Poznań Motor Show 2019: czy warto się wybrać? Oto przegląd najważniejszych premier
Trzynaście i pół kilometra. Według mojego telefonu, właśnie tyle pokonałem pieszo podczas dnia prasowego Poznań Motor Show, krążąc między stoiskami i halami. Zrobiłem to, by zaoszczędzić wam zbędnego chodzenia – jeśli wybieracie się na targi, oto mój przegląd najważniejszych premier i samochodów.
Dzięki temu od razu będziecie wiedzieli, gdzie się kierować i wasze telefony nie będą miały aż tyle roboty z liczeniem kroków. Oczywiście to nie jest przegląd wszystkich premier z Poznania. Wystawcy zaplanowali ich bowiem aż 60, wliczając w to pokazy modeli koncepcyjnych. Nie da się pokazać wszystkiego w jednym materiale, dlatego musiałem wybrać auta, które moim zdaniem są najważniejsze.
Jeżeli za to wcale nie wybieracie się do Poznania, po prostu obejrzyjcie zdjęcia. To prawie tak, jakbyście tam byli.
Prawie. Bo jednak warto wpaść.
Mimo różnych prób stworzenia konkurencyjnych wydarzeń w różnych miastach, poznańskie targi nadal są jedyne w swoim rodzaju. Mają tradycję, odpowiednią skalę i specyficzną atmosferę. Owszem, daleko im do Genewy czy Frankfurtu, ale jak na polski wymiar, jest dobrze. Świadczą o tym chociażby wspomniane, liczne premiery.
Ale zacznijmy od wielkich nieobecnych.
W obecnych czasach producenci i importerzy coraz częściej odchodzą od wystawiania się na tego typu imprezach. Jest to bowiem drogie i coraz mniej efektywne. Era wielkich targów minęła. Dotyczy to przede wszystkim wspomnianych genewskich czy frankfurckich salonów, ale i ten poznański nieco na tym cierpi. W tym roku nie było tam stoisk takich marek, jak: Toyota, Volvo, Ford, Honda, Renault, Dacia. Nie pokazała się też cała grupa PSA, czyli Opel, Peugeot, Citroen czy DS. Jeżeli ktoś jest więc wielkim fanem wspomnianych firm, może po prostu wydać równowartość biletu wstępu na targi na obiad.
Jedna hala była w całości zarezerwowana dla grupy VAG.
Na szczęście w tym roku Volkswagen, Audi czy Skoda przedstawiły naprawdę ciekawe auta. Zacznijmy od Volkswagena. Wszedłem na to stoisko tylnym wejściem i trafiłem do działu kamperów. Miło się je oglądało, ale musiałem się pospieszyć. Za rogiem czekała na mnie gorąca nowość, którą na pewno za chwilę łatwo będzie spotkać na ulicy.
Passat nadal świetnie się sprzedaje, ale nadeszła już pora na lifting. Zmiany nie szokują. Z zewnątrz najlepiej widać inne reflektory z tyłu i nowe lakiery. We wnętrzu pojawiła się między innymi nowa kierownica, unowocześniono też system multimedialny. Zauważyłem, że z panelu między nawiewami zniknął zegarek. Zamiast niego wstawiono tam przeciętnej urody napis „Passat”. Podobno to dlatego, że klienci zapominali, czym jadą nie lubili tamtego zegarka i uznawali go za staroświecki. Szkoda. No i zgaduję, że tak naprawdę mogło chodzić o redukcję kosztów.
Volkswagen pokazał w Poznaniu również T-Crossa. Oglądaliśmy go już na targach Fleet Market, ale nie mogłem odmówić sobie, by znowu zajrzeć do wnętrza. Gdy siedziałem za kierownicą, z tyłu usiadł jakiś pan i ze smutkiem skwitował, że w T-Crossie jest więcej miejsca, niż w jego prywatnym T-Rocu…
Przejdźmy na stoisko Skody.
Tam naprawdę było co oglądać. Oprócz wymienionych „przyziemnych” modeli, pokazano również m.in. elektryczne prototypy Vision X i Vision E.
Na szczęście na targach pokazano prawdziwy samochód, a nie model w scali... No dobrze, dość tych żartów. Oto jedna z najbardziej oczekiwanych nowości tego roku. Nowa, kompaktowa Skoda na żywo wygląda naprawdę ciekawie. Ma kokpit zaprojektowany w nowym dla Skody stylu, trochę innym niż w dotychczasowych modelach.
Jego jakość jest przyzwoita – mam wrażenie, że mniej więcej na poziomie Octavii. Jest też sporo miejsca z tyłu.
Kamiq to taka „Scala na szczudłach”. Ma właściwie identyczny kokpit, ale oczywiście wygodniej się do niej wsiada. Wnętrze: co najmniej tak samo przestronne. Nieco bardziej zachowawczy design z tyłu i odważniejszy z przodu.
Może nawet sprzeda się lepiej od Scali? Wśród odbiorców prywatnych - prawie na pewno tak.
Pora na Audi. Stoisko firmy z Ingolstadt sponsorowało hasło „elektryfikacja”.
E-Tron Quattro
Duże, elektryczne Audi opanowały Poznań. Stały w hali targowej, na placu przed halą i było je też widać (bo przecież nie słychać), jak jeździły po mieście. Na żywo E-Tron wygląda dość… zwyczajnie. Sytuacje ratowały nietypowe kolory niektórych egzemplarzy. Jak widać na zdjęciu, były też sztuki z klasycznymi lusterkami, a nie z kamerami w ich miejscu.
Audi Q4 E-Tron Concept + PB18 E-Tron
Mniejszy brat E-Trona to nadal samochód koncepcyjny. Wygląda więc dość kosmicznie, a wersja produkcyjna będzie zapewne o wiele bardziej zachowawcza. A może wcale nie? Może Audi nas zaskoczy?
Pokazano także R8 po liftingu. Niestety, mało kto zwracał na nie uwagę. Zamiast niego, spojrzenia przyciągał prototyp PB18 E-Tron. Gdyby elektryczny następca R8 właśnie tak wyglądał, byłbym zachwycony.
W hali obok wystawiło się kilka marek luksusowych...
...lub bardzo luksusowych, jak McLaren i Rolls-Royce. Najwięcej miejsca miało tam dla siebie dwóch odwiecznych konkurentów, czyli BMW i Mercedes. Stoisko tej pierwszej firmy było jednym z najmocniej obleganych na targach. Dostałem chrypki od mówienia „przepraszam” do osób, które wchodziły mi w kadr podczas robienia zdjęć.
Pisałem już o odświeżonej serii 7 i narzekałem, że ma zbyt duży grill. Lada chwila napiszę też o niej Adam, który miał okazję nią pojeździć. Mi musiało wystarczyć statyczne oglądanie jednego egzemplarza na żywo… i to nie byle jakiego, bo z silnikiem V12. I wiecie co? Ten grill wcale aż tak nie razi.
Przy okazji to dobry moment, by pokazać poliftingową Alpinę B7. Bardzo ładny kolor.
BMW 8 Cabrio
O tym samochodzie również niedługo będziecie mogli u nas poczytać. „Ósemka” ze zdejmowanym dachem zabierze na pewno wielu klientów Mercedesom S i E Cabrio. Tylko może niekoniecznie z silnikiem Diesla, a właśnie z benzynowym V8, jak w prezentowanym egzemplarzu.
Mały roadster chyba mógłby zmieścić się w bagażniku „Ósemki”. Jest zgrabny i agresywny i ma bardzo ładny kokpit. Wcale nie taki, jak w Suprze, bo m.in. z cyfrowymi zegarami i innym zestawem multimedialnym.
Czas na Mercedesa.
Stoisko tej marki było olbrzymie niczym mercedesowska gama modelowa. Był Smart, był też ciężarowy Actros. Ale uwagę zwiedzających skupiał głównie…
Wielki i elektryczny. Nie do końca wiem dlaczego, ale jego przód przypomina mi trochę prototypowe Mercedesy z lat 90. To komplement. Nieco mniej na pochwałę zasługuje wnętrze. Wcale nie chodzi o to, że kierownica w pokazowym egzemplarzu jest po „złej” stronie, a ja najpierw odruchowo wsiadłem lewymi drzwiami.
Raczej o to, że materiały i design nie robią wrażenia adekwatnych do ceny. No i robiąc to zdjęcie musiałem uważać na wysoki wał biegnący po podłodze z tyłu.
Mercedes GLE
O wiele ciekawszy kokpit można znaleźć w tym klasycznym, spalinowym SUV-ie. Z zewnątrz GLE może i nie różni się zbyt mocno od poprzednika, ale wnętrze jest zupełnie inne. I świetne. Ergonomia, wygląd, materiały… całkiem możliwe, że to najlepsza deska rozdzielcza w tej klasie.
Oprócz tych modeli, Mercedes pokazał m.in. spokojnie wyglądającą klasę A w wersji sedan, CLA Shooting Brake czy GLC po liftingu. Na samym stoisku tej firmy można było spędzić godzinę.
Przejdźmy teraz do sąsiedniej hali. Tam wystawiał się jeden z japońskich producentów.
Czyli Mazda.
Mazda 3 Sedan
O „Trójce” już pisałem przy okazji prezentacji tego modelu i jazd testowych, ale tamta impreza skupiała się na wersji hatchback. W Poznaniu oficjalnie pokazano sedana. Takie nadwozie wybierało podobno aż 40 proc. klientów poprzedniej generacji modelu. Tym razem nie zdziwię się, jeśli ten odsetek jeszcze wzrośnie.
Sedan wygląda bardzo proporcjonalnie i po prostu ładnie. To idealne rozwiązanie dla tych, według których hatchback jest jednak zbyt kontrowersyjny.
Przy okazji po raz pierwszy miałem okazję obejrzeć Mazdę 3 z jasną tapicerką. Sam nie wiem, która bardziej mi się podoba. Chyba jednak ciemna. A może jasna? To trudna decyzja!
Mazda pokazała w Poznaniu całą swoją gamę modelową. Było więc nowe CX-5, była odświeżona „Szóstka”, a MX-5 przyciągało uwagę wielu rosłych zwiedzających, którzy chcieli sprawdzać, „czy się zmieszczą”. Zazwyczaj się udawało. Nie było za to pokazanego w Genewie crossovera CX-30. W jego przypadku trzeba uzbroić się w odrobinę cierpliwości.
Prawie po sąsiedzku z Mazdą można było znaleźć stoisko Land Rovera i Jaguara.
Przedstawiciele tych marek pewnie nadal cieszą się ze zdobycia tytułu Car of the Year przez I-Pace’a. Teraz mają jeszcze jeden powód do uśmiechu. Mowa o debiucie opisanego niżej modelu.
Range Rover Evoque
Czy to Velar? Taki mały? – pomyślałem w pierwszej chwili i już chciałem przecierać okulary. Najpierw przypomniałem sobie, że ich nie noszę, a później – że to wcale nie Velar, a nowy Evoque. Z zewnątrz i w środku wygląda bardzo podobnie do wspomnianego droższego brata. Ma nawet takie same, bardzo efektowne wysuwane klamki i identyczny prześwit.
Niestety, nadal sporo waży (niemal 1800 kg w bazowej wersji). Na targach to jednak nie przeszkadza. Za to spora ilość miejsca z tyłu cieszy. Zwłaszcza gdy chce się chwilę odsapnąć po pokonanych kilometrach…
Trzeba jednak iść dalej, bo w końcu jesteśmy w pracy. Po drodze na kolejne stoiska warto bliżej przyjrzeć się Hyundaiowi Nexo.
Ten samochód pojawi się jednak niedługo na łamach Autobloga w szerszym opisie. Teraz pokażę więc tylko jedno zdjęcie i pozwolę sobie przejść dalej. Za rogiem czeka stoisko Mitsubishi.
ASX i L200 po liftingu
Mitsubishi tym razem nie prezentowało żadnego zupełnie nowego auta, ale za to odświeżyło aż dwa modele. Na pierwszy ogień poszedł bestsellerowy ASX. Nowy, ładniejszy przód na pewno przedłuży karierę modelu jeszcze o jakiś czas. Ale mam nadzieję, że następca jest już w planach.
Z kolei w przypadku pickupów czas płynie wolniej. Czy L200 po modernizacji nadal jeździ trochę jak dinozaur? Tego tym razem nie miałem okazji sprawdzić.
Z Japonii do Włoch leci się kilkanaście godzin. Ja jednak w Poznaniu byłem w stanie szybko zmienić kontynent.
Włosko zrobiło się na stoisku Alfy Romeo.
Najpierw zerknąłem na stojący tam bolid Formuły 1. Nudy! Ciekawsza była…
Niestety dla statystyk sprzedaży Alfy, Tonale nie jest jeszcze modelem produkcyjnym. To prototyp, ale za to jaki ładny! Jego przednie reflektory chętnie widziałbym w Giulii po liftingu.
Oczywiście premier i ciekawych aut w Poznaniu było jeszcze więcej. Nowe Porsche 911 było na tyle oblegane, że łatwiej było zrobić zdjęcie jakiemuś egzemplarzowi na zewnątrz. W dodatku stał w wyjątkowo miłym towarzystwie, co pozwoliło na chwilę refleksji nad tym, jak samochody urosły przez lata.
To nie koniec relacji z Motor Show. Wkrótce przygotuję także przegląd najbardziej nietypowych pojazdów z targów. Mercedes przerobiony na BMW, samochód z prysznicem i toaletą, a może jedyny motocykl na rynku, który mi się podoba? To wszystko już niedługo pojawi się na Autoblogu.