Bariera nie do pokonania pękła. Porsche z nowym rekordem
Od lat obserwowaliśmy, jak czas przyspieszenia aut spada coraz niżej. Teraz mamy nowy rekord - najszybciej przyspieszający samochód na świecie. Samochód seryjnie produkowany, ma się rozumieć.
Teraz koronę najszybciej przyspieszającego samochodu seryjnego dzierży nowy Porsche Taycan Turbo GT (swoją drogą - dlaczego elektryk nosi nazwę Turbo?). Tak przynajmniej ustalił amerykański magazyn Car and Driver, sprawdzając przyspieszenie sportowego samochodu elektrycznego podczas swojego testu. Zmierzone przez nich przyspieszenie od 0 do 60 mil na godzinę (0-96 km/h) - amerykański odpowiednik europejskich testów od 0 do 100 km/h - okazało się imponujące.
Poniżej 2 sekund
Według Car & Driver, Taycan Turbo GT rozpędzał się od 0 do 100 km/h w zaledwie 1,91 sekundy. Następnie stanęli do kolejnej próby, w której znowu zmierzyli czas przyspieszenia. Wyniósł on 1,898 sekundy.
Różni się to nieco od danych podawanych przez producenta, gdyż wg Porsche prędkość maksymalna Taycana wynosi 289 km/h, a przyspieszenie od 0 do 100 km/h wynosi 2,2 s lub 2,1 s w wersji z opcjonalnym pakietem odchudzającym o nazwie Weissach. Bazowa moc wynosi 777 KM, lecz po włączeniu kontroli startu wzrasta ona do 1019 KM, osiągając wartość szczytową 1092 KM na dwie sekundy.
Należy pamiętać, że te liczby obejmują czas skrócony o straty przy samym ruszaniu, co jest standardem w testach osiągów. Podający wyniki testerzy odejmują wówczas 0,1 s od zmierzonego czasu.
Jednak nawet bez uwzględnienia strat przy starcie, Taycan Turbo GT nadal może osiągnąć setkę w mniej niż 2 s. To szybciej niż Ferrari SF90, Tesla Model S Plaid, Lucid Air Sapphire, a nawet oficjalnie najszybszy samochód świata - Bugatti Chiron Super Sport 300+. Po prostu szybciej niż jakikolwiek inny samochód produkcyjny - nieważne czy spalinowy, czy elektryczny.
A może być jeszcze szybciej
Test odbył się na standardowej, betonowej nawierzchni. Aby osiągnąć deklarowane liczby, większość tego typu prób była podejmowana na np. pasach startowych, gdzie jest znacznie lepsza przyczepność. Nie wiadomo, jak samochód poradziłby w bardziej laboratoryjnych warunkach.
Żeby tego było mało, testowany Taycan nie jest najbardziej ekstremalną wersją w ofercie Porsche. Producent ze Stuttgartu oferuje ten model z pakietem o nazwie Weissach. Tak wyposażony samochód jest lżejszy od standardowego o ok. 75 kg, czyli masę dorosłego człowieka, ewentualnie mojej prawej nogi. Wbrew pozorom jest to spora różnica, nawet jeżeli zwyczajny Taycan waży ponad 2 t. Przy mierzeniu przyspieszenia na pewno byłoby to odczuwalne.
Więcej o samochodach elektrycznych przeczytasz tutaj:
- Przyszłość akumulatorów do aut elektrycznych: za 7 lat wszystko się zmieni. Dzisiejsze technologie będą w muzeum
- Trudno kochać samochody elektryczne, gdy przez nie zwalnia się 15 tys. ludzi. Na początek
- Sprzedaż samochodów elektrycznych na świecie nie spada, tylko rośnie. Jeden Niemiec wiosny nie czyni
Gorzej się robi jak przekroczymy setkę
Od zera do setki (no właściwie 96 km/h, ale kto by tam się przejmował) Taycan jest niekwestionowanym rekordzistą. Niewiele gorzej sprawa wygląda podczas typowego, amerykańskiego wyścigu na ćwierć mili - ten dystans Taycan pokonuje w zaledwie 9,3 s, osiągając na mecie prędkość 150 mil na godzinę (241 km/h). Podobny czas osiąga 1234-konny Lucid Air, natomiast 1020-konna Tesla Model S Plaid przegrywa o 0,1 s.
Jednakże obaj konkurenci na mecie osiągają wyższe prędkości. Poza tym, gdy sprawdzimy przyspieszenie do wyższych prędkości, główni rywale Taycana zaczynają nadrabiać straty. Prędkość 160 mil na godzinę (257 km/h), Tesla osiąga szybciej o 0,2 s, a Lucid aż o 0,7 s. Idąc jeszcze dalej - do 170 mph (274 km/h) Lucid przyspiesza szybciej już o ponad sekundę od Porsche.
Wniosek jest prosty - niemiecki zawodnik jest bardzo szybki, ale to jedynie sprinter. Jego amerykańscy rywale przegrywają z nim na krótkich dystansach, ale na długich go łykną, gdy ten złapie zadyszkę. No dobrze, na średnich - nie zapominajmy, że mówimy przecież o elektrykach.