REKLAMA

Wstydźcie się. Przez was producenci samochodów zapłacą wielomiliardowe kary

Ależ jesteście okropni, nie mam słów, gdy czytam o tym, że to przez was od przyszłego roku producenci samochodów będą musieli zapłacić wielomiliardowe kary. Nie kupujecie samochodów elektrycznych. Czy moglibyście się poprawić?

Wstydźcie się. Przez was producenci samochodów zapłacą wielomiliardowe kary
REKLAMA

Kiedyś nie rozumiałem co oznacza stwierdzenie, że najgorsze w pracy z klientem jest klient, ale potem przez chwilę musiałem sam to przeżyć i już doskonale rozumiem. Awanturuje się, domaga się specjalnego traktowania, błaga o rabaty, a jak mu czegoś odmówisz, to zaczyna się dramat. Dodajmy do tego, że klient absolutnie nie zamierza dostosowywać się do strategii biznesowej jaką sobie wymarzyłeś i jest już gotowy przepis na postępującą katastrofę. I to właśnie za chwilę ma się stać z finansami producentów samochodów, którzy będą płacić ogromne kary za to, że klienci nie chcą kupować ich produktów, a raczej dlatego, że kupują, ale nie te samochody, które powinny.

REKLAMA

Producenci zapłacą miliardy, bo sprzedaż samochodów elektrycznych nie idzie tak dobrze jak powinna

Od przyszłego roku w życie wchodzą surowe normy emisji spalin, które ukryto pod sympatyczną nazwą CAFE. Kryje się za nią dyrektywa w sprawie jakości powietrza i czystszego powietrza dla Europy, która ustanawia normy emisji CO2 dla producentów pojazdów w celu ograniczenia zanieczyszczenia powietrza. Jeszcze do końca roku średni poziom emisji CO2 na producenta wynosi 116 g/km, choć istnieje możliwość negocjowania wyższych indywidualnych limitów (z tej możliwości namiętnie korzystali producenci). Proces ustalania limitów dla producentów obejmuje obliczenie średniej emisji dla całej gamy modelowej danego producenta, w którym bierze się pod uwagę różne czynniki, takie jak wielkość pojazdów, rodzaj pojazdu, silniki itd. Wzór jest skomplikowany i nie ma sensu go dokładniej tłumaczyć. W przypadku przekroczenia ustalonych limitów, producenci są obciążani karami finansowymi, które mogą być następnie wliczone w cenę pojazdu, a jak mogą, to miejcie pewność, że na pewno będą.

omija CAFE

Normy CAFE mają szczególne znaczenie dla mniejszych, tańszych samochodów miejskich, które są bardziej wrażliwe na dodatkowe koszty, w przeciwieństwie do droższych modeli, gdzie takie kary mają mniejszy wpływ na cenę końcową. Mówi się nawet, że wykończą małe samochody segmentu A i B. Od stycznia wchodzi w życie surowszy limit - 94 g/km, a za każdy gram powyżej limitu producent będzie płacił 95 euro. I mówimy tu o średniej gamy, a nie za emisję danego modelu.

A teraz trochę insiderskiej wiedzy. Najlepsza emisję całej gamy ma Toyota, która zamknie 2024 r. średnią emisją całej gamy na poziomie około 115 g/km. Przypominam, że mówimy o producencie, którego gama hybrydami stoi. Konkurencja walczy o zejście do 118 g/km, ale mówi się, że będzie to trudne, bo mają emisję około 130 g/km. I teraz czas na matematykę - kara za każdą faktycznie sprzedaną Toyotę wynosiłaby około 2 tys. euro, przy założeniu, że emisja pozostałaby na dotychczasowym poziomie. W przypadku konkurencji mówimy o kwotach powyżej 3 tys. euro.

Szef Renault apeluje o rozwagę

Ustalmy na początek jedno - to nie producent zapłaci karę, tylko jego klienci, bo na nich zostanie przerzucony ciężar walki o czystsze powietrze. Ale nawet w takim wariancie zasady walki o klienta zostaną zmienione, bo możemy się oszukiwać, że każdy z nas jest piękny, młody i bogaty, ale jednak dopłata kilku - kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu tysięcy do samochodu, tylko dlatego, że ekologia, będzie bolała i raczej nie będzie zachęcała do szybkiego kupna nowego pojazdu. I tu wchodzi szef Renault pan Luca di Meo, który stwierdza, że jeżeli producenci nie sprzedadzą 2,5 mln aut elektrycznych w ciągu najbliższych lat, to zapłacą 15 miliardów kary i że 2025 r. będzie rokiem krytycznym. Samochody elektryczne nie sprzedają się w takim tempie jak zakładano, klienci podchodzą do nich ostrożnie, w czym nie pomaga znikający system dopłat i stosunkowo wysoka cena samych samochodów.

Czego oczekuje szef Renault? Większej elastyczności w przygotowywaniu norm i określaniu terminów wejścia w życie. Czy jego apel coś da? Obawiam się, że nie, bo przyjęliśmy kurs na elektromobilność i za wszelką cenę będziemy ją wprowadzać. Tak, normy emisji są nierealne i niemożliwe do spełnienia w obecnym systemie, ale panowie producenci: co robiliście przez ostatnie 6 lat, od kiedy mniej więcej wiadomo ile będzie wynosić średnia emisja i co się stanie, gdy zostanie przekroczona? Toyota postawiła na hybrydy, a reszta? Czy ktoś liczył na to, że urzędnicy się ugną? Że to tylko blef? No cóż, polecę klasykiem: graliśmy uczciwie: ty oszukiwałeś, ja oszukiwałem – wygrał lepszy.

REKLAMA

Więcej o samochodach elektrycznych przeczytacie w:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA