Recaro ogłosiło upadłość. Zebraliśmy te auta, by usłyszeć twój szloch
Recaro - słynny niemiecki producent foteli samochodowych, a także fotelików dziecięcych i foteli biurowych i gamingowych właśnie ogłosił upadłość. Produkty 117-letniej firmy ze Stuttgartu trafiały do najróżniejszych samochodów - głównie tych sportowych. Uczcijmy zatem upadek wielkiego producenta minutą ciszy i małym przeglądem samochodów z ich fotelami z polskich portali.
Na początek - król polski mniej wielkomiejskiej, czyli Volkswagen Passat B5 - samochód, którego chyba nikomu nie muszę przedstawiać, gdyż jest to oczywisty wybór polskiego kierowcy oraz szybki pieniądz dla polskiego handlarza używanymi samochodami. Jednakże, prezentowany egzemplarz to wyjątkowo nie jest najwspanialsze TDI. Jest to model benzynowy i unikatowy - 4.0 W8.
Umieszczenie przez Volkswagena silnika w tym nietypowym układzie miało rolę eksperymentalną. Była to najmniejsza z jednostek w układzie W, gdyż oprócz ośmiocylindrowej były jeszcze W12 (Volkswagen Phaeton i Audi A8) oraz W16 (Bugatti Veyron).
W8 pełnił rolę flagowej wersji Passata. 4-litrowy silnik benzynowy osiągał moc 271 KM, co rozpędzało samochód do 100 km/h w 6,8 s oraz pozwalało na osiągnięcie prędkości 250 km/h. Żeby utrzymać taką moc na drodze, Passat W8 miał w standardzie napęd na wszystkie koła - 4motion.
Nie gorzej było w środku - W8 miał wszystko, w co Passat w tamtym czasie mógł być wyposażony. W tym oczywiście fotele od Recaro.
To konkretne Passerati to egzemplarz w wersji Variant. Ma dość nieduży jak na ten model przebieg - 176 tys. km. Wystawiono go w Tomaszowie Mazowieckim za kwotę 65 tys. zł.
W tym zostawisz każdego za RUFą
Oprócz Recaro, ze Stutgartu pochodzi inna legenda przemysłu motoryzacyjnego - Porsche. Dlatego nikogo nie powinno dziwić, że prezentowane Porsche 911 SC z 1980 r. posiada właśnie fotele od Recaro. I choć tutaj znalazły się już po wyjeździe z fabryki, to trzeba przyznać, że pasują jak ulał.
Oprócz foteli, ten konkretny egzemplarz posiada także rzadko spotykany, oryginalny pakiet stylistyczny od RUF - słynnego tunera specjalizującego się w Porsche, a w szczególności modelach linii 911. Na pakiet od RUF składają się m.in. zderzaki, spojler, kierownica od Momo, czy zawieszenie. Samochód napędza wolnossący silnik benzynowy o pojemności 3.0 i mocy 200 KM, spięty z manualną skrzynią biegów.
Porsche pochodzi z rocznika 1980 i wystawiono je w podwarszawskim Konstancinie-Jeziornej. W 2009 r. zostało sprowadzone do Polski z USA, a dokładniej ze stanu California. Od tego czasu przeszedł remont mechaniczny, a także został odświeżony wizualnie. Cena: 299 999 zł, lecz właściciel jest otwarty na rozsądną negocjację.
Kolejne Porsche, ale jeszcze droższe
Drugą propozycją spod znaku producenta ze Stutgartu jest kolejna generacja 911, z fabrycznym oznaczeniem 964. Prezentowany egzemplarz to bardzo rzadka wersja Speedster - model, którego kierowca miał się skupiać bardziej na czystej przyjemności z jazdy niż wysokich osiągach.
W porównaniu ze standardową Carrerą 2, Speedster posiadał miękksze zawieszenie, a w wyposażeniu dodatkowym można było znaleźć klimatyzację, czy fotele kubełkowe od Recaro. Ten sam pozostał za to silnik - był to oczywiście chłodzony powietrzem bokser o pojemności 3.6 litra oraz mocy 250 KM.
Choć Porsche planowało zbudować 3000 egzemplarzy Speedstera, powstało tylko 936 sztuk. Jeden z egzemplarzy stoi na sprzedaż w Warszawie, za niebagatelną sumę 232 500 euro. Tak, euro - po przeliczeniu na złotówki dostaniemy niemal milion. Choć trzeba przyznać, że za Porsche 911 w rzadkiej wersji, w świetnym stanie z małym przebiegiem (44 tys. km) nie jest to cena z kosmosu.
Więcej przeglądów klasyków znajdziesz tutaj:
Alpinweiss - wiesz pan co to znaczy?
Kolejną propozycją jest BMW E28 w wersji M535i. Była to druga najmocniejsza (po M5 oczywiście) wersja w gamie modelu E28.
M535i był napędzany rzędową szóstką o pojemności 3.4 litra, generującą moc 217 KM. Pozwalało to na sprint od zera do setki w 7,2 s oraz na prędkość maksymalną 230 km/h. Dzisiaj może to nie brzmi imponująco, ale w latach osiemdziesiątych to były naprawdę imponujące liczby - zwłaszcza że to nawet nie była najmocniejsza wersja modelu.
Prezentowany egzemplarz został sprowadzony z Japonii. Jest pomalowany pięknym, ikonicznym lakierem Alpinweiss - do tego fotele kubełkowe od Recaro i felgi BBS. Biorąc pod uwagę stan wizualny (i jak twierdzi właściciel - także techniczny) oraz całkiem nieduży przebieg 75 tys. km cena 145 tys. zł wydaje się wręcz okazją.
Ale dość już tych Niemców
Dlatego kolejna propozycja pochodzi ze słonecznych Włoch. Jest to legenda rajdów we własnej, kompaktowej osobie - Lancia Delta HF Integrale.
O tym samochodzie chyba wszystko zostało powiedziane; dwulitrowe turbo, napęd na cztery koła, sześć mistrzostw producentów w rajdowych mistrzostwach świata - chyba każdy zna tę historię. Opisywany egzemplarz to szczytowe osiągnięcie Lancii w wyciskaniu ostatnich soków z Delty, czyli wersja Evoluzione II. Z benzynowego, turbodoładowanego 2.0 wyciśnięto 212 KM i 314 Nm momentu obrotowego osiąganego już przy 2500 obrotów na minutę. W efekcie dostaniemy 212 km/h prędkości maksymalnej i przyspieszenie od zera do setki w 5,7 s. W środku natomiast znajdziemy fotele sportowe kubełkowe Recaro wykończone nubukiem w kolorze beżowym.
Lancia jest w stanie kolekcjonerskim - wszystko co może w niej być wygląda idealnie. Biorąc pod uwagę, że tej wersji wyprodukowano jedynie 2481 - jest to prawdziwy biały kruk. Cena również jest jak za białego kruka - 649 994 zł. Teraz już ci smutno, że Recaro bankrutuje?