REKLAMA

Wyższe opłaty za parkowanie dla SUV-ów i walka. To plan płynący z Zachodu

We Francji jest elegancja. Nie będą im jakieś SUV-y psuły miejskiej przestrzeni. Szykują im tam piekło, ale uprzejmie poproszą obywateli o zapałki.

paryż parkowanie
REKLAMA
REKLAMA

Paryż musi być fascynującym miejscem. Tyle raz już pisaliśmy o tamtejszych pomysłach na organizację ruchu w mieście, że powinni postawić nam jakiś mini pomnik. Inną sprawą jest, czy doczeka się go burmistrz miasta, Anne Hidalgo. Przed momentem Paryżanie zdecydowali o smutnym losie hulajnóg wypożyczanych na minuty, teraz biorą się za SUV-y.

Ostatnie tango samochodów w Paryżu:

Wyższe opłaty za parkowanie dla SUV-ów

Można na różne sposoby zniechęcać ludzi do jeżdżenia samochodami. Wprowadzić system oparty na numerach rejestracyjnych, gdy jednego dnia mogą poruszać się po mieście tylko auta z numerami parzystymi, a drugiego z nieparzystymi. Inną opcją jest wprowadzenie stref czystego transportu, z zasadami dyskryminującymi dla właścicieli starych pojazdów. A jeszcze weselszą opcją jest wybranie sobie jednego typu nadwozia i powiązanie go z wyższymi opłatami za parkowanie.

To jest plan władz Paryża, ustanowić wyższe opłaty za parkowanie w mieście dla SUV-ów. Wyższej opłacie mają podlegać samochody z silnikami spalinowymi o masie powyżej 1,6 tony oraz samochody elektryczne ważące powyżej 2 ton. Skanowane mają być tablice rejestracyjne, w celu pobrania informacji o modelu i masie pojazdu. Widocznie też mają tam swój CEP.

Oczekiwania władz nie do końca są spójne z warunkami, jakie wymyślili. Istnieją auta, które przekraczają wskazaną masę, a nie mają tego typu nadwozia. Rozumiem jednak zamysł, Paryż nie chce dużych i ciężkich samochodów, bo zużywają najwięcej paliwa i najbardziej zanieczyszczają powietrze. Faktycznie to samochody typu SUV są najcięższe i trudniej jest znaleźć ciężkie auto, które SUV-em nie jest. Mercedes W140 ma masę własną, która prawie dobija do dwóch ton. Kilka kilogramów więcej a załapałby się na limit dla samochodów elektrycznych, a SUV-em nie jest. Nie czepiajmy się, przekaz trzeba jakoś uprościć. Precz z SUV-ami brzmi dużo lepiej niż precz z dużymi samochodami o dużej masie całkowitej. Na pecha SUV-ów załapie się też stary sedan.

Obecność SUV-ów w stolicy

Wyższe opłaty za parkowanie dla SUV-ów to nie jest jedyny pomysł na walkę z ciężkimi pojazdami. Polityczny plan może się zmienić, to są dopiero przygrywki. Jest tam na tyle miły klimat, że mieszkańców miasta zaproszono do udziału w referendum w tej sprawie. Ma odbyć się ono pod hasłem "Obecność SUV-ów w stolicy", gdzie mieszkańcy mają się wypowiedzieć, jak bardzo ich nie chcą. Referendum planowane jest na 4 lutego 2024 roku.

Nie umiem sobie nawet wyobrazić czegoś takiego u nas. Piękna samobójcza śmierć polityczna by to była, gdyby ktoś zechciał zakazać u nas wjazdu do miast SUV-om. Miłość do nich jest ponadklasowa, przecież popularne na rynku wtórnym jest Porsche Cayenne pierwszej generacji. Jakoś tak się stało, że trafia pod strzechy. A już zupełnie nie wyobrażam sobie, żeby ktoś u nas tak naprawdę chciał o coś pytać mieszkańców. Pomijam, że oni wcale nie chcą odpowiadać, ale zwyczaj konsultacji społecznych jest u nas raczej wymogiem formalnym. Po prostu potrzebny jest raport do włączenia do akt, a wiadomo, że obywatele to się niezbyt na czymkolwiek znają. Lepiej zrobić coś dla ich dobra i nie bardzo się pytać.

REKLAMA

Prasa zagraniczna donosi, że władze referendum się nie boją. Ma tak być ze względu na to, że mieszkańcy Paryża i tak mają niewiele SUV-ów. Dlatego ich walka z SUV-ami nie zaboli. Dotknie tych, którzy mieszkają pod Paryżem, ale oni pechowo nie zagłosują. W referendum dotyczącym hulajnóg z wypożyczalni poszło im dobrze, to są na fali sukcesu i poparcia dla takich pomysłów. Może się jednak okazać, że zagłosować pójdzie więcej właścicieli SUV-ów niż nie właścicieli SUV-ów, bo akurat właścicielom trochę bardziej zależy. Wtedy SUV-y zostaną uratowane.

Zdjęcie główne: ,

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA