Czy Tesla Model 3 będzie ostateczną taksówką nowojorską? (jak wszystkie poprzednie)
Kolejne Tesle 3 wchodzą do służby jako nowojorskie taksówki. Podobnie jak wszystkie poprzednie, ta ma być tą ostateczną i właściwą, końcem postępu i historii.
Tak przynajmniej twierdzi Savas Tsitiridis, szef United Taxi Management NY, który właśnie dodał 4 Tesle do floty. Tesla 3 dostała zatwierdzenie jako taksówka nowojorska typu żółtego, czyli z wjazdem do każdej dzielnicy już w 2019 r., ale dopiero w 2020 r. na nowojorskie ulice wyjechało pierwsze cacko od Elona. Teraz jest ich o 4 więcej, czyli razem pięć. No to teraz już pójdzie z górki, zostało tylko niecałe 13 000 aut do zastąpienia.
Każda nowojorska taksówka miała być tą ostateczną
No może nie każda, bo przed II wojną światową ogólnie po Nowym Jorku jeździło co popadło – taksówki marki Brougham, Hudson, Chevrolet i inne. Równie przedwojenna firma Checker wiele razy próbowała zrobić taksówkę idealną, aż wreszcie udało się jej to z modelem Marathon z 1961 r., którego wytwarzano do 1982 r. Stał się on idealną, ikoniczną taksówką nowojorską – prosta konstrukcja ramowa, pasujące fanty od Forda i Chevroleta (choć z początku stosowano robocze silniki Continentala), możliwość łatwej wymiany paneli nadwozia – wszystko to sprawiało, że Checker był tą najlepszą, ostateczną taksówką nowojorską, aż przyszły lata 80. i okazało się, że auto bazujące technicznie na bebechach z 1956 r. nie jest już tak nowoczesne, jakby się oczekiwało.
Nastąpiła era ostatecznego Chevroleta Caprice
Tanie części, niezniszczalny silnik V8, kanciaste a potem ładne wyokrąglone nadwozie. Samochód bardzo wygodny, mało awaryjny, owszem paliwożerny, ale komu to przeszkadza? Przecież ropa jest tania. Kanciasty Caprice, ostateczna taksówka nowojorska, zaczął być jednak wypierany przez jeszcze bardziej ostateczny samochód: Forda Crown Victorię. Konstrukcyjnie różniły się niewiele. Ford też był wielkim sedanem na ramie z V8 i automatyczną skrzynią biegów. Jego popularność jako taksówki sięgała poza Nowy Jork, a przy tym był też radiowozem numer jeden w całych Stanach. Taki odpowiednik naszego Poloneza, tylko jeszcze więcej palił. Cóż może być lepszego na taksówkę niż superwygodny, wielki smok, który przyjemnie bulgocze i przejeżdża 500 tys. mil bez remontu? No wiadomka, że nic. Ostateczna taksówka, mówię Wam.
Zakończenie produkcji Crown Victorii zbiegło się z wyborem nowej taksówki ostatecznej
Był nią Nissan NV200, który wygrał konkurs na taksówkę nowojorską, pokonując Forda i tureckiego Karsana (znanego z produkcji autobusu Karsan Jest). W 2011 r. Michael Bloomberg zarządził, że od teraz Nissany NV200 i już. Tyle że nie pykło – ostateczna taksówka nowojorska okazała się za mała, zbyt awaryjna i nie spełniła nadziei w niej pokładanej jeśli chodzi o oszczędność. Ostatecznie na ulice Nowego Jorku wyjechało niecałe 2700 sztuk Nissanów NV200. Reszta floty po Crown Victoriach została wymieniona na Toyoty Camry i Fordy Escape w wersji hybrydowej. No właśnie, hybrydowej. Nie wiem czy wiecie, ale hybryda typu toyotowskiego, czyli bez plug-ina, to ostateczna taksówka nowojorska.
Obecnie rządzą tam właśnie hybrydy
Camry, Prius+ i tego typu. Ich zalety są niepodważalne w stosunku do Nissana NV200. Palą o połowę paliwa mniej, emitują też dużo mniej szkodliwych substancji. Są ciche i niezawodne. Bez problemu pokonują duże przebiegi, 600 tys. mil dla hybrydy w mieście to 300 tys. mil dla silnika spalinowego – połowę przejeżdża na prądzie. Warsztaty już umieją je naprawiać. To istna taksówka ostateczna jeśli chodzi o Nowy Jork. Trudno wyobrazić sobie coś lepszego. No chyba że Teslę, ale czy aby na pewno?
Tesla 3 jako taxi w Niu Jork Sity
Poza jedną kolizją nie zdarzyło się na razie nic złego, ale za wcześnie żeby wydawać jakieś osądy. Na pewno jest taki problem, że niektóre taksówki spalinowe były jeżdżone 24/7 przez 3 kierowców na 8-godzinnych zmianach. Z Teslą nie ma takiej możliwości, musi się naładować przez noc i znowu pruć w dzień, albo na odwrót. Jest to pewne utrudnienie, jeśli ktoś chce na tym zarabiać dużo dolarów. Z drugiej strony kierowcy chwalą Teslę za jej systemy wspomagania jazdy, które pozwalają im nieco mniej skupiać się na drodze, rekuperację przy odpuszczaniu gazu i takie tam. Tyle że Tesla Model 3 nie jest szczególnie wygodna do wsiadania i wysiadania, klienci mają problem z używaniem klamek, a ponadto jest dość mała i jak się zabierze troje pasażerów, to już właściwie mamy zapchany samochód, plus bagażnik nie zachwyca, bo to sedan. No ale emisja CO2 wynosi zero – czy więc to faktycznie taksówka ostateczna dla Nowego Jorku? Przekonamy się za parę lat, jak wpadną nowe, lepsze samochody elektryczne lub wodorowe.
A przecież i tak od dawna wiadomo, że jest tylko jedna taksówka ostateczna:
Zdjęcie główne: Drive Sally