REKLAMA

Samochodowe marki w opałach. Urzędnicy wchodzą do biur. Wypatrują kłamstw o zasięgu

Włosi zarzucają wielkim producentom brak szczerości co do rzeczywistej wydajności ich samochodów elektrycznych. Powód wydaje się co najmniej dziwny.

Samochodowe marki w opałach. Urzędnicy wchodzą do biur. Wypatrują kłamstw o zasięgu
REKLAMA

Firmy są zmuszone informować klientów decydujących się na samochód elektryczny o maksymalnym zasięgu możliwym do uzyskania po pełnym ładowaniu. Chodzi o normy, zgodnie z którymi homologuje się współczesne samochody elektryczne i spalinowe.

REKLAMA
 class="wp-image-638547"

Trzeba naprawdę się postarać, aby nie wiedzieć, że normy mogą różnić się od rzeczywistych wyników, ponieważ testy przeprowadza się w kontrolowanych warunkach. Nie uwzględniają one ani miejsca, w którym auto w przyszłości będzie się poruszać, ani stylu jazdy kierowcy, czy zmian temperatury zewnętrznej. To wszystko pozostaje kwestią indywidualną, a ma znaczny wpływ na zasięg i szybkość zużycia ogniw.

Mimo tego włoski urząd ochrony konsumentów postanowił wybrać się do biur marek BYD, Tesla, Volkswagen i Stellantis, aby zabezpieczyć materiał dowodowy i przedstawić poważnie brzmiące zarzuty. Dotyczą one podejrzenia stosowania nieuczciwych praktyk handlowych, a dokładniej, wprowadzania nabywców w błąd.

Miał być skandal, jest kabaret

Wątpliwością poddano faktyczny maksymalny zasięg samochodów, spadki pojemności baterii na przestrzeni lat oraz politykę gwarancyjną. Zebrany materiał dowodowy pomoże ustalić, czy BYD, Tesla, Volkswagen i Stellantis nie były szczere ze swoimi klientami. W oficjalnym komunikacie urzędu ochrony konsumentów zaznaczono, że informacje o zasięgu nie uwzględniają chociażby jego ewentualnego skrócenia obejmującego włączenie klimatyzacji lub ogrzewania. Klienci mogą nie wiedzieć, czy wartości są zgodne z prawdą, czy mają jedynie określać przybliżony zasięg, np. podczas porównywania aut przy zakupie.

Czytaj więcej o samochodach elektrycznych:

Nieszczerość ma dotyczyć również zużywania się ogniw, które prędzej czy później tracą swoją początkową wydajność. Na przyspieszone zużycie mają wpływać szybkie ładowarki i niekorzystanie z samochodu przez dłuższy czas. Zarzuty brzmią poważnie, ale to wyglądają trochę tak, jakby włoscy urzędnicy podważali zasady homologacji samochodów osobowych.

REKLAMA

Samochody elektrycznie nie są niczym nowym i wiele osób wie, jak działają ich baterie. Jeśli uda się udowodnić winę tych producentów, kary mogą sięgnąć nawet 10 mln euro. Jak dotąd, tylko Stellantis zdecydował się na podjęcie współpracy z włoskim urzędem w celu sprostowania ewentualnych nieścisłości.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-02-24T17:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-02-24T16:19:00+01:00
Aktualizacja: 2025-02-24T15:13:57+01:00
Aktualizacja: 2025-02-24T13:20:24+01:00
Aktualizacja: 2025-02-24T13:05:12+01:00
Aktualizacja: 2025-02-24T10:25:47+01:00
Aktualizacja: 2025-02-21T07:58:44+01:00
Aktualizacja: 2025-02-20T17:01:39+01:00
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA