Zestaw dla początkującego fana klasyków: Garbus cabrio Ostermann, przyczepka i stara Vespa
Wczoraj dostałem jedno z lepszych poleceń służbowych w życiu: "Wybierz sobie jakieś ogłoszenie z dziwnym samochodem i je opisz.". No to wybrałem. Moim zdaniem jest to idealny starter-pack dla kogoś, kto zawsze chciał mieć jakiegoś youngtimera.
Piszę o pakiecie, ponieważ ktoś w ogłoszeniu sprzedaje zestaw składający się z meksykańskiej wersji garbusa, customowej przyczepki wyglądającej jak garbus i włoskiego skutera Piaggio Vespa pk50.
Idealna kombinacja dla kogoś, kto chciałby zacząć odwiedzać zloty starych samochodów (i skuterów), ale nie ma czasu ani ochoty na własnoręczne zajmowanie się odnawianiem jakiegoś grata youngtimera.
Volkswagen Garbus Ostermann Speedster Cabrio.
No i to Garbus. Najdłużej produkowane auto w historii motoryzacji. Ten akurat został złożony w Meksyku w 1984 r. i przeszedł metamorfozę dzięki zabudowie niemieckiej firmy Ostermann. Podoba mi się bardziej, niż ten nowy Memminger Roadster. Ludzie z Ostermanna robili też Trabanty w kabriolecie, za co należy im się szacunek. Zawsze chciałem mieć Trabanta kabrio.
Ktoś, kto kupi ten zestaw, będzie mógł jeździć na imprezy dla garbusiarzy, których w Polsce jest chyba najwięcej. No i są dość specyficzne. Pojawiając się takim speedsterem na zlocie Garbusów, jego właściciel na pewno usłyszy kilka uwag w stylu:
— Oj proszę Cię, mp3 i zabudowa głośników w garbie?
— E, ten pas tylny nie jest z Meksyku.
— Mogłeś/aś kupić taniej ładnego cabrio ze Stanów, wiesz?
Na pewno znajdzie się też kilku fanów marki, dla których prawdziwe Garbusy produkowane były tylko i wyłącznie w Wolfsburgu. Chociaż mam wrażenie, że akurat ten światopogląd na przestrzeni ostatnich kilku lat uległ znaczącej zmianie.
Meksyki stają się powoli fajne. Szczególnie te, które udało się utrzymać w niezłej kondycji. Ten wydaje się być w dobrej. Ma zabezpieczoną blacharkę i bardzo ładną, nową tapicerkę. Zastanawiam się tylko, dlaczego te drzwi na zdjęciach wyglądają, jakby nie były do końca spasowane...
Pomijając ten drobny mankament, mnie to cabrio Ostermanna się podoba. Gdybym miał akurat wolne 55 tys. i chciał je wydać zupełnie bez sensu, to na pewno bym go sobie kupił. Raz, że to dość niespotykana wersja, a dwa - dwuosobowy (ta kanapa z tyłu jest tam tylko pro forma) speedster bez dachu wydaje mi się idealnym autem na wiosenne i letnie przejażdżki dla przyjemności.
No i w takim Garbusie człowiek nie musi się martwić, że straci prawo jazdy za prędkość. Jak mawiał mój znajomy, który swojego czasu miał 5 Garbusów (z czego od czasu do czasu jeden był na chodzie): może nie są szybkie, ale za to dużo palą. Zresztą w Garbusach chyba nigdy o zbyt szybką jazdę nie chodziło. Największą zaletą tych samochodów od zawsze było to, że są po prostu fajne.
Piaggio Vespa PK50
A gdybym na zlotach samochodowych spotkał się ze zbyt dużym ostracyzmem, zawsze zostaje Vespa. Jeśli sprzedający podał jej właściwą nazwę, to jest to najstarszy i najsłabszy model tego włoskiego skutera. Co prawda jest lekko dłubnięta, ale to nadal miejski skuter z pierwszej połowy lat 80., który wyjeżdżając z fabryki miał całe 2,7 KM. Napisałbym, że jest idealny na dojazdy do pracy, ale takiego klasyka chyba już nie wypada męczyć w korkach.
A tak w ogóle, to z głupich aut z ogłoszeń planujemy zrobić stały cykl na Autoblogu. Zamiast tego Garbusa na początku chciałem pokazać wam Opla Asconę A, ale stwierdziłem, że poczekam na 3-drzwiową wersję kombi. Jest jeszcze bardziej bez sensu.