Amerykanie też chcą odejść od ropy. Chevrolet Camaro 9.4 V8 pomoże dopalić jej zapasy
Co prawda 9,4-litrowy silnik V8 dostanie wyłącznie Chevrolet Camaro COPO, czyli wersja przeznaczona do wyścigów równoległych, ale zawsze coś.
Niedawno informowaliśmy was, że jeden z najbardziej kultowych modeli Chevroleta - pony car Camaro - ma zostać zastąpiony przez elektrycznego sedana. O ile sama zmiana z coupe na sedana może jeszcze jakoś by przeszła (w końcu już dawno przyzwyczailiśmy się do 4-drzwiowego Dodge'a Chargera, choć te klasyczne wcale sedanami nie były), to większy problem jest z układem napędowym. Bo w końcu jakże to tak, zastąpić porządne V8 silnikiem elektrycznym? Z drugiej strony, 2-litrowy silnik 4-cylindrowy zapewne tak licznej grupy odbiorców mieć nie będzie...
Ale Chevrolet Camaro nie mówi jeszcze ostatniego słowa - wersja COPO dostanie nowe V8
Fani amerykańskiej motoryzacji zapewne doskonale kojarzą skrót COPO. Pochodzi on od słów Central Office Production Orders, a jego historia sięga dziesiątek lat wstecz. W dużym skrócie, w ramach tego programu zamawiano specjalne wersje różnych Chevroletów, np. taksówki czy radiowozy. Ale produkcja sedanów do jazdy na taryfie nie skutkowałaby tym, że w 2021 r. pamięta się o tych czterech literach, prawda?
Ano prawda. Tajemnica tkwi w tym, że Camaro z roku modelowego 1969 r. także było dostępne w wersjach COPO, przy czym w tym przypadku nie chodziło o montaż taksometrów czy innych tego typu bzdur. Chevrolet Camaro COPO dostępny był w dwóch wersjach, obie były napędzane silnikami V8. Pierwsza z nich - COPO 9561 - dysponowała 7-litrową jednostką L72, która osiągała 431 KM według normy SAE net (pomiar odbywał się na wale korbowym, a więc bez strat generowanych przez resztę układu napędowego, ale z zamontowanym niemal całym osprzętem). Takich aut zbudowano około 1000.
Drugi wariant, czyli COPO 9560, był jeszcze ciekawszy. Zastosowany tu silnik także miał 7 litrów (czyli 427 cali sześciennych), ale była to aluminiowa jednostka ZL-1 zaprojektowana z myślą o udziale w wyścigach równoległych. Sam silnik był wart więcej, niż ówcześnie kosztował bazowy Chevrolet Camaro V8. Moc według normy SAE net była relatywnie niewysoka i wynosiła mniej więcej 381 KM (a według normy SAE gross, tj. bez osprzętu, 436 KM), ale pakiet modyfikacji połączony z lepszym układem wydechowym skutkował przekroczeniem 500 KM (SAE gross). Zbudowano zaledwie 69 egzemplarzy Camaro ZL-1.
Dziś Camaro COPO dostępne jest tylko jako auto wyścigowe
Przy czym nadal mam tu na myśli wyścigi równoległe, sorry. Nie zmienia to faktu, że Chevrolet Camaro COPO z roku modelowego 2022 dostanie największy silnik w historii modelu - 9,4-litrowego big-blocka, co przekłada się na 572 cale sześcienne.
Blok silnika wykonany jest z żeliwa, co jest pewną ciekawostką w porównaniu z klasycznym ZL-1. Jednostka 572 nie będzie jedyną dostępną - dołączy do wcześniej oferowanych opcji, czyli wolnossącego 7.0 (477 KM) i doładowanego sprężarką mechaniczną 5.7 (608 KM). Wszystkie te V-ósemki łączone są z 3-biegowymi automatami ATI Racing TH400.
I teraz uwaga - największy silnik w Camaro COPO będzie zarazem najsłabszy
Choć Chevrolet nie podał do wiadomości publicznej danych nt. parametrów 9,4-litrowego silnika, formularz zamówienia zdradza, że ma on 436 KM. Nie 634 - 436.
Cena? (Względnie) dobra
Camaro COPO 572 będzie najtańszym wariantem do wyścigów równoległych oferowanym bezpośrednio przez Chevroleta - cenę ustalono na poziomie 105,5 tys. dol. (jakieś 406 tys. zł). Modele 427 (7.0) i 350 (5.7 SC) są droższe, z cenami wynoszącymi, odpowiednio, 117,5 oraz 130 tys. dol.
Otwarte pozostaje pytanie, w jakim czasie auto będzie w stanie pokonać 1/4 mili - magazyn Road & Track spodziewa się 8 sekund z kawałkiem, ale wysnuł takie przypuszczenia nie mając danych nt. mocy najnowszej wersji wyścigowego Chevroleta. Obawiam się, że będzie jednak nieco gorzej.
Ale czy to ważne? Przecież to ma DZIEWIĘĆ I CZTERY DZIESIĄTE LITRA.
A na zdjęciu głównym jest elektryczne Camaro e-COPO, bo General Motors nie pokusiło się o podobnie fajne zdjęcia spalinowych COPO.