Lamborghini trzeba podnosić. Włosi nie zamierzają się powstrzymywać
Supersamochody zazwyczaj mają niskie prześwity i fatalnie nadają się na złe drogi. Ale Lamborghini ma na ten temat trochę inne zdanie. Flagowym V12 podjedziesz pod krawężnik bez stresu.

Podniesione kombi są ładne i pięknie uniwersalne. Kilka dodatkowych centymetrów prześwitu dodaje stylu i sprawia, że można bez stresu atakować polne drogi. Na klawiaturę ciśnie się więc pytanie: czy należy podnosić każdy samochód?
W Lamborghini uważają, że tak
Lamborghini od kilku lat znajduje się w najlepszej formie w swojej historii. Marka z Sant’Agata Bolognese, która jeszcze w latach 70. i 80. balansowała na granicy upadłości, dziś bije rekordy sprzedaży. Tylko w 2024 roku firma dostarczyła 10 687 samochodów, co jest najlepszym wynikiem w jej dziejach.
Za część z tej liczby odpowiada Huracan Sterrato - czyli pierwszy supersamochód tej marki ze zwiększonym prześwitem. Ta wersja nawiązuje do rajdowych klimatów i pozwala na szaleństwa poza idealnie równym asfaltem. Nie ma mowy o jeździe w terenie, ale można dojechać skrótem do pięciogwiazdkowego hotelu.

Czy będzie więcej modeli w stylu Sterrato?
Jak w rozmowie z „Autocar” zdradził Federico Foschini, szef sprzedaży i marketingu Lamborghini, Sterrato nie było jednorazowym eksperymentem. „Zawsze szukamy szalonych rzeczy we wszystkich wymiarach” – podkreślił.
Co to oznacza? Według doniesień, Lamborghini planuje pójść za ciosem i przygotowuje terenową wersję następcy Huracana, czyli modelu Temerario. Niewykluczone są też specjalne edycje oparte na Revuelto, czyli flagowym, hybrydowym V12. Takie Revuelto byłoby wyżej zawieszone, z dodatkowymi osłonami i zmodyfikowanym układem jezdnym, który pozwalałby na jazdę poza asfaltem.
Choć brzmi to jak delikatne szaleństwo, zainteresowanie klientów takimi projektami rośnie. – „Widzimy wyraźne zapotrzebowanie na dzikie projekty, takie jak Sterrato, dlatego będziemy budować na tym sukcesie” - dodał Foschini.

Może nawet pojawić się bardziej terenowy Urus
Urus w standardzie ma wyższy prześwit, ale niewykluczona jest odmiana, która będzie wyglądać bardziej terenowo. Już wcześniej prezentowano prototyp ST-X. Teraz podobny pomysł może trafić do produkcji seryjnej. Urus drugiej generacji będzie hybrydą plug-in - nie stanie się jednak autem w pełni elektrycznym. Należy spodziewać się połączenia V8 z motorem elektrycznym.
Lamborghini łaskawie spogląda na „uterenowienie” swoich modeli, ale do elektryfikacji się nie pali. Elektryczny Lanzador miał pojawić się w 2028 roku. Teraz już wiadomo, że nie zadebiutuje przed 2029 r., a w dodatku coraz głośniej mówi się o tym, że wcale nie będzie całkowicie elektryczny, a hybrydowy. I dobrze, bo moda na podnoszenie podoba mi się bardziej niż moda na rezygnację z V12.