300 złotych zostaje w kieszeni. Powiem wam, jak jednym ruchem oszczędzić na przeglądzie w ASO
Przeglądy w ASO są drogie, ale da się trochę zaoszczędzić. Jak? Musicie zainwestować kilkanaście minut życia i położyć przed sobą notatnik.

Ile kosztuje obowiązkowy przegląd samochodu na gwarancji w ASO? Zwykle dość dużo i jeśli ktoś nie kupił sobie pakietu serwisowego, czeka go raz na rok albo (coraz częściej) raz na dwa lata słony wydatek. Dokładna odpowiedź na pytanie o cenę brzmi jednak „to zależy”. Od czego?
Nie tylko od przebiegu i zakresu
Są przeglądy droższe i tańsze, ponieważ to, ile czynności trzeba wykonać, ile materiałów do tego zużyć i jak wiele roboczogodzin to zajmie, zależy od przebiegu i wieku auta. Oczywiście, znaczne różnice są także pomiędzy modelami i markami samochodów. Duży SUV z V8 będzie kosztował w obsłudze więcej niż auto miejskie - choć czasami można się też nieprzyjemnie zaskoczyć w przypadku tych drugich wozów.
Ale ceny przeglądów różnią się też w zależności od tego, które ASO wybierzemy. Mimo że cały czas mówimy o serwisach tej samej marki i o takim samym zakresie prac, jeśli w twoim mieście jest ich kilka, zadzwoń i zapytaj o wycenę. Różnice mogą być duże. Nie każdy o tym wie.
Sam się o tym przekonałem
Muszę umówić się na przegląd po 30 000 km w pewnym SUV-ie marki premium. Nauczony doświadczeniem z poprzednich aut, wiedziałem już, że nie ma sensu dzwonić tylko do najbliższego serwisu. Kiedyś przy przeglądzie miejskiego hot hatcha zaoszczędziłem 600 zł tylko dlatego, że pojechałem 2 km dalej, do innego ASO. Wiedziałem, że warto trochę poszukać.
Spędziłem więc parędziesiąt minut na słuchaniu muzyczki dla oczekujących, informacji o tym, że rozmowa jest nagrywana i na dyktowaniu numeru VIN doradcom serwisowym. Dzwoniłem do sześciu serwisów w Warszawie i bliskich okolicach, a potem pozapisywałem ceny w notatniku. Prosiłem o cenę "ze wszystkim", za robociznę i części, ale bez dodatkowych usług. Zmieniamy olej i filtry i robimy tylko to, co konieczne, by utrzymać gwarancję. Poradzę sobie bez powietrza premium w oponach. Zakres usług był wszędzie taki sam.
Pierwsza oferta opiewała na 2900 zł brutto
Druga już na 3000 zł, więc wiedziałem, gdzie nie warto jechać. Na kilka musiałem poczekać 24 godzin (doradcy nie podawali cen przez telefon, tylko zlecali wycenę i dali znać SMS-em). Wyszło znowu 2800-2900 zł. To oznacza, że gdybym pojechał do pierwszego z brzegu ASO - np. tego, które jest najbliżej - mógłbym przepłacić nawet 300 zł.
Trzy stówki to już całkiem sporo. Dystans między najbliższym i obecnie najtańszym ASO to 20 km. W dwie strony mamy 40 km. Sporo, ale nakłady na paliwo i tak nie zniweczą oszczędności. Wezmę sobie laptopa i usiądę w poczekalni - chyba że ktoś zaoferuje mi auto na jazdę próbną, np. nowsze niż to, którym przyjadę, tak bym miał o czym myśleć.
To przywilej mieszkańców dużych miast i właścicieli aut popularnych marek
Jak sprawa wygląda poza Stolicą? Z ciekawości zadzwoniłem do ASO w Białymstoku. To ładne miasto z dobrym dojazdem z Warszawy i chętnie pojechałbym tam na obiad i wycieczkę. Mogę połączyć to z przeglądem, jeśli cena będzie zachęcająca. Rzeczywiście, było taniej. Zaproponowano mi przegląd za 2500 zł. To nie jest różnica, która sprawia, że warto jechać specjalnie - ale jeśli jeździcie czasem do innych miast w różnych sprawach, zapytajcie o ceny w tamtejszych ASO. Dopytajcie też o terminy - jako że białostocki serwis jest jedynym ASO tej marki na Podlasiu, pani przez telefon zaznaczyła, że terminy oczekiwania na przegląd to nawet dwa tygodnie. Warto o tym pamiętać, jeśli samochód mocno domaga się już wymiany oleju.
Jak brzmi podsumowanie tego tekstu? Jeśli tylko macie możliwość, by porównać ceny w kilku serwisach w mieście, warto to zrobić. Oszczędności mogą sięgać kilkuset złotych. Pojedziesz dzielnicę dalej, a w kieszeni zostanie ci kasa na bak paliwa - brzmi jak uczciwy układ. Uzbrój się tylko w cierpliwość do słuchania muzyczki na infoliniach.