Oto nowoczesne spa dla twojego nadgarstka. Renault Austral - test
Jakie jest pierwsze wrażenie po kilku chwilach z Renault Austral? Że jest nowocześnie. A po kilku dniach poświęconych na test? Że go szkoda.
Chyba mam słabość do francuskich SUV-ów. Bardzo dobrze zapamiętałem Renault Kadjar z mych pierwszych testów na Autoblogu. Za bardzo czymkolwiek się nie wyróżniał, ale był wystarczający i to była jego zaleta. Podłokietnikiem można było zasłonić sobie kawę, ale to nie szkodzi. Renault Austral na pewno ma dużo większe ambicje, nie tylko w zasłanianiu kawy. Również jest wystarczający, ale to go nie zadowala, on chce pokazać, jaki jest nowoczesny.
Renault Austral — test
Szybko, miejmy za sobą opis wyglądu zewnętrznego tego auta. Ładny jest, tyle możecie zapamiętać. Jeśli nie bardzo kojarzycie ten samochód, to proszę, przeczytajcie o nim tutaj, a o wrażeniach z pierwszej jazdy tu. Powtarzam, ładnie jest, szczególnie z tym lakierem. Francuzi z Renault mają dobre kredki, narysowali zmyślne elektryczne Megane, Arkana udanie symuluje BMW X6, a i Austral nie był kreślony złamanym pędzlem. Wnętrze ma jeszcze większe aspiracje.
Kierowcę otacza nowoczesność
Spójrzcie między fotele, doskonała jest ta podstawka pod nadgarstek. Tyle materiału poświęconego na rzecz, która nic więcej nie robi. Przesuwa się tylko do przodu i do tyłu, odsłaniając schowek i zasłaniając uchwyty na napoje. Oczywiście jeszcze podpiera nadgarstek, gdy ktoś go tam oprze przy korzystaniu z panelu sterującego klimatyzacją. Przyciski są fizyczne, doceńmy to, ale ile czasu poświęca się na sterowanie klimatyzacją, że aż nadgarstek musi odpoczywać? Może we Francji schodzi się na to sporo czasu? Tu Alpy, tu ocean, różnice temperatur są.
Ten uchwyt nie zmienia trybów jazdy, nie jest hamulcem ręcznym, to tylko przesuwana, masywna podkładka. Mówili, że w motoryzacji nic się już nie dzieje ciekawego, a tu proszę, wymyślono coś pod nadgarstek.
Ujmujące to jest, mówię prawie zupełnie nieironicznie i chodzi mi o przestrzeń otaczającą kierowcę. Podobnie jak las przełączników wokół kierownicy. Dołożyłbym tam jeszcze dźwigienkę do zmiany biegów, jak w Mercedesie. A nie, już tam jest, no trudno. O tym gąszczu pisaliśmy już tutaj, nie będę się powtarzał, przejdźmy do ekranów. Nadmienię tylko, że szyba należy do najlepiej wytartych na świecie, gdyż dźwignia do obsługi jest umieszczona blisko tej od zmiany kierunków jazdy i początkowo łatwo się pomylić.
Android Automotive w samochodzie
System multimedialny tego samochodu to Android Automotive. Można też podłączyć telefon z innym systemem niż Android, to nie szkodzi. Jednak może być to niezły mieszacz myśli. Odpalamy za pośrednictwem CarPlay mapy od Google, a potem klikamy w fabryczną nawigację, a tam też mamy mapy od Google. Świeże to jest, bezwzględnie.
Zapytałem postronnych osób o skojarzenia z tym autem. Zwróciły uwagę właśnie na ekrany i to jest dobry trop, którym tak chętnie podążają producenci samochodów. Auto bez wielkiego, albo wielkich ekranów, to jak auto bez masywnej podpórki pod nadgarstek. Ekrany tak naprawdę są świetne, ale raczej osoby, które włączają jedną stację radiową na całe życie, mogą w pełni nie wykorzystać tego, co w nich się kryje. Opcji konfiguracji i funkcji trochę tutaj jest i wszystkie są kolorowe.
Kiedy chwalisz się centymetrami
Miło, ładnie, sympatycznie tu jest, tylko czasami forma przesłania treść, choć treść wcale nie wymaga żadnego przesłaniania, bo się broni. Samo Renault na swojej stronie chwali się rozmiarem ekranów i wyświetlacza HUD, podając, ile centymetrów kwadratowych zajmują. Dużo, tak wam powiem. Lepiej byłoby trochę udoskonalić działanie systemu multimedialnego, przeżyłbym nawet kilka centymetrów ekranu mniej, gdyby niektóre funkcje były lepiej wyeksponowane. Inaczej rozłożyłbym akcenty, także poza systemem. Na przykład przycisk Multisense usunąłbym z kierownicy. Możliwość przełączania trybów jazdy nie wydaje mi się tak konieczna, by cały czas mieszkała pod moim kciukiem.
Trochę się znęcam nad tym wnętrzem, ale to pokazuje, czemu producent poświęcił największą uwagę. Obok niego nie da się przejść obojętnie, czy nie mieć zdania. Dość głośno krzyczy, że to jest nowoczesny samochód, nikt nie może mieć wątpliwości. Kierowca jest otoczony przez ekrany, jak kierownica przez dźwigienki i to trochę przesłania charakter tego auta.
W rzeczywistości auto jest przyjemne w odbiorze. Przejechałem nim sporo kilometrów i wspominam je bardzo dobrze. Nie ma żadnych ciągot w stronę sportu, nie jest też typem kanapowca. Przesiadłem się do niego z większego SUV-a i byłem z tej zmiany zadowolony, bo odpoczęły moje plecy. Godne to zapamiętania, bo auto poruszało się na 20-calowych felgach. Właściwie to nie za bardzo jest na co tu narzekać, bardzo uniwersalny samochód wyszedł.
Renault Austral a silniki i CVT
Na dynamikę też nie, choć potęgi mocy nie widać nawet na papierze. Do wyboru są dwie hybrydy typu mild hybrid, czyli silnik spalinowy otrzymuje tu tylko niewielkie wsparcie, oraz hybrydowy układ zamknięty z dwoma elektrycznymi silnikami. Ten ma 200 KM, a dwie łagodne hybrydy 140 i 160KM (tą jeździłem). Można mieć nawet ręczną skrzynię biegów, tylko po co, szczególnie że trzeba wybrać słabszy silnik, co nie jest tragedią, ale drążek zajmie wtedy miejsce tej podpórki na nadgarstek i tego zignorować już nie możemy.
Ręcznej skrzyni nie warto wybierać także dlatego, że skrzynia CVT sprawuje się bardzo poprawnie. Zestawiony z nią silnik nie wyje i udanie symuluje, że zmienia przełożenia. Testowana wersja z silnikiem 1.3 i CVT przyspiesza do 100 km/h w 9,7 s, co w zupełności wystarcza do sprawnego poruszania się i wyprzedzania. Słabszy wariant z ręczną skrzynią jest o sekundę wolniejszy, nie jest to więc kosmiczna różnica, szczególnie dla kogoś, kto uprze się na manual.
Ile pali Renault Austral 160 KM?
Mógłby trochę mniej. 10-kilometrowy przejazd przez średnio zakorkowane miasto zaowocował u mnie raz wynikiem na poziomie 14 litrów, przynajmniej tak wskazał komputer pokładowy. Miejmy nadzieję, że się pomylił, ale nie liczyłbym na mocne zejścia poniżej 10 litrów przy miejskich przejazdach. Przy prędkości 120 km/h ustawionej na tempomacie można osiągnąć wynik mieszczący się między 7 a 8 litrów. Na zwykłej drodze krajowej zszedłem poniżej 7 litrów.
Zużycie paliwa można uznać za dość normalne dla SUV-a, choć w mieście mogłoby być lepsze. Dlatego kolejną rzeczą, za jaką należy go docenić, jest duża uniwersalność. Wprawdzie ma napęd tylko na przód i nie da się dokupić 4x4, ale SUV-y zjeżdżające z asfaltu to raczej widok niecodzienny. Z tyłu usiądzie bez problemu nawet wysoki człowiek, a bagażnik ma pojemność 500 litrów. Może i tylne koła nie są napędzane, ale mogą się skręcać, dzięki systemowi 4Control, który skręca te koła, jeszcze bardziej niż wcześniej je skręcał, ale wciąż nie jakoś gigantycznie.
Renault Austral — cena
Za auto, które prezentuje się tak dobrze na zdjęciach, trzeba zapłacić minimum 180 900 zł. Ta wersja wyposażenia — esprit Alpine — ma nawet swój emblemat na karoserii. Szary, matowy lakier też wyróżnia ten samochód na drodze. I zda się to zapewne na niezbyt wiele, a trochę szkoda.
Renault Austral to bardzo uniwersalny SUV, który spodoba się klientom poszukującym urozmaicenia. Byłoby miło, gdyby też miło się sprzedawał, ale silny konkurent mieszka w tym samym salonie. Renault Arkana ma modną obecnie sylwetkę w stylu coupe i jest tańsze. W dodatku wersja Full Hybrid kosztuje mniej niż najtańszy Austral z ręczną skrzynią. Otaczające kierowcę ekrany Australa raczej nie rozwiążą tego problemu. Przykro mi, że tak powiem, szkoda go.
Czytaj dalej: