REKLAMA

Już niedługo będziesz mógł kupić samochód Xiaomi. Pytanie, czy będziesz chciał?

No pewnie że będziesz chciał, bo przecież Xiaomi lepsze. Niedługo twoje pożądanie dla tego chińskiego samochodu od producenta smartfonów może zostać zaspokojone, gdyż szykowane są chytre plany wejścia na rynki zagraniczne.

Już niedługo będziesz mógł kupić samochód Xiaomi. Pytanie, czy będziesz chciał?
REKLAMA

Pierwszy model samochodu od Xiaomi - elektryczny sedan klasy wyższej SU7 - jest w sprzedaży od marca bieżącego roku, jednak tylko i wyłącznie w swojej ojczyźnie. Moment prezentacji wywrócił internet do góry nogami, a przez popyt fabryki fabryki nie nadążają z produkcją i Chińczycy czekają na samochody przez parę miesięcy. Dziwić mógł zatem brak decyzji o sprzedaży swojego modelu za granicą.

REKLAMA

Jednak teraz następuje pewien zwrot i Xiaomi szykuje się do poszerzenia palety rynków zbytu.

Przygotowania do eksportu

Jak donosi chiński portal 36kr.com, ze swojego działu międzynarodowego, grupa Xiaomi wyodrębniła grupę zajmującą się przygotowaniem do oficjalnej sprzedaży samochodów poza granicami Chińskiej Republiki Ludowej. Na szczególną uwagę zasługuje dział odpowiedzialny za rozwój sprzedaży pojazdów autonomicznych, gdyż na tym polu miało się pojawić wiele nowych stanowisk pracy i to prawdopodobnie właśnie pojazdy poruszające się bez ludzkiej ingerencji mogą stanowić główny rdzeń sprzedaży samochodów Xiaomi za granicą.

Jeżeli chodzi o rynki, najprawdopodobniej w pierwszej kolejności swoje auta Xiaomi będą mogli kupić obywatele państw Azji Południowo-Wschodniej. To właśnie na rynkach takich jak Tajlandia, Indie i Filipiny chińscy producenci dominują segment pojazdów elektrycznych, a ich udział w ogólnym przekroju rośnie w bardzo szybkim tempie.

Na tych rynkach zdecydowanym liderem jest BYD. Modele takie jak Dolphin, Seal, czy Yuan Plus cieszą się dużym zainteresowaniem klientów w Azji Południowo-Wschodniej, ale też Ameryce Łacińskiej w krajach takich jak Brazylia, czy Meksyk.

Więcej o Xiaomi przeczytasz tutaj:

A co z Europą?

O ile sukces wśród elit Azji Płd.-Wsch. można uznać za niemal pewny, o tyle w Europie nie jest to takie oczywiste. Xiaomi pozycjonuje swój SU7 jako model wyższej klasy, celując m.in. w Porsche Taycana, podczas gdy klientów zorientowani na pojazdy o podwyższonym poziomie prestiżu raczej ciężko będzie przekonać do wymiany na tańszy produkt, wciąż mimo wszystko raczkującego producenta.

 class="wp-image-569380" width="841"
Xiaomi SU7

Chińskie samochody elektryczne zdobywają coraz większe udziały na Starym Kontynencie, a producenci śmiało wchodzą na coraz to kolejne rynki. Według danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów, w czerwcu tego roku na 200 tys. nowo zarejestrowanych w Europie pojazdów elektrycznych 23 tys. wyprodukowali producenci z Chin, co stanowi 11,1 proc. Dominują jednak pojazdy niedrogie, których twórcy nie stawiają sobie za cel rywalizowanie z tuzami prestiżu i osiągów, a raczej ofertę niedrogich alternatyw dla samochodów spalinowych, służących jedynie do poruszania się po dużych miastach (jak MG4). Natomiast Xiaomi SU7 kosztuje w Chinach ponad 200 tys. juanów, co po przeliczeniu na polską walutę daje 111,5 tys. zł. Niewiele, ale przy obecnych cłach cena powinna wzrosnąć nawet dwukrotnie.

REKLAMA

Z drugiej strony, Xiaomi ma drogę na zachód ułatwioną dzięki pierwszym sukcesom wizerunkowym firmy. Pierwszym z nich jest rekord wykręcony na słynnym niemieckim torze Nurburgring, natomiast drugi nie jest nawet dziełem samej firmy. W Stanach Zjednoczonych sam dyrektor generalny Forda Jim Farley przyznał się do użytkowania na co dzień właśnie samochodu Xiaomi SU7 - a to prawie tak, jakby prezes Apple przyznał się do używania telefonu Xiaomi. Do tego jest już powszechnie znany jako producent elektroniki, i ludzi którzy mieli styczność z ich produktami, chętniej sięgną po samochód.

Tak czy inaczej, zgodnie z dotychczasowymi deklaracjami, Europa będzie musiała jeszcze trochę poczekać. Według słów dyrektora generalnego Xiaomi Leia Juna, oficjalna sprzedaż samochodów Xiaomi w Europie powinna rozpocząć się w 2030 r.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA