REKLAMA

Zmierzono, ile naprawdę palą hybrydy plug-in. Trzeba będzie zmusić właścicieli do ich ładowania

Hybrydy plug-in według zebranych danych pomiarowych emitują o 350 procent więcej CO2 niż wskazują dane homologacyjne. „Żodyn” nie spodziewał się, że ludzie kupują je i potem nie ładują, jeżdżąc zawsze na silniku spalinowym.

Zmierzono, ile naprawdę palą hybrydy plug-in. Trzeba będzie zmusić właścicieli do ich ładowania
REKLAMA
REKLAMA

Od 2021 r. Unia Europejska zbiera wszystkie dane dotyczące realnego zużycia paliwa w nowych samochodach. Jeśli masz auto z roku 2021 lub nowsze, to ono rejestruje średnie spalanie i przekazuje je do systemu producenta, który te dane zbiera i wysyła do urzędu statystycznego UE. Wszystko po to, aby sprawdzić, czy dane z homologacji zgadzają się z danymi rzeczywistymi. Na razie przetworzono dopiero nieco ponad jeden rok zbierania danych, a i to tylko z próbki 988 tys. pojazdów, co stanowi ok. 11 proc. aut sprzedanych w tym czasie w Europie. I już wyszło, że jest źle, a nawet – w przypadku hybryd plug-in – katastrofalnie.

Samochody spalinowe bez układu hybrydowego paliły średnio o 20 proc. więcej niż dane WLTP

Przenosi się to na wartość ok. 1,5 l/100 km. Czyli jeśli jakiś samochód był homologowany ze spalaniem 5 l/100 km, to w rzeczywistości pali ok. 6,5 l/100 km. Te wartości zostały zaakceptowane przez przedstawicieli Komisji Europejskiej, uznając że musi istnieć rozbieżność między danymi laboratoryjnymi, a prawdziwym życiem i że ta rozbieżność, przekładająca się na 28-35 g CO2/km, jest realistyczna. Gorzej wyszło, gdy pod lupę wzięto hybrydy plug-in. To znaczy i tak wyszło wspaniale, bo producenci, którzy przekazali dane na temat spalania plug-inów, wcześniej starannie te dane dobrali. I tak Jaguar-Land Rover wysłał informacje dotyczące 43 proc. monitorowanych pojazdów, Mercedes – 27 procent, a Volvo – 24 procent i to byli ci, którzy najmniej się bali. Pozostali producenci przekazywali dane odnoszące się do 5 proc. lub mniej hybryd plug-in podlegających zbieraniu danych o spalaniu. Zapewne w przypadku pozostałych 95 proc. tak bardzo nie było się czym chwalić, że woleli to skasować.

Hyundai Tucson plug-in

A i tak wyszło tragicznie. Hybrydy plug-in palą 350 proc. tego, co powinny

Średnia emisja CO2 dla plug-inów powinna wynosić 39,6 g CO2/km. Ta zmierzona wyniosła 139,4 g/km, czyli zużywają one o ponad 4 litry paliwa więcej niż obiecywał producent. W tym miejscu występuje ta sytuacja, która powinna oburzać nas najbardziej: producent sprzedaje plug-ina z homologacją na – przypuśćmy – 35 g CO2 na km, bo tyle jest teoretycznie możliwe, o ile użytkownik będzie go stale ładował i jeździł zawsze do końca na akumulatorze. Tyle że są to rzadkie przypadki. Kiedyś niechcący człowiek z PR Volvo podał dane, że hybrydy plug-in tej marki przejeżdżają 42 proc. dystansu na prądzie. To mniej niż hybrydy zamknięte Toyoty, których ładować z gniazdka się nie da. I teraz, gdy zbadało się realne dane dotyczące hybryd plug-in, okazuje się, że to użytkownicy są źli, wstrętni i nieekologiczni. Producenci mają czyste ręce, niską emisję CO2 i ogólnie wszystko im się skleja. Dali przecież możliwości, a to że ludzie nie umieją z nich skorzystać, to już wina tych ludzi.

Jeep Wrangler z wtyczką.
REKLAMA

Spodziewam się więc, że teraz przyjdzie faza przymuszania kierowców

Nie można przecież zmuszać do niczego sympatycznych koncernów motoryzacyjnych. Owszem, Unia Europejska coś przebąkuje, że obecna sytuacja jest absurdalna i trzeba będzie zmienić te przeliczniki dla plug-inów, ale póki co, wszystko idzie po staremu. Liczyłbym raczej na pojawienie się narzędzi, zmuszających użytkowników hybryd plug-in do ładowania ich. Jeśli z monitorowania danych o spalaniu wyjdzie, że zużywasz 3,5 raza więcej paliwa niż wynika z danych o homologacji, to albo coś z tym zrobisz, albo będzie dodatkowy podatek. W końcu nie od dziś wiadomo, że nic tak nie ochładza klimatu, jak nowe podatki.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA