REKLAMA

2054 KM w aucie? Imponujące, zwłaszcza jak 3 lata temu robiłeś odkurzacze

I nie tylko odkurzacze, bo twoja firma jest znana z produkowania praktycznie wszystkiego. Przez lata stała się synonimem relacji jakości do ceny, które wyrażało się w kultowym już powiedzeniu: Xiaomi lepsze. Samochód tej firmy pobił rekord najszybszego przejazdu czterodrzwiowym samochodem na torze Nurburgring, a teraz Xiaomi pokazuje co przyniesie przyszłość.

2054 KM w aucie? Imponujące, zwłaszcza jak 3 lata temu robiłeś odkurzacze
REKLAMA

Muszę przyznać, że jest to imponujące i przypomina początki motoryzacji, gdy firmy znane z produkowania rowerów płynnie przeszły do produkcji samochodów, a dzisiaj są jednymi z największych na rynku. Chińska droga wygląda inaczej i zaczyna się od produkcji drobnej elektroniki. Tak zaczynał chociażby BYD, który jeszcze 30 lat temu robił akumulatory do telefonów Nokii i innych producentów, a dzisiaj jest największą chińską marką motoryzacyjną i walczy o podium globalnego lidera sprzedaży samochodów. Podobną drogą poszło Xiaomi, które jeszcze parę lat temu zajmowało się wyłącznie elektroniką, ale później uznało, że czas najwyższy na rozpoczęcie przygody z motoryzacją.

REKLAMA

Przygoda okazała się naprawdę udana, bo klienci kupują Xiaomi jak szaleni, w salonach zamontowano obrotowe drzwi, żeby nie powodować zatorów. W ciągu 230 dni wyprodukowano 100 tys. modeli SU7. Producent był tak pewien swoich możliwości, że wysłał na Nurburgring model SU7 Ultra, który uzyskał czas okrążenia 6:46,847, co czyni go najszybszym czterodrzwiowym samochodem na tym torze. Dla kontekstu dodam tylko, że model zadebiutował w marcu tego roku, a lepsze czasy kręcą wyłącznie sportowe modele takie jak np. Porsche 911 GT3 RS (6:44.85) oraz z Lamborghini Aventador SVJ (6:44.97). Pozamiatane to mało powiedziane. Xiaomi właśnie pokazało, że to dopiero przedsmak.

Nowa konstrukcja Xiaomi jest jeszcze lepsza

Nie spodziewałem się, że producent zorganizuje pokaz platformy, czy zawieszenia nowych modeli, ale najwidoczniej nie doceniłem Xiaomi. Nowe rozwiązanie będzie mieć cztery silniki - po jednym na każde koło, które będą łącznie generować 2054 KM. Mówi się, że będzie bazą dla nadchodzącego SUV-a marki, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby używać jej również jako platformy do kolejnego samochodu sportowego.

Idąc za nową modą zawieszenie Xiaomi będzie umożliwiać skręcanie w miejscu (pozdro dla Klasy G), podskakiwanie (pozdro dla innego chińskiego samochodu o trudnej do wymówienia nazwie YangWang U9). Powstało we współpracy z Boschem, a jego opracowanie zajęło 3 lata. Zawieszenie jest aktywne, a przy każdym kole znajduje się elektronicznie sterowana kolumna, która pozwala na regulację tłumienia w czasie rzeczywistym, w celu zmniejszenia przechyłów nadwozia podczas wykonywania najróżniejszych manewrów. Ważnym elementem ma być sterowanie Steer-By-Wire, czyli elektroniczne, ale to akurat nie jest coś niespotykanego, bo Infiniti ma to już od lat. Koło ma regulację w zakresie 140 mm, więc jak trzeba to auto i zatańczy i przeleci nad dziurą w drodze.

Xiaomi śni o potędze

Auta producenta mają być na tyle zaawansowane technologicznie, że każdy, kto interesuje się nowinkami, będzie chciał je mieć. W końcu nie dość, że mamy 2054 KM, to dodatkowo auto jest częścią ekosystemu Xiaomi. Obawiam się jednak jednego - ostatnio widziałem reklamy na ekranie głównym smartfonu producenta. Nie chciałbym, żeby podobne pomysły zostały zrealizowane w przypadku samochodu.

Jednak nowe zawieszenie Xiaomi pokazuje inny problem. Chińczycy już nie kopiują i nie odcinają kuponów, tylko idą po nowe rynki bez żadnych kompleksów. Kiedy ostatnio w Europie widzieliście markę, która w trzy lata od zapowiedzi pokazała i wprowadziła na rynek działający model? No właśnie. I to powinno dać nam do myślenia.

REKLAMA

Więcej o Xiaomi przeczytasz w:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA