REKLAMA

Trudno kochać samochody elektryczne, gdy przez nie zwalnia się 15 tys. ludzi. Na początek

Zaszczepienie miłości do samochodów elektrycznych wśród zwykłych klientów idzie opornie, ale może być jeszcze gorzej, bo trudno się pogodzić z tym, że nowa rzeczywistość wymaga aż takich poświęceń. Volkswagen wszedł na kurs na oszczędności i nie ma miejsca na sentymenty.

Trudno kochać samochody elektryczne, gdy przez nie zwalnia się 15 tys. ludzi. Na początek
REKLAMA

Żyjemy w czasach, gdy kurs akcji jest wszystkim i to o niego dbają prezesi dużych firm. Od niego zależy tak dużo, że kompanie są zmuszone do działań, które czasami wymykają się logice. W zeszłym roku zysk operacyjny Volkswagena wyniósł prawie 23 mld euro, jedna trzecia poszła na dywidendy dla akcjonariuszy, więc na czysto koncern zarobił około 15 mld euro. W tym roku będzie gorzej, może zarobią 12, może 13, ale na pewno mniej niż w zeszłym roku. Rynek nie jest zbyt korzystny, klienci nie wymieniają floty, trzeba poczynić inwestycje w elektryfikację gamy modelowej, ale jednocześnie coraz trudniej znaleźć klientów na samochody elektryczne.

REKLAMA

Żeby zachować kurs akcji Volkswagen ogłosił, że w tym roku będzie szukał oszczędności. Nie idzie to zgodnie z planem, bo nie udało się osiągnąć nawet połowy zakładanego celu, więc czas na głębsze cięcia. Jakiś czas temu pojawiły się pogłoski o tym, że trzeba będzie wstrzymać produkcję w dwóch fabrykach albo ją całkowicie zamknąć. Oczywiście z wiadomych względów Volkswagen nie komentuje takich doniesień, bo nie ma na nie dobrej odpowiedzi. Tymczasem ostatni artykuł Bloomberga rzuca nowe światło na to, co dzieje się w państwie niemieckim.

Volkswagen rozważa zwolnienie 15 tys. ludzi

Ma mu to przynieść ponad 4 miliardy oszczędności, ale po kolei. Analitycy firmy Jefferies dotarli planów Volkswagena na najbliższą przyszłość i nie jest dobrze, bo według analityków nie ma żadnego innego planu na stole. Spędzili kilka dni z dyrektorami Volkswagena i mówią, że jest jeden cel - zwolnienia. To trudne, bo po raz pierwszy Volkswagen w swojej nowożytnej historii będzie zwalniał ludzi i zamykał fabryki na taką skalę. Właśnie trwają negocjacje ze związkami zawodowymi, które nie zamierzają odpuścić i chcą albo utrzymania zatrudnienia, albo wysokich odpraw, na tyle wysokich, żeby gigant je odczuł. Nie poddadzą się bez walki.

15 tys. to dużo, bo to ponad 10 proc. wszystkich zatrudnionych w fabrykach Volkswagena w Niemczech (120 tys. osób), ale trzeba pamiętać, że to będzie jak kamień rzucony do wody i kolejne kręgi będą uderzać i pochłaniać inne firmy, które są dostawcami i poddostawcami części dla fabryk koncernu. Skala zwolnień będzie więc faktycznie o wiele wyższa, niż może się wydawać.

W Brukseli odbył się wczoraj strajk pracowników tamtejszej fabryki, której los jest już podobno przesądzony. Liczą na zmianę polityki klimatycznej Unii Europejskiej oraz na pomoc. Obawiam się, że ich strajk nic nie da, bo Bruksela przyjęła kurs na samochody elektryczne i nie zamierza z niego schodzić.

Ale weź pokochaj samochód elektryczny

Będzie fajnie, mówili nam lata temu. Jest, tylko ludzi szkoda. Może na pocieszenie dostaną po samochodzie elektrycznym, żeby wiedzieli co ich zmiotło z rynku pracy.

Więcej o Volkswagenie przeczytacie w:

REKLAMA

Zdjęcie główne: Joonas Sild / Unsplash

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA