Najsmutniejsze cenniki nowych samochodów. Wchodzisz, a tam pusto
Chciałem dzisiaj sprawdzić, ile kosztuje nowa Kia Proceed. Pobrałem pełny cennik i... to zdecydowanie nie było to, czego się spodziewałem.
Przypomnijmy sobie może piękne, nie tak odległe czasy i to, jak kiedyś wyglądał cennik tego modelu:
Małe jednostki benzynowe, malutkie jednostki benzynowe, całkiem małe jednostki benzynowe i nawet diesel. Manuale, automaty, 120 KM, ponad 200 KM - co kto lubi.
Dziś ten cennik wygląda tak:
Tak, to już koniec. Jeden silnik, jedna moc, jedna przekładnia (i to manualna) do wyboru, jedna wersja wyposażenia. Koniec. Żeby było zabawniej, to początkowo przegapiłem w ogóle tę mikroskopijną tabelkę i zastanawiałem się, czy zamiast cennika nie pobrałem przypadkiem katalogu. Nie - tak jest, tak ma być.
Kia Proceed zresztą nie jest jedynym modelem, którego cennik wygląda tak smutnawo, przynajmniej jeśli chodzi o gamę silnikową.
Właściwie to powinniśmy się cieszyć, że ten model jeszcze w ogóle jest w sprzedaży, bo małe samochody spalinowe nikomu już się nie opłacają i 500-tki pewnie też niedługo nie będzie. Nie zmienia to jednak faktu, że gama silnikowa kilka lat temu wyglądała tak:
Dzisiaj natomiast prezentuje się tak:
Jeden silnik i do widzenia - podoba się albo nie, a jak nie, to proszę sobie poszukać czegoś innego w tym segmencie. Powodzenia.
Duży, pojemny, praktyczny... idealny wóz dla rodziny, tylko jeszcze dorzucić jakiś odpowiedni silnik i najlepiej automat. Ale zaraz, co?
W sumie to nic. Cała oferta silnikowa Townstara w wersji Combi to aktualnie cały jeden silnik i cała jedna przekładnia do wyboru. Oczywiście przekładnia jest manualna.
Ciekawostka: w USA można sobie zamówić nową Imprezę z 5-biegową przekładnią manualna. U nas takiej opcji nie ma - zresztą trudno się dziwić - podobnie jak wyboru.
2.0 i CVT albo żegnamy.
Właściwie to takiego modelu w gamie Peugeot już nie ma. Ale kiedy jeszcze był, gama napędów prezentowała się następująco:
Teraz zastąpił go elektryczny e-Rifter, a cały cennik prezentuje się zdecydowanie skromniej:
Ciekawe, ile osób rzuciło się na elektrycznego kombivana, droższego w najtańszej wersji o kilkadziesiąt tysięcy złotych od tego samego modelu w wersji spalinowej...
Hybryda, CVT, napęd na jedną oś - jeśli się nie podoba, to proszę wyjść z salonu. Camry trzeba przy tym oddać, że od samego początku jest oferowana tylko w jednej wersji napędowej, więc można ją uznać za trendsettera w tym względzie.
Ford też nie miał żadnych problemów z tym, żeby Explorer był dostępny tylko w jednej wersji napędowej. Mało tego - w cenniku możemy przeczytać, że to jedna z jego zalet, bo dzięki temu konfiguracja jest dużo prostsza. Faktycznie - jeden silnik, dwie wersje wyposażenia, lakiery i pojedyncze opcje. Długo się raczej w takim konfiguratorze siedzieć nie będzie.
Łatwiej znaleźć jednak auta, gdzie wersji napędowych do wyboru jest więcej. Na razie.
Część z powyższych przykładów to prawdopodobnie chwilowe braki w ofercie. Część z kolei - celowa i jak najbardziej docelowa gama, i prawdopodobnie tych drugich będzie z roku na rok coraz więcej. Producenci regularnie zapowiadają w końcu ograniczenie swojej oferty, wycinając z niej nie tylko pojedyncze układy napędowe, ale nawet całe linie modelowe - w tym i te, które są z nami od lat.
A utrzymanie 6 czy 7 wersji układów napędowych dla tanich samochodów tylko niepotrzebnie komplikuje całą produkcję i podnosi koszty.