Rozpędził Teslę Model S Plaid do prędkości maksymalnej. Było szybko, jak na lata 80.
Na kanale AutoTopNL pojawił się filmik z Teslą Model S Plaid, która rozwija prędkość maksymalną. 1020-konna bestia z pewnością pokazała klasę, prawda? No nie do końca...
Na poniższym nagraniu widzimy, jak Tesla Model S Plaid z trzema silnikami o łącznej mocy ponad 1000 KM dobija do swojej prędkości maksymalnej na niemieckim Autobahnie. Droga bez ograniczenia prędkości i ubermocna maszyna to musi być prawdziwie elektryzująca kombinacja, prawda?
No nie tym razem, bo Tesla Model S Plaid pojechała 267 km/h
Elektronicznie ograniczone 267 km/h. Na dodatek kanał, AutoTopNL, który regularnie pokazuje auta gnające po autostradzie grubo ponad 300 km/h, opublikował ten „wyczyn” Tesli całkiem na poważnie. Nawet opis filmiku drukowanymi litermi zapowiada emocje jak na rollercoasterze. Autorzy nagrania napisali TOP SPEED on AUTOBAHN [NO SPEED LIMIT] - wow, będzie się działo! Oglądasz jak Tesla bez zająknięcia wspina się po skali prędkościomierza i nagle ZONK - 267 km/h i ani kilometra więcej. Szkoda, tym bardziej że obecnie sprzedawany model (sprawdziłem stronę producenta dla rynku niemieckiego) potrafi pognać 322 km/h. Być może to kwestia tego, że model z 2023 r. ma normalną kierownicę, a ten z nagrania dziwny wolant i producent po prostu bał się pozwolić jeździć klientom zbyt szybko?
No ale... cóż - podobnie jak ja dziś rano, również i wy teraz wpadliście w pułapkę „zapierającego dech w piersiach” nagrania Tesli jadącej 267 km/h po autostradzie. Ale ja postaram się Wam to wynagrodzić.
Rekordowe przejazdy warte zapamiętania
Na początek proponuję nagranie z niemieckiego toru Ehra-Lessien- czyli miejsca, gdzie rekordy biją bolidy Bugatti. Zanim jednak Grupa Volkswagen wzięła się za ustanawianie rekordów, to była skora podzielić się swoim torem z innymi. Oto co na słynnym długim, prostym odcinku pokazał McLaren F1 w 1998 r. Andy Wallace rozpędził śliwkowy egzemplarz McLarena do ponad 390 km/h. Szkoda, że wideo z tego przejazdu przez 12 lat na platformie YouTube obejrzało o połowę mniej ludzi, co przez miesiąc Teslę jadącą 267 km/h.
Kolejne, kultowe nagranie z tego samego miejsca to wideo z programu Top Gear, w którym James May pojechał 408 km/h za kierownicą Bugatti Veyron. Prezenter, który ma ksywkę „kapitan powoli”, popłakał się przed kamerami ze szczęścia po dokonaniu tego wyczynu. Kierowca Tesli też pewnie się popłakał przy 267 km/h, ale z żalu. May tłumaczy w filmie, że pojechać 250 km/h to nie jest zbyt wielki wyczyn i Veyron potrzebuje do tego raptem 270 KM. Prawdziwa zabawa zaczyna się o każdy kilometr pond tę prędkość. Żeby przełamać 400 km/h potrzebne jest aż 1000 KM. PS Tesla ma 1020 KM, ale cichutko.
Takich nagrań w sieci jest mnóstwo. Osobiście bardzo lubię przejazd Ferrari F40 z Japonii, gdzie włoskie cacko rozpędza się do 320 km/h, ale pokazać chciałbym Wam jeszcze jeden. Z pozoru zapierający dech w piersiach przejazd ponad 500 km/h. Tak, mowa o SSC Tuatara i jego „biciu rekordu”, który okazał się być ściemą.
Który z przedstawionych filmików ma najwięcej obejrzeń? Niestety ten, który okazał się być fałszywy. Za to 267 km/h Tesli było może i powolne, przynajmniej prawdziwe i wierzę, że z takim zapasem mocy, jaki ma Plaid, Tesla spokojnie pojedzie deklarowane na stronie producenta 322 km/h.
Czytaj dalej: