowali o rozsądek, ale gdzieś z tyłu było słychać głosy mówiące, że czas na taktykę ani kroku w tył. Głównie po włosku i francusku, bo właśnie przedstawiciele tych dwóch państw najgłośniej mówili o konieczności wprowadzenia ceł. Propozycje padły w lipcu, a 4 października odbyło się prawdopodobnie najważniejsze głosowanie pod kątem motoryzacyjny w ciągu ostatnich kilku lat, bo Unia Europejska jest największym importerem chińskim samochodów elektrycznych.

REKLAMA

Rok do roku import rósł, w zeszłym roku pobito rekord wzrostu rok do roku - ponad 40 proc. więcej samochodów sprowadziliśmy z Chin, a ich łączna wartość wynosiła 3,5 mld euro.

Europa wprowadza wyższe stawki cła na chińskie samochody na okres 5 lat

10 państw za, 5 przeciw. Tyle wystarczyło, żeby wprowadzić nowe regulacje. Żeby je zablokować potrzebne było poparcie 15 krajów, które reprezentowałyby łącznie 65 proc. populacji, ale nie udało się zebrać tylu przeciwników ceł. Za głosowały: Francja, Włochy, Estonia, Holandia, Litwa, Łotwa, Dania, Bułgaria, Irlandia i Polska, a przeciw Niemcy, Węgry, Słowenia, Słowacja i Malta. Przedstawiciele 12 krajów wstrzymali się od głosowania.

Maksymalna stawka wynosi 45 proc., ale Unia mówi, że jest otwarta na negocjacje z Pekinem. Wspomina o tym, żeby ustalić minimalną cenę samochodów i limit ilościowy w importowanych sztukach, ale nikt rozsądny nie pójdzie na takie rozwiązanie, bo pozbawiłby się największej zalety chińskiej motoryzacji - niższej ceny przy jednoczesnym zaawansowaniu technologicznym. To nowy rozdział w stosunkach z Chinami, ale nie ma co się ekscytować, bo koncerny właśnie przystępują do indywidualnego negocjowania stawek celnych, czym najbardziej zainteresowany jest właściciel MG koncern SAIC, na który nałożono aż 35,5 proc. dodatkowego cła.

Co ważne - dodatkowe cło jest doliczane do obecnie obowiązującej stawki 10 proc., więc ostatecznie SAIC jest obłożone 45,5 proc. cłem, BYD 27 proc., Geely - 28,8 proc. Oberwało się również Tesli - auta produkcji chińskiej będą obłożone 17,8 proc. cłem. Stawki wchodzą w życie od przyszłego miesiąca.

Ale jest coś ważniejszego

Cła i tak zapłacą klienci, a Chińczycy mają taką marżę, że przyjmą wyższe stawki bez żadnego problemu, ale dla kurtuazji będą udawać obrażonych. Ich ekspansja trwa w najlepsze i nawet wyższa stawka nie jest w stanie zatrzymać nowej motoryzacyjnej rzeczywistości. Niech wam nie umknie najważniejsza rzecz w tym głosowaniu - po raz pierwszy w dziejach europejskiego rynku motoryzacyjnego i regulacji unijnych niemieccy producenci dostali sierpowego. Do tej pory to oni dyktowali warunki relacji z producentami chińskimi za pomocą swoich lobbystów i polityków. To oni pierwsi podnieśli kwestię bezpieczeństwa chińskich pojazdów na początku lat 2000., ale to oni również naciskali na zacieśnienie relacji biznesowych Unii z Państwem Środka, w miarę postępu niemieckich inwestycji w Chinach. I to właśnie Niemcy będą mieć problem, bo wiedzą, co może się wydarzyć.

byd seal 06 gt

Przedstawiciele BMW i Volkswagena mówią jednym głosem - wyższe stawki to zły pomysł i sprowadzą na nas nową wojnę handlową, której największym poszkodowanym będą właśnie niemieccy producenci, bo to oni mają najwięcej fabryk i inwestycji w Chinach. Co zrobią Chiny? Tego nie wie nikt. Niektórzy mówią, że reakcja będzie symboliczna, bo cła nie zastopują ekspansji, inni obawiają się ceł odwetowych na europejskiej produkty, na czym znów cierpią Niemcy. Pekin na pewno zareaguje, ale jak? Dowiemy się po weekendzie, bo Państwo Środka aktualnie świętuje.

Ursula von der Leyen jest główną wygraną

Ta spokojna urzędniczka konsekwentnie zaostrza kurs wobec chińskich producentów przy akompaniamencie całej grupy Stellantis i państw, w których motoryzacja jest silna, ale do tej pory stała w cieniu niemieckich firm. Cła na samochody elektryczne to element nowej unijnej rzeczywistości, w której Chiny z partnera gospodarczego stały się mocnym konkurentem. Od lat zarzuca się Europie, że nie jest aktywna gospodarczo, że niedomaga na polu interesów handlowych, a teraz wstała i wybrała przemoc. I bardzo dobrze.

Więcej o wojnie celnej przeczytacie w:

REKLAMA

Zdjęcie główne: Ink Drop / shutterstock.com

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA