REKLAMA

Tak się powinno robić elektryki. Oto prosty, elektryczny wóz-minimum

Wzór do naśladowania dla europejskich producentów nazywa się Wuling Sunshine EV. To prosty mikrovan o napędzie elektrycznym, pokazujący jakich samochodów elektrycznych nam potrzeba.

Tak się powinno robić elektryki. Oto prosty, elektryczny wóz-minimum
REKLAMA

O marce Wuling pisaliśmy już na Autoblogu wielokrotnie. Jest to główna marka koncernu SAIC-GM-Wuling (SGMW), która w ojczyźnie robi furorę, lecz w przeciwieństwie do wielu jej lokalnych konkurentów, do Europy jej się specjalnie nie spieszy. Współtworzyło ją General Motors, a w Chinach jest kojarzona z tanimi samochodami elektrycznymi i dostawczymi.

REKLAMA

Nazwa Sunshine ma dość długą, jak na chińską motoryzację, tradycję. Pierwsza generacja pojawiła się w 2002 r. i jest jednym z najpopularniejszych samochodów w Państwie Środka - nie, nie samochodów dostawczych, tylko samochodów w ogóle. W najlepszym roku - 2011 - nowe mikrobusy trafiły do 943 tys. zadowolonych nabywców, co czyniło go wtedy trzecim najpopularniejszym nowym samochodem na planecie. Co ważne, a w tamtych czasach wciąż rzadkie, był skonstruowany niemal w całości przez Chińczyków, jedynie zapożyczając silniki od Toyoty - a dokładniej: benzyniaki serii K.

Teraz zaprezentowana została nowa, trzecia generacja modelu Sunshine - po raz w pierwszy z napędem elektrycznym. Zdjęcia udostępniło Ministerstwo Technologii i Przemysłu Chińskiej Republiki Ludowej.

Cztery koła, kierownica i przesuwne drzwi

Sunshine EV wygląda... zwyczajnie. Nie jest to może najmilszy komplement, ale też i nie inwektywa. Jest to określenie stanu faktycznego nacechowane neutralnie.

Przód ma podobny kształt do małego Wulinga Mini EV. Znajdziemy na nim czerwony znaczek, co wbrew pozorom ma znaczenie. Wuling dzieli swoją gamę na dwie linie modeli - ze znaczkiem srebrnym i czerwonym. Te z czerwonym, jak seria Sunshine, to modele dostawcze albo najprostsze i najbardziej podstawowe samochody osobowe. Srebrny znaczek zdobi modele droższe i bardziej komfortowe.

Jedynymi elementami dodającymi designerskiego kolorytu bez większego zastosowania praktycznego są nieco fikuśnie ukształtowane lusterka. I tyle. W architekturze to się chyba nazywa funkcjonalizm.

Jednakże rolą Wulinga jest działać, a nie wyglądać. Jego nadwozie jest pudełkowate, a takie samochody mają często zagospodarowany każdy centymetr sześcienny wnętrza - szczególnie te azjatyckie. Praktyczności w dostępie do tego wnętrza, dodają typowe dla vanów przesuwne tylne drzwi.

Więcej o tanich samochodach elektrycznych od SGMW znajdziesz tutaj:

Wuling Sunshine EV to prawie kei-van

Sunshine ma 3685 mm długości, 1530 szerokości, 1750 lub 1765 mm wysokości. Rozstaw osi wynosi 2600 mm i jest wręcz maksymalny - koła są umieszczone niemal w kątach podwozia.

Masa własna jest jak na samochód elektryczny minimalna - wynosi 892 kg. Jednak jego ładowność nie powala, gdyż Sunshine EV udźwignie zaledwie 328 kg - czterech chłopa na pokład i mamy maksimum.

Napędza go zwykły silniczek elektryczny o mocy niecałych 41 KM. Zamontowano go przy tylnej osi i choć mocy ma tyle, co kot napłakał, dzięki niskiej masie może on rozpędzić Sunshine'a do 100 km/h. Energia jest magazynowana w akumulatorze litowo-fosforanowym, jednak jeszcze nie znamy jego pojemności.

Liczby niemal umieszczają Sunshine'a w segmencie japońskich kei-carów. Jest jednak na niego nieco przerośnięty - jest o 28,5 cm za długi i 5 cm za szeroki. Łapie się jedynie wysokością i mocą silnika. Nie zmienia to jednak faktu, że jest niemal tak wąski jak pierwszy Smart Fortwo, a także krótszy niż Toyota Aygo X.

REKLAMA

Na razie planowane jest jego wypuszczenie wyłącznie na rynek chiński - ma się tam pojawić w pierwszym kwartale 2025 r. Cen jeszcze nie ustalono - choć według planów SGMW ma być najtańszy w swojej klasie.

I tak też powinna wyglądać rewolucja elektryczna. Trzeba ją robić pod hasłem 3 razy „N”, czyli najmniejsze, najprostsze, a przede wszystkim najtańsze. Jeśli chcemy, żeby elektryki były coraz popularniejsze, muszą być autami dla ludu. Robienie kolejnych zabawek dla bogatych pokroju iX-ów i Taycanów temu nie pomoże.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA