REKLAMA

Nowy produkt Xiaomi ma pięć metrów długości i chyba długo wpatrywał się w Ferrari Purosangue

4999 mm i 2999 mm rozstawu osi, a do tego silnik o mocy 646 KM – Xiaomi zapowiedziało nowy model: YU7, który uzupełni gamę składającą się jak do tej pory z jednego sedana: SU7.

Nowy produkt Xiaomi ma pięć metrów długości i chyba długo wpatrywał się w Ferrari Purosangue
REKLAMA

Xiaomi jako marka samochodów to ciągle nowość. Chińscy producenci są absolutnie bezlitośni i jeśli jakaś duża firma technologiczna wyczuwa zapach pieniędzy na rynku motoryzacyjnym, to idzie w tym kierunku nie szczędząc środków. Gdyby 10 lat temu ktoś powiedział nam, że będziemy patrzeć z zainteresowaniem w stronę samochodu Xiaomi, wszyscy trzęśliby się ze śmiechu, że ci od hulajnóg będą robić auta. Tymczasem trzęsą to się tradycyjni producenci, ale ze strachu, widząc pochód takich marek jak Xiaomi czy Huawei - o BYD nawet nie wspomnę.

REKLAMA

Xiaomi YU7 będzie zupełnie elektryczne

Ostatnio czytałem, że już ponad 2/3 wszystkich samochodów elektrycznych wyprodukowanych w 2024 r. powstało w Chinach. Zasadniczo to reszta świata może się zwijać, stało się to co przewidywałem, przyszli Chińczycy i nas zjedli, a teraz będą jeszcze dojadać to co zostało. W przypadku Xiaomi nie należy jeszcze popadać w przerażenie, bo na razie ta marka nie jest eksportowana i walczy na rynku wewnętrznym, jednak jest kwestią czasu, żeby te pojazdy pojawiły się i w Europie. Jedno SU7 po Polsce już jeździ, niewątpliwie zobaczymy też i YU7. Będzie wyglądało tak:

Skubani, nieźli są w kopiowaniu. Ten kształt samochodu, tzn. niby SUV, ale z bardzo nisko pociągniętą linią okien, na ogromnych kołach, ale z nutą coupe – to jakby ktoś długo wpatrywał się w Ferrari Purosangue, a potem spróbował je odrysować z pamięci. Dawno minęły już czasy, kiedy chińskie samochody były śmieszne. Teraz jest tak, że patrzysz na najnowsze produkcje z Chin i możesz śmiało uznawać, że Europejczycy zrobią to samo za 3-4 lata.

Xiaomi wcale nie zaprezentowało tego samochodu

Napisałem „zapowiedziało”, ponieważ te zdjęcia są udostępnione przez chińskie Ministerstwo Przemysłu, Informacji i Technologii MIIT jako element procesu homologacji, który przechodzi każdy nowy wóz. Chińscy producenci kisną ze złości, bo wskutek tego państwowego wymogu nie da się pokazać z nagła nowego modelu i wjechać z buta na rynek. Wszystkie pojazdy są znane wcześniej, bo ministerstwo nie ma cienia skrupułów, aby te zdjęcia publikować jeszcze przed oficjalną premierą wozu. Dlatego też Xiaomi dziś, po prezentacji zdjęć z ministerstwa, zapowiedziało od razu nowy model, bez szczegółowych danych technicznych.

Tył ma coś z Astona Martina, ale też zdecydowanie odrysowywali z pamięci

Xiaomi YU7 będzie mieć dwa silniki

Podobnie jak Tesla i inne mocne samochody elektryczne – po jednym na każdą oś, i oczywiście napęd na cztery koła. Wersja 2WD z silnikiem wyłącznie z tyłu nie jest wykluczona, ale dołączy zapewne później. Nie podano pojemności akumulatorów, ale stawiam na solidne 100 kWh, czymś trzeba przecież wykarmić moc od 646 do 681 KM. No i podobno YU7 rozpędzi się do 253 km/h, co jest trochę bez sensu, biorąc pod uwagę, że nigdzie w Chinach nie wolno jechać tak szybko. Nadal czekamy również na zdjęcia wnętrza, które pewnie będzie mocno podobne do tego z SU7, które wygląda tak:

REKLAMA

Na koniec dość szokująca wiadomość

W połowie listopada sprzedaż sedana SU7 przekroczyła 100 tys. sztuk. Wielu znanych światowych producentów uderza głową w coś twardego, bo w przypadku niektórych marek cała gama nie jest w stanie przebić 100 tys. rocznie dla jednej marki, a tu taki wynik osiąga jeden model na jednym tylko rynku. Jak doda się jeszcze YU7, jest szansa na podwojenie tej wartości. Zwłaszcza, że cena będzie atrakcyjna – podstawowe YU7 ma kosztować tyle co Tesla Model Y (oczywiście w Chinach), czyli na poziomie 140 tys. zł. Tak, wiem, przestańcie się denerwować, że u nas jest drożej. Tak ma być. I tak nie chcielibyście mieszkać w Chinach.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA