REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Wiadomości

W Turcji nowy Mercedes G kosztuje o prawie 800 tys. zł drożej niż w Polsce. Nie narzekajmy

W Turcji spotkamy się z czymś takim jak podatek konsumpcyjny. Obowiązuje on między innymi importowane samochody i jak dotąd mógł wynosić nawet 160 proc. wartości samochodu. Teraz jeszcze go podwyższono.

02.09.2020
16:11
Turcja podnosi stawki podatku na auta importowane. Nawet do 220 proc.
REKLAMA
REKLAMA

Turcja już na początku epidemii koronawirusa planowała podwyższenie podatków dotyczących sprowadzanych samochodów. Taki stan rzeczy właśnie stał się faktem, jak w niedzielę poinformowała T.C. Resmi Gazete, oficjalny turecki dziennik urzędowy - a potem m.in. Bloomberg.

Takie opłaty mają wspomagać lokalny przemysł.

W Turcji produkowane jest całkiem sporo samochodów. Fiat Tipo? Tak jest. Hyundai i20? Oczywiście. Toyoty Corolle i C-HR, Renault Clio? Jak najbardziej. Takich aut podwyżka podatku dotyczyć nie będzie - ale chętni na coś produkowanego poza tureckimi granicami muszą się liczyć z jeszcze głębszym niż dotychczas sięgnięciem do kieszeni.

O ile głębszym?

Weźmy np. samochody o pojemności skokowej silnika oscylującej wokół 1,6 l - to najpopularniejsze i najczęściej importowane do Turcji modele. Jak dotąd, stawka podatku obowiązująca w ich przypadku wynosiła 60 proc. - teraz wzrosła do 80 proc. Pojemność przekracza 2 l? Dotychczasowa stawka wynosząca 100 proc. została podwyższona o 30 pp. Najbardziej wzrosła stawka na samochody wyższych klas - jak dotąd było to 160 proc., teraz podatek wyniesie 220 proc.

Warto zobaczyć, jak ma się to do faktycznych cen samochodów.

Żeby mieć jakiś punkt odniesienia, zerkniemy najpierw na dostępne u nas modele, które wyjeżdżają z tureckich fabryk - okazuje się, że lokalna produkcja i tak nie zawsze pozwala na osiągnięcie szczególnie niskich cen. I tak: nowe Renault Clio w bazowej kosztuje w Turcji 133,9 tys. lir, czyli ok. 67 tys. zł. W Polsce auto z początku cennika kosztować nas będzie 49,9 tys. zł.

samochody Turcja

Idźmy dalej - Toyota C-HR. U nas za model benzynowy zapłacimy co najmniej 97,4 tys. zł, a za hybrydę - 110,9 tys. zł. W Turcji jest tym razem taniej - od nieco ponad 85,5 tys. zł za model 1.2 Turbo lub od 96,5 tys. zł za hybrydę.

samochody Turcja

Honda Civic sedan? W Turcji można kupić wolnossący model 1.6, którego nie ma u nas, dlatego też porównamy ceny 1.5 turbo z automatyczną skrzynią biegów (CVT). U nas za takie auto trzeba położyć na stół co najmniej 111,2 tys. zł. W Turcji - o mniej więcej 1500 zł więcej.

A co z modelami importowanymi?

Na pierwszy ogień idzie Volkswagen Polo. U nas bazowe Polo kosztuje niespełna 62,2 tys. zł. W Turcji - 82,3 tys.

No to może coś większego - Kia Niro? W Polsce takie auto w topowej wersji (z grubsza odpowiadającej temu, co można dostać w Turcji) kosztuje co najmniej 125 tys. zł. W Turcji jest tak jakby drożej. Odrobinę... Niro kosztuje tam bowiem co najmniej 180 tys. zł . Podkreślam, że w obu przypadkach mówimy tu o zwykłym wariancie hybrydowym - nie o wersji plug-in.

samochody Turcja

Dobra, pora na coś większego i droższego. Mercedes klasy G, bo dlaczegóż by nie. U nas za wariant G 400 d należy zapłacić co najmniej 538,5 tys. zł. W Turcji takie auto to koszt na poziomie... Nie, nie zgadliście. Obowiązujący od 1 września cennik podaje kwotę na poziomie... ponad 1,3 mln zł (!).

REKLAMA

Ja rozumiem chęć pomocy lokalnym producentom, fabrykom i montowniom.

Nie jestem jednak przekonany, czy tak mocne podnoszenie podatku konsumpcyjnego na towary (w tym przypadku samochody) importowane nie odbije się rykoszetem na kondycji finansowej państwa. Jak zwykle w takich przypadkach - pozostaje czekać. Może jestem zbytnim pesymistą w tej kwestii?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA