REKLAMA

Tesla z przebiegiem 690 tys. km. W jakim stanie jest akumulator? Kapłani elektromobilności nie są zgodni

Znany egzemplarz Tesli Model S, służący od 2016 r. jako taksówka lotniskowa, doczekał się profesjonalnej oceny w warsztacie. Specjaliści sprawdzili stopień degradacji akumulatora i stwierdzili, że jest nieźle. To ciekawe, bo ubytek pojemności na poziomie 28 proc. w osiem lat nie wydaje mi się powodem do dumy.

Tesla z przebiegiem 690 tys. km. W jakim stanie jest akumulator? Kapłani elektromobilności nie są zgodni
REKLAMA

Samochody elektryczne z czasem tracą pojemność akumulatora i nic się z tym nie da zrobić. Niektóre modele słyną ze szczególnie wysokiej degradacji (Nissan Leaf i tak mi się podoba), inne – jak Tesle – mogą pochwalić się niskim współczynnikami utraty pojemności. Na przykład średni ubytek pojemności akumulatora dla Modelu 3 to zaledwie 15 procent na dystansie 300 tys. km, czyli można również kupić takie auto jako używane i dalej jeździć nim, ciesząc się dużym zasięgiem.

REKLAMA

A jak wypadła Tesla Model S z rekordowym przebiegiem 690 tys. km?

Z jednej strony – znakomicie. Te 690 tys. km po prostu przejechała bez żadnej poważnej awarii układu napędowego. Żaden istotny element napędu nie wymagał wymiany, auto ma oryginalny silnik i akumulator. Nie działa klakson i światła do jazdy dziennej, kierownica ma luz, w zawieszeniu coś stuka – samochód jeździ dalej i nabija kolejne kilometry. W filmie pada jednak cena wymiany kompletnych reflektorów, ponieważ nie da się wymienić samego światła do jazdy dziennej. Właścicielowi przyjdzie zapłacić 1800 funtów za oba z robocizną, czyli ok. 10 tys. zł. Nic dziwnego, że ich nie wymienia, pewnie taka Tesla w Wielkiej Brytanii warta jest jakieś 25 pensów.

Coś kapie.

Przeprowadzono jednak weryfikację stanu akumulatora z pomocą profesjonalnych narzędzi. Z aplikacji do obsługi Tesli o nazwie Tessie wynikało, że utrata pojemności akumulatora wynosi 23 procent, ale gdy pomierzono cele, okazało się że spadek jest większy i wynosi 28 procent. Powiedzmy bardziej obrazowo: z 370 km zasięgu zostało około 300. Mowa tu o średnim zasięgu, bo w mieście da radę przejechać nawet 400 km, a w trasie do 300 raczej się nie dobije. Zauważono też gorsze osiągi, choć Tesla Model S ma taki nadmiar mocy z fabryki, że nadal są więcej niż wystarczające. Innymi słowy, samochód jest w pełni sprawny i można nim dalej jeździć.

Tryb serwisowy pozwala sprawdzić bardzo wiele rzeczy w Tesli.

Czy to sukces?

Z jednej strony – tak, bo 700 tys. km jednym samochodem osobowym to bardzo dobry wynik. Z drugiej – spalinowe taksówki regularnie osiągają takie przebiegi bez mrugnięcia okiem. Wyobraźmy sobie, że ktoś chwaliłby się swoim Mercedesem 200D W124 z przebiegiem 690 tys. km na taxi. Nie nadążylibyśmy ziewać. W ogłoszeniach w Polsce nie brakuje samochodów pokroju Yarisa i Fabii z przebiegami nawet ponad 700 tys. km. Jest to jak najbardziej wykonalne i nieprzesadnie dziwne przy odpowiedniej eksploatacji. Ktoś powie: no ale to samochód elektryczny! A ja na to: no to tym bardziej powinien tyle przejechać. Przecież podobno elektryczne są prostsze niż spalinowe i nie ma się w nich co zepsuć. Te 690 tys. km to nie jest jakoś szczególnie szokujący wynik, a spadek pojemności akumulatora o 28 proc. wcale nie jest taki mały. Można więc powiedzieć, że Tesla dała radę, ale nie popadałbym w entuzjazm.

REKLAMA

Zróbcie tyle Mitsubishi i-MiEV, to się wzruszę.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA