REKLAMA

Nie ma drugiego takiego samochodu. Święta spędziłem z Mazdą CX-5 2.5 Sky-G

Mazda CX-5 2.5 Sky-G to ewenement, a producent płaci za niego kary. Pojemność 2,5 litra bez hybrydy i bez turbo to już konfiguracja niespotykana w Europie. Ale czy warto w dzisiejszych czasach kupować auto o dużej pojemności skokowej i bez turbodoładowania?

mazda cx-5 test
REKLAMA
REKLAMA

Dwa i pół litra. Zupełne szaleństwo. W obliczu WLTP, przy absurdalnych wręcz karach za zbyt dużą średnią emisję CO2 w gamie, Mazda dalej oferuje na europejskim rynku SUV-a z silnikiem o pojemności 2,5 litra i to bez doładowania. I bez hybrydy. Powstaje więc pytanie: czym takim ma przekonać do siebie wolnossący 2.5 o mocy 192 KM, skoro rywale oferują albo turbo i dużo więcej momentu obrotowego, albo układ hybrydowy zdecydowanie obniżający spalanie? Nie sądzę, żeby chodziło o trwałość, bo moim zdaniem doświadczenia ostatnich lat pokazują, że obecność turbodoładowania nie wpływa znacząco na trwałość silnika. Turbodiesle i turbobenzyny odpowiednio eksploatowane przejeżdżają po kilkaset tys. km. A wolnossące silniki z Poloneza po 150 000 km są dojechane tak, że panewki mają grubość mniejszą niż lakier na nowych Mazdach.

mazda cx-5 test

Myślę, że chodzi tu o co innego, i święta z Mazdą CX-5 pozwoliły mi to znaleźć

Czytałem kiedyś książkę o kulturze Japonii (pomijając „Shoguna”, którego czytałem z pięć razy). Opisano tam, jak bardzo mentalność japońska różni się od europejskiej i znajduje to swoje odzwierciedlenie w samochodach. Japończycy mieszkają i żyją w tłoku, w małym kraju o gęstym zaludnieniu. Zmusiło to ich do wykształcenia szczególnych zasad społecznych. W skrócie: Japończyk będzie starał się unikać kontaktu z obcymi ludźmi na tyle, na ile to jest możliwe. Z drugiej jednak strony, zmuszony do działania w grupie, będzie starał się, aby jego zachowanie w żaden sposób nie zakłócało harmonii tej grupy. Zamiast podkreślać swoje indywidualne walory, będzie starał się myśleć o innych i przewidywać ich potrzeby. Wszystko po to, żeby nie stać się burzycielem porządku, typem który wcina się wszystkim w rozmowę i krzyczy że jest najlepszy, choć resztę guzik to interesuje. Zachowanie, które prowadzi do nadmiernej interakcji z innymi wbrew ich woli to największa wpadka w japońskich realiach.

mazda cx-5 test

I co to ma wspólnego z samochodami?

Ma, całkiem sporo. Europejskie samochody wymagają od kierowcy wiele uwagi. Poczynając od wyświetlających się nieustająco komunikatów albo dźwiękowych ostrzeżeń, przez agresywnie zestrojone układy jezdne z turbodoładowaniem, dość nieliniowo nabierające mocy, a kończąc na twardych jak skała zawieszeniach. Dla Japończyka takie rzeczy są nieakceptowalne. Kiedy Japończyk buduje samochód, on ma dawać kierowcy izolację od innych (żeby unikać niepotrzebnych interakcji), a przy tym w niczym mu nie przeszkadzać, wręcz myśleć o tym, jak zrobić, żeby kierowca czuł się uspokojony (a nie pobudzony, jak w samochodzie europejskim).

mazda cx-5 test

I jak to robi Mazda CX-5?

Na wiele sposobów. Na przykład silnik rozwija moc bardzo płynnie i liniowo. Nie ma żadnego gwałtownego wzrostu mocy – przyrasta sobie elegancko wraz z obrotami. Właśnie po to jest ta duża pojemność, która zastępuje turbosprężarkę. Po drugie – wyciszenie. Ludzie na mazdaspeed.pl narzekają na głośność Mazd. Wydaje mi się, że w przypadku CX-5 jest to zupełnie nieuzasadnione. Do 140 km/h pozostaje nadzwyczaj cicha. Pewnie jakbym pojechał szybciej, to stałaby się głośna, ale znowu odwołam się do japońskiej mentalności: Japończycy nie cisną dwie paki. Jadą tyle samo co wszyscy. Nikt się nie wychyla. Więc samochód nie musi być idealnie cichy przy bardzo wysokich prędkościach. Do mnie to trafia.

mazda cx-5 test

Albo inny przykład: Mazda od dawna stosuje klamki w bagażniku służące do składania tylnej kanapy. Teraz są w wielu samochodach, ale po raz pierwszy widziałem je w Maździe. Albo roleta tylna mocowana do klapy, dzięki czemu po otwarciu bagażnika pasażerowie nie są owiewani zimnym wiatrem. Albo drzwi schodzą aż za próg, więc jak je otworzysz, to nie ubrudzisz sobie spodni o ubłoconą blachę. No i wreszcie (po tylu latach!) jest automatyczne ryglowanie drzwi po ruszeniu.

mazda cx-5 test

I jak się sprawuje ten silnik?

Przejechałem CX-5 ok. 500 km. Udało mi się uzyskać spalanie 9 l/100 km. Wprawdzie gdybym tłukł się tylko po mieście, doszłoby pewnie do 11 l/100 km, ale i tak nie jest źle. Miałem kiedyś auto z benzynowym 2.4 i 4-biegowym automatem. W ruchu miejskim ssało 13 l/100 km, albo i więcej. I było znacznie mniej dynamiczne niż CX-5, więc postęp zdecydowanie nastąpił. Z drugiej strony, przy spokojnej jeździe CX-5 potrafi poszarpywać bez powodu (nawet na tempomacie), co strasznie przeczy tej japońskiej filozofii nieprzeszkadzania. Niestety na tę przypadłość narzekali już nawet użytkownicy pierwszych silników Mazdy z bezpośrednim wtryskiem paliwa – 2.0 i 2.3 DISI. Jeśli preferujesz, jak ja, spokojny styl jazdy, to bardzo polubisz CX-5 2.5. Można rzeczywiście zapomnieć, że jedzie się autem. Wszystko następuje bardzo naturalnie – np. zmiana biegów w 6-biegowym automacie jest niemal niewyczuwalna i nie ma znanego z niektórych aut europejskich efektu wrzucania najwyższego biegu dużo za wcześnie, co powoduje wibracje przy 1100-1200 obr/min.

mazda cx-5 test
Tryb sport zmienia bardzo niewiele w zachowaniu auta.

Co mi się najbardziej podobało?

HUD. No ale to oczywista rzecz. Oprócz tego – fotele, są naprawdę nieźle dopasowane do człowieka. Mają doskonałe oparcia. Materiały wykończeniowe na desce rozdzielczej: też znakomite, zwłaszcza te metalowe wstawki. Przestronność, wielkość bagażnika – bez zarzutu. Brak zmęczenia po 2-godzinnej jeździe. Łagodność działania adaptacyjnego tempomatu. Wreszcie jakiś aktywny tempomat, który nie próbował urwać mi głowy hamując bez potrzeby. Tylna kanapa dzielona na trzy części.

Co mi się najbardziej nie podobało?

Poszarpywanie – o tym już pisałem. Przeciętne światła – jak na to, że jeździłem wersją SkyPassion (najdroższą w gamie), to przednie matrycowe refektory diodowe (LED) z systemem oświetlenia adaptacyjnego (ALH) powinny robić mi dzień z nocy w każdych warunkach pogodowych. Ponadto obraz 360 stopni z kamer cofania zrobiłby na mnie wrażenie 10 lat temu, ale teraz jest po prostu za mały i ma za słabą ostrość. Nie mam żalu o brudzącą się kamerę, bo deszcz ze śniegiem padał przez większość czasu trwania testu. Nie podoba mi się wystający do przodu srebrny element ozdobny. Do przodu powinien wystawać zderzak a nie ozdobniki.

Co mnie najbardziej zdziwiło?

System Start-stop, w Maździe nazywany i-stop, nie uaktywnił się ani razu, choć go nie wyłączałem.

mazda cx-5 test

Ile to kosztuje?

Wersja 2.5 Sky-G SkyPassion: 162 900 zł. Realnym rywalem będzie wchodząca właśnie nowa Toyota RAV4 2.5 Hybrid – w najbogatszej wersji wyceniono ją na 169 900 zł. Równie świeża Honda CR-V ma dużo mniejszy silnik i turbodoładowanie. Czy z tych trzech aut wybrałbym Mazdę? Teraz nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, bo jeszcze nie jeździłem ani Hondą, ani Toyotą – ale na pewno o tych samochodach też wkrótce napiszemy.

Tymczasem CX-5 mogę podsumować tak:

CX-5 ze swoim wielkim silnikiem jest rzeczywiście czymś niespotykanym na naszym rynku, ale jej odmienność oceniam pozytywnie. Oczywiście przez pryzmat swojego stylu jazdy. Jest kulturalna, łagodna i nienarzucająca się kierowcy. Trzeba docenić, że Mazda tak konsekwentnie robi samochody inne niż konkurencja i na wskroś japońskie w swoim charakterze. Zdecydowanie nie polubiliby jej kierowcy, którzy naklejają sobie nalepkę „Lubię zap…” oraz chwalą się, że dojeżdżają z Krakowa na Hel w 2 godziny, ciągnąc Łódź na przyczepie.

REKLAMA

(ale czy jest ocynkowana?)

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA